Zdjęcia zaraz wrzucę. Niezbyt artystyczne, bo z komórki. I bez warkoczy. Ale za to w czerwonym kapturku. To jest kaftaniku.
Kotek uwięziony zrobił się nagle dziwnie płaski po bokach. I chodzi dziwnym kroczkiem, miskę z wodą zdobywała szerokim łukiem. No niestety 4-5 dni będzie musiała w nim spędzić.
Sterylka poszła dobrze. Kotek ładnie się wybudził. Pani w recepcji powiedziała, że po wybudzeniu wystarczyło trochę rękę włożyć do pogłaskania, a kotek od razu pchał się w objęcia.
Pani wet stwierdziła natomiast, że (po narkozie?) (jeszcze?) ma takie duże, okrągłe oczy. I zdziwione. Ja na to, że w ogóle ma duże i okrągłe oczy, a zdziwione to po Korneliuszu.
W sobotę idziemy na kontrolę gojenia, zdjęcie szwów w przyszły piątek.
Właśnie któryś kudłaty (biała albo Korneliusz) siedzi sobie w drugim pokoju i z lekka wyje.
A w ogóle to kot zrobił mi mały wstyd u weta

Rano nie chciało mi się wstawać z wyprzedzeniem, więc tak wstałam na "w sam raz". Kiedy byłam gotowa, złapałam kudłatą za kudły i szybko wcisnęłam do transportera, zanim się zorientowała i zaczęła protestować. O wyciu po drodze pisać nie będę. W każdym razie dojechałyśmy, pani wet zaczęła ją badać, mówię o dwóch kulach zbitych kłaków na podbrzuszu, które trzeba wyciąć przy okazji golenia. No i zechciałam je okazać. Patrzymy, a na tylnych kłakach wisi całkiem okazała kupka. Na szczęście twarda, już zaschnięta i nie rozmazana. Ups.
Ja na to - a właśnie coś mi tak śmierdziało. Pani wet: mnie też.

Cóż, życie codzienne posiadaczy persów...
Za to z Kawą mam kłopot - USG mi się nie podobało i miałam prawidłowe przeczucie - w przyszły piątek jedziemy na usuwanie kamieni. Niestety, u kotów nie da się rozkruszyć laserowo. Do tego być może kryształy ma wbite w błonę śluzową i jeszcze podrażniają. Biedna gruba Kawusia. Błędne koło - kot się nie rusza, więc tyje, osad w moczu nie krąży i się nie wysikuje, kot się nie rusza, bo go boli i bo otyły itd. itd. Do tego ma malutki pęcherz. Badana krwi czy moczu tego nie wykazywały. Odchudzić kota się nie da, bo mało je, a nie wiem, ile musiałby biegać dla zbicia. Zaletą jest, że przy okazji wytną jej trochę tłuszczu.
Ale pani wet potwierdziła - Kawa ma wredny charakter, nawet po głupim Jasiu (dla zrobienia dobrego RTG) tak walczyła, że kompletnie nie dała wycisnąć sobie pęcherza. A igłą nie można, bo a) za gruba, a pęcherz malutki, b) przez igłę nie pobierze się kryształów. Będziem łapać. Ale Kawa wredna i sika głównie wieczorem...
PS. A co z PA? Masz jakieś pomysły?