Dwa ranki ( i dwa popołudnia) bez sików w pęcherzu. Jako że dzidzia pije, więc musi wysikiwać. Je tak sobie - wczoraj kurczaczek był taki sobie, ale dziś wołowina spotkała się z wielce łaskawym przyjęciem. No ale po dniach gdy dopiero wieczorem posługa manualna

była koteczce potrzebna, są dni kiedy w zasadzie 3x dziennie odsikujemy (choć zwykle nie jakoś szczególnie obficie. I po to, by napisać do Was musiałam podsunąć małej ToTW, bo inaczej nie dałaby mi spokojnie spłodzić tak długiego tekstu, tylko podtykała główkę, grzbiecik i pupcię do wygłaskania i wycałowania

. I owszem, nie protestuję. A zadrapanie na karku tym razem goi się bezproblemowo mimo braku gustownych dodatków odzieżowych

.Swoją drogą Broszka, dzięki za olejek z dziurawca

.