Chore kociaki - pytanie techniczne

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon kwi 07, 2014 15:57 Re: Chore kociaki - pytanie techniczne

Pomyśl czy kotka nie mogłaby wychodzić inaczej niż przez uchylne okno - to jest dla kotów śmiertelna pułapka.
Ratowałam kiedyś kota powieszonego na takim oknie.
Koci Doradca
Facebook @zrozumieckota

vivien

Avatar użytkownika
 
Posty: 3861
Od: Sob kwi 27, 2002 12:13

Post » Pon kwi 07, 2014 16:39 Re: Chore kociaki - pytanie techniczne

Innej drogi no... nie ma, chyba, że przez mieszkanie i od wewnątrz na balkon ;) Ale myślę, że jeżeli tylko nie trafi w kratę nic się złego nie stanie.

Okno i rodzinka nieco niewyraźna. Dwie rude, jak na moje niewprawne oko koteczki i ciemny kocurek. Ładne zdjęcia z oczkami kociaków prześlę wieczorem, ocenicie, czy jest dobrze, jak mi się wydaje :)

ObrazekObrazekObrazek

ili

 
Posty: 19
Od: Czw lut 23, 2012 17:09

Post » Pon kwi 07, 2014 17:44 Re: Chore kociaki - pytanie techniczne

Myślałam, że okno uchylone w inny sposób
tak
Obrazek

Maluchy i mama - cudne :1luvu:
Koci Doradca
Facebook @zrozumieckota

vivien

Avatar użytkownika
 
Posty: 3861
Od: Sob kwi 27, 2002 12:13

Post » Pon kwi 07, 2014 17:50 Re: Chore kociaki - pytanie techniczne

Tak też podejrzewałam ;) stąd zdjęcie by rozwiać wszelkie wątpliwości. Kicia jest tak kolorowo-patchworkowa, że aż jestem zdziwiona, jak jej się udał tak monochromatyczne dzieciaki wyprodukować :lol:

ili

 
Posty: 19
Od: Czw lut 23, 2012 17:09

Post » Pon kwi 07, 2014 17:58 Re: Chore kociaki - pytanie techniczne

A bo właśnie z taki matek są najbardziej kolorowe mioty :mrgreen:
Koci Doradca
Facebook @zrozumieckota

vivien

Avatar użytkownika
 
Posty: 3861
Od: Sob kwi 27, 2002 12:13

Post » Pon kwi 07, 2014 18:06 Re: Chore kociaki - pytanie techniczne

Super się zajęłaś rodzinką. Mamuśka ma piękne futerko :1luvu:

strongbaby

 
Posty: 663
Od: Śro wrz 12, 2012 10:27
Lokalizacja: Warszawa/Bielany

Post » Pon kwi 07, 2014 19:04 Re: Chore kociaki - pytanie techniczne

ili pisze:..... Tylko te pchliska je męczą, bo jeszcze nawet porządnie się podrapać nie potrafią.
Czyli raczej frontline niż obróżka? (frontline używałam do zabijania najbardziej uporczywych robali u swoich gadów i zastanawiam się czy środek, który po jednokrotnym dotknięciu przez stwora, który może przetrwać atak atomowy zabija go w ciągu doby jest bezpieczny dla kotka :? ) A kwestia tego proszku na pchły, nie jest to dobre rozwiązanie?

Nie miałam nigdy takich maluchów, ale miałam bardzo duży problem z pchłami.
Obie z córką brałyśmy nawet na uczulenie, a moich domowych kotów nie nadążałam odpchlać (odpchliwać). No nie wiem jaka forma jest prawidłowa. Pewnie jeszcze trzecia wersja.
Za poradą znajomych i weta proszek owadobójczy wysypałam pod kamienie w miejscu gdzie dokarmiam w terenie i pod pudełko do którego kotom wstawiam miski.
W piwnicy posypałam z boku przy półkach i pod, aby kot (szczególnie gdy jeden goni drugiego) nie mógł w to wejść.
Natomiast w mieszkaniu spryskałam aerozolem, wszystko w kąty trudno dostępne dla kotów, w kanały wentylacyjne no i przede wszystkim do odkurzaczy. I kanapy, ale w zagięcia. I gdy wstawiam odłowionego kota do klatki to wcześniej spryskuję trochę bok kanapy przy którym stawiam potem klatkę. Przy dużym kocie to spryskuję także w dno pudełka do którego potem wkładam polarki jako spanko kocie w klatce.
Nie wiem na ile to efektowne, ale znajdki u weta nie miały pcheł, my już się nie drapiemy. Moje koty tylko czasem. A w terenie nie dodawałam odpchlaczy już od roku. I czasem gdy jakiś kot czeka na "podanie do stołu" to nie widzę aby się drapał.
No ale nie wiem na ile jest to wynik mojej działalności a na ile zbiegu okoliczności.
I czy można tak podziałać przy maluszkach????

Nas troje

Avatar użytkownika
 
Posty: 317
Od: Sob kwi 09, 2011 11:31

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 66 gości