
Nie musisz pełzac na kolanach za kocikiem, z garstką mięcha kapiącą krwawo i obficie i żebrać, coby paskuda zeżarła ciutke w rączce ogrzanego żarełka. I wkurzac sie, ze jak juz dopełzniesz do kociastej paskudy, to ta- ledwo powąchawszy "z czym do kota" pokazuje Ci rączo ewakuujące się podogonie
