Megana pisze:Czy wszyscy muszą być wykształceni?(...)
Dokładnie tak mówili moi rodzice
Dzięki szkole chciałam sobie ułatwić życie i znaleźć sposób, żeby tak nie ciągał na spacerach. Zaproponowana metoda, jaką mieliśmy zastosować, to stawanie w miejscu, jak ciągnie i ruszanie dalej dopiero, jak będzie można zachować luźną smycz. OK - może się sprawdza u innych ... Ale Fifi - jak stajemy, nawet jeśli uda się go utrzymać przez jakiś czas w spokoju - kiedy ruszamy wystrzeliwuje jak rakieta

Baltek zresztą ma tak samo. No... wiem, że piszę jak mamusia, która uważa swoje dziecko za wyjątkowe, do którego nie można zastosować jakiejś metody wychowawczej
Ale faktem jest, że urodził się po to, żeby ciągnąć i zastąpić starsze psy, które już mają mniejsze możliwości. Nic innego się nie liczyło - tylko zapał i nieustępliwość. Ale w zaprzęgu miały być dziewczynki
Oczywiście można psu wytłumaczyć, że są sytuacje kiedy ciągniemy z całych sił, i takie kiedy chodzimy spokojnie. Ale to wymaga czasu. Nie jesteśmy w stanie tego zrobić w czasie szkolenia ... bo pies ma jakiś tam charakter, a opiekun inne zwierzaki. Prowadzący chciałby zobaczyć efekty, a my nie dajemy rady - bo dogadanie się w sprawie ciągania jest mniej ważne, niż przekonanie Ryjka do jedzenia.
I jeszcze jedna rzecz była decydująca - Balcio odchorowywał te nasze szkolenia. M zauważył, że kłopoty zdrowotne pojawiają się zawsze w poniedziałek i trwają przez kilka dni. Pani doktor mówiła, że mogą to być pasożyty, które sieją się co jakiś czas. Ale w weekend nie poszliśmy - i Balcio jest zdrów ja ryba

Powiem otwarcie - w najśmielszych przewidywaniach nie przyszło mi do głowy, że godzina nieobecności może mieć takie konsekwencje.
Ryjcio ma się lepiej

Wsuwa musiki, a waga rośnie - dziś 612 gram
