Uff, koty przeprowadzone.
Niektóre zniosły to nadzwyczaj dobrze, niektóre fatalnie. W sumie to pierwszy dzień. Zobaczymy, co będzie dalej.
Karol od samego początku szaleje po mieszkaniu. Musia w zasadzie też zwiedziła na spokojnie, i nie chowała się po kątach. Całkiem nieźle Kaśka, która tylko na początku gdzieś się zabunkrowała.
Małi-Małi pół dnia przesiedział w dziurze z dziką Łodzianką i nieszczęśliwą miną. Wieczorem wylazł.
Donald przyjechał już wczoraj. Trochę popłakiwał, a dzisiaj już ok, chociaż nie jest tak aktywny jak normalnie.
Najgorzej chyba Puzio

, bo musiałam go wyciągnąć z dziury. Władka ośmieliła się sama. Jest jeszcze Pepita, która gdzieś tam chyłkiem przemyka.