5 miesięczy kot w nowym domu

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro mar 12, 2014 14:46 Re: 5 miesięczy kot w nowym domu

A może na razie przystopujcie z próbami głaskania? Widać, że kot szuka z Wami kontaktu, tylko pewnie jeszcze boi się, że ręka = łapanie i stres :( wydaje mi się, że jak się bardziej do Was przyzwyczai, to i na głaskanie pozwoli.
Wizyta u weta pewnie sprawy nie poprawi, ale może popryskanie transpoterka feliwayem by go trochę uspokoiło?
No i kombinujcie dalej z przysmakami, przez żołądek do serca ;)
Obrazek

jojosmb

Avatar użytkownika
 
Posty: 83
Od: Pt kwi 13, 2012 3:42
Lokalizacja: Melbourne, Australia

Post » Śro mar 12, 2014 21:06 Re: 5 miesięczy kot w nowym domu

Jak poszła wizyta u weta :?: :?:
Nie było mnie dzis cały dzień na necie , a bardzo ciekawa jestem. :oops:

szuwar333 pisze: jak się schylam to wtedy ucieka.
Jak podchodzę na klęczkach to czasami nie ucieka patrzy się czujnie i widać że jest gotowy do ucieczki. Natomiast jak wyciągnę rękę aby go pogłaskać to wtedy odskakuje. Wszystko staram się robić spokojnie.

izka53 pisze:Moze po prostu przykucnąć na jakiś czas/usiąść na podłodze i czekać...niech przyjdzie, niech zacznie się sam miziać. Delikatnie wyciągnąć dłoń skierowaną do dołu, dac obwąchać , potrzeć kocie poliki wierzchem dłoni...i mieć w zanadrzu jakies przysmaczki .


sama sie zacytowałam, bo jest różnica , jak Ty podchodzisz - nawet na klęczkach - a jak Ty siedzisz, a kot podchodzi do Ciebie. Siedzisz sobie, nie zwracasz uwagi na kota, coś tam sobie w ręce bujasz, jakiś kawałek kurzego biustu np i czekasz. Podejdzie, nie ma bata.
Aaaaa - coś mi się jeszcze przypomniało - dużo kotów po przejściach bardziej boi się mężczyzn, pewno z racji wcześniejszych przeżyć, ale też z racji tego , ze mężczyżni są więksi, mają bardziej groźny głos, są bardziej tacy ,,,,zamaszyści. Ale jeśli taki kot uwierzy i zaufa mężczyźnie - to jest to miłość absolutna i bezwarunkowa.
Mam taki egzemplarz w domu - ja jestem służbą od napełniania michy :mrgreen:

izka53

Avatar użytkownika
 
Posty: 16538
Od: Śro wrz 29, 2010 13:54
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro mar 12, 2014 21:10 Re: 5 miesięczy kot w nowym domu

Jak po wizycie u weta?
Obrazek Obrazek
Klarunia [*] 06.2004 - 10.02.2013 czekaj na mnie za TM BARF-ujemy od września 2013r.

ab.

 
Posty: 8557
Od: Pt kwi 12, 2013 21:10
Lokalizacja: Koszalin

Post » Śro mar 12, 2014 22:31 Re: 5 miesięczy kot w nowym domu

Byliśmy u innego weterynarza niż planowaliśmy, bo byśmy musieli do niego czekać jeszcze 2 tygodnie. Borysa zbadał jego współpracownik.
Stwierdzi że kot ma nieżyt górnych dróg oddechowych, bakteryjne zapalenie spojówek i stan zapalny dziąseł. Nie jest to zaawansowane stadium choroby dlatego nie chciał ładować w niego antybiotyków. Dał na podniesienie odporności pastylki Immunade Cat, do oczu krople Floxal (receptę dał i mamy wykupić, wkraplać 3 razy dziennie), dodatkowo dostanie serie zastrzyków z jakimś środkiem podnoszącym odporność na wirusy, niezbyt wyraźnie to napisał , chyba Lydium. Pokazał nam jak robić zastrzyki i w piątek mamy podejść po lek, podawać mamy go co 2 dzień i po tygodniu do kontroli. Jeśli będzie wszystko dobrze to szczepienie przeciw katarowi kociemu. Stwierdził że kot jest na tyle duży że tylko raz poddaje się go szczepieniu, bez powtórki. Od razu dał mu pastylkę na odrobaczenie.
Co do dziąseł to powiedział że takie zapalenie może się często powtarzać, są na to sterydy, ale zazwyczaj nie pomagają.


