Wczoraj korzystając z pogody i dnia wolnego zabrałam się za prace ogrodowe.
A potem za ognisko.
Fajnie było, tak na oko nie dymiło wcale, ale jak przyszłam do domu, to poczułam swąd wędzenia

.
Bez prysznica się nie obyło, razem z włosami, które myłam dwa dni wcześniej.
Nie zdążyłam z olejkiem przed, więc naolejowałam tylko końcówki po myciu.
Generalnie unikam mycia włosów częściej niż raz na tydzień, są bardzo wysuszone farbowaniem.
No, chyba, że pachną wędzonką, tak jak wczoraj, wtedy to wyjścia nie ma

.