KOty - zrobiły? taaa, normalnie. Snują się po kuchni, udają, że głodne, w miskach chrupy i resztki śniadaniowe [duże

], któreś piszczy, któreś obwąchuje moją kawę..
Dostają świeżo otwarte mleczko.. wąchają i .. nie piją. Za Morelą latam z miską, bo sto razy było tak, że odwraca się i odchodzi, a za czwartym podetknięcie...
[i tu mi się po raz czwarty dziś wyłączył $%^&*(^%# komp]
.. podetknięciem wylizuje do czysta , próbując wylizać dno rozpłaszczonym jęzorem.
I ciągle sobie obiecuję, że nie będę i bym nie robiła tak, gdyby to nie było mięso albo właśnie mleko, którego na dłużej nie można zostawić. Z chrupami albo badziewną puszką nie latam.
One są takie wredne.
Kolejny raz wróciłam z zakupów prawie ze łzami ze złości. W 5 sklepach nie ma wołowiny ani indyka. Te sklepy są ode mnie po okręgu, nie ma tak ,że sobie zrobię zakupy po drodze wracając skądś, nie. Nie mam nic dla tych głupich futrzaków w lodówce. Po prostu czasem udaje mi się trafić gdzieś na wołowinę albo filet. Trafić.
Nie rozumiem tego. Wszędzie słyszę - może przed weekendem; w tym tygodniu nie zamawiamy, bo.. ; i tak nikt nie kupuje..;
Wieprzowina w pełnym 'rozmiarze' jest natomiast.