Alienorku, zafasynowałaś mnie..."gejsza w stanie spoczynku" mi imponuje...Gejsza to taka zawooalowana forma nierządnicy?
Kurczę: od dwóch nocy NIKT nie puszcza pawia, nie robi uroczej kupki w okolicach oidległych od kuwety (no dobrze-
Maue Biaue Zuo zrobiło wczoraj na korytarzu komplecik bobelków , które jeszcze na ciepło zostały...no, wiecie, mamy w domu PSA...). Że były siczki na podkładch to raczej normalne, prawda?
Nie wiem co mam zrobić z Laleczkiem: otóż Lal to niezwykle inteligentny kotek. Jest 100% kuwetowy, tylko ma kuwety w różnych miejscach.
I tak w łazience ma kuwetę pod prysznicem.
Lubi sobie mianowicie uczynić tam kupkę , co jest w rodzinie uważane za zwyczaj uroczy i nikomu nie przeszkadza. No, chyba ,że zaspany o poranku MK w tę kupkę wdepnie, wtedy jest kilka przekleństw, obietnica uczynienia z Laleczka dywanika a potem gwałtownie mycie wielkich stóp.
Ale to nam nie przeszkadza.
Jest -jak już napisałam- urocze.
Przeszkadza nam natomist to ,że Lalisław uznał za "rozkładaną kuwetę" podklady , które układamy na podłodze w przedpokoju przeciwko działalności siczkowej Amelki.
Amka jest kotkiem cudownym , który nas ogromnie
koffa i -uwaga!- potrafi nam to okazać, ale niestety w trybie nocnym ,albo pod naszą nieobecość- siczkuje na podkłady pod drzwiami. Moja teoria jest taka ,że to z tęsknoty.
I z nudów.
Siczek amelczyny to kilka mililitrów , więc się kawałek podkłądu wyrzuca i tyle:)
Otóż przemyślny Lal uznał ,że skoro rozkładają kuwetę na noc to byłoby nietaktem nie nasikać do niej.
Przeto leje jak szalony ma te podkłady, a że ma pnn w fazie poliurii- czyni to w ilościach hurtowych, polewając podłogę i co się da w ogóle. A że dostaje jeszcze pod skórę 200 ml płynu w dwóch porcjach...
Po złożeniu podkładów, Lal jakby nigdy nic idzie do kuwety (tej kociej, normalnej , "stacjonanrnej") , jeno w nocy korzysta radośnie z podkładów z miną kota, który spełnił swój społeczny obowiązek należycie.
Bardzo chętnie przekonałabym go jakoś ,że siczek w kuwecie jest naszym sercom milszy, niż ten na podkłady.
Lala kochamy nad życie, więc żadne brutalne metody nie wchodzą w grę.
Ale jakby ktoś miał jakiś pomysł...
Rozmowa , nawet bardzo szczera nie wchodzi w grę, Lalisław vel Lalinx patrzy na mnie podczas kierowanej doń przemowy szeroko otwartym oczkiem, odpowiada mi ze zrozumieniem "fuf, fuf. fuf"i odchodzi z ogonkiem podniesionym na sztorc oraz wewnętrznym przekoananiem ,że on WIE LEPIEJ.
Oczywiście winna wszystkiem Amelia nic sobie z tego nie robi.
Jak to ona.
A tak w ogóle- ktoś nazwał Amkę białą damą...LUUUDZZIE!!!
Toż z niej taka damas jak z Kotkinsia primabalerina!!
Toć to prostactwo jest w czystej postaci.
Tyle ,że wygląda jak milion dolarów.
Taka mieszanka królika, wiewiórki i kotka.
Damą jest Fio.Dama ma być elegancka, urocza i wdzięczna .Oraz KUWETOWA!!
A tego ostatniego o Amce żadną miarą powiedzieć się nie da!!!
I tu pozwolę sobie zdementować pogląd ,że siczkowanie w Kotkinsowie jest mile widziane i się PODOBA. Nie, Drogi Koteczkuanusi, nie. Tylko co my mamy zrobić??
Uśpić? NAPRAWDĘ?? Uśpiłybyście Amelkę??Która ma około 5 lat i nas
koffa? Sypia na mnie albo na Małżu , jest najbardziej nakolankową z naszych kotów?TAKĄ małą Amelkę?
Wydać? W najlepszym razie zwrócą nam ją po tygodniu z krzykiem ("niekuwetowa!!"), w najgorszym wywiozą do lasu, gdzie straci życie. Albo uczynią kotem wychodzącym, a ona już była kotem...nawet nie wychodzącym ,tylko mieszkającym w komórce i psiej budzie.
Amelka mimo ,że uważa się za wielkiego dachowca w kolorze burym JEST maleńkim, białym persem.
Persy a w szczególności białe persy nie mogą żyć w psich budach...ewentualnie mogą spać z jamnikiem w łóżku ,ale w budzie -NIE!!
Więć cóż- robimy dobrą minę do złej gry i się CIESZYMY ,że Amelka jest z nami. Bo ona potrafi być
przesłodka, zabawna i szalona.
Tylko te siczki...
Nie jesteśmy aż tak walnieci ,że cieszy nas niekuwetowy kot.
Nie.
Ale cóż...trzeba z tym żyć.
Kocha sie Amkę, trzeba kochać i siczki...