Przejdę teraz do tego jak go włożyliśmy do transportera. Jak wróciliśmy po pracy do domu to był miły jak nigdy dotąd, a gdy zacząłem robić obiad to zaczął do mnie podchodzić, miauczeć, dał sie głaskać, wskakiwał na blat. Normalnie inny kot. Sytuacja zmieniła się jak chcieliśmy wpakować go do transportera. Wyczuł to od razu. Najpierw próbowałem skusić go kawałkiem mięsa. W sumie udało się w miarę dobrze, wszedł do transportera i zamknąłem drzwiczki. W tym momencie dostał szału i dosłownie wyszedł z drzwiczkami:O (mamy na razie transporter wiklinowy, nie jest zbyt mocny). Po tym już w ogóle nie reagował na mięso, zaczął syczeć i szukać kryjówki. Gdy zorientował się że wszystkie pokoje są pozamykane i nie ma gdzie uciec to po prostu położył się. Mogłem go głaskać, wziąć na ręcę i zero reakcji, na mięso i inne smakołyki w ogóle uwagi nie zwracał. Korzystając z okazji podniosłem go i głaszcząć próbowałem włożyć do transportera, jednak nie pozwolił na to, co się zbliżaliśmy do drzwiczek wczepiał się we mnie lub Kasię a jak odczepialiśmy go do siebie to uciekał. Korzystając z porad na forum chciałem owinąć go w kocyk, jednak Borys uznał koc za wroga numer 1. W momencie zbliżania się kocyka, Borys syczał i szarpała się. Ostatecznie złapałem go tak że miał zasłonięte oczy i tyłem włozyłem go transportera. Zamknęliśmy go i zakryliśmy kocykiem. Jak już go schowaliśmy to w ogóle się nie ruszał, nie miauczał, nic, był chyba zbyt przerażony.
Zdziwiła mnie jego reakcja, ponieważ u poprzednich właścicieli jak był łapany to uciekał wszędzie, nawet po ścianach chodził. Teraz zupełnie na odwrót zastygł w bezruchu i dawał się bez problemu wziąć na ręce. Syczał kilka razy jak się zbliżaliśmy, ale jak już się go dotknęło to przestawał i nie atakował.
U weterynarza było podobnie. Pełne przerażenie i spokój. Dopiero jak weterynarz włożył mu pinceta pastykli do pyska (pierwszy raz coś takiego widziałem) to zaczął się wyrywać i drapać.
Po powrocie do domu też położy się i można było z nim robić co się chciało, zero reakcji. Dopiero po pewnym czasie schował się po łóżko. Teraz już chodzi po mieszkaniu, ale widać że bardziej jest wystraszony niż wczoraj.

szuwar333

 
Posty: 40
Od: Wto mar 04, 2014 9:31

Post » Czw mar 13, 2014 12:44 Re: 5 miesięczy kot w nowym domu

te szczypce do podawania tabletek są świetne :ok:
Moja Misia tak reaguje na weta - z 6-kg kota robi się rozpłaszczony placuszek, trzęsący się i zrzucający tony rudego futra. Po skończonym badaniu po prostu wskakuje do transportera i niemal słychać głębokie uffff. :mrgreen:
Misia okresowo na podniesienie odporności / jest nosicielką wirusa KK, odmiany kalici / dostaje zwykłą ludzką biostyminę w ampułkach , w ilości pół ampułki co drugi dzień / dopyszcznie ofc /.
I tak jakoś po objawach u Borysa wychodzi mi, że to także kalici. Nadżerki w pysiu, na dziąsłach, zapalenie oskrzeli, zapalenie krtani - to wszystko przerabialiśmy.
Teraz - odpukać - od blisko 4 lat jest spokój, nie licząc kaszlu - bo astmę Misia też posiada.

izka53

Avatar użytkownika
 
Posty: 16538
Od: Śro wrz 29, 2010 13:54
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw mar 13, 2014 13:01 Re: 5 miesięczy kot w nowym domu

Póki co zapalenia krtani, oskrzeli itp nie ma.
Wkraplał jakiś kontrast do oczu i ma drożne kanaliki, bo płyn wypłynął noskiem.
Póki co mam dawać mu te tabletki+zastrzyki+krople do oczu.
Chyba będziemy musieli przejść do oswajania na siłę, bo inaczej nie wkropimy kropelek i nie damy zastrzyku:/.

Weterynarz powiedział że obniżenie odporności spowodowane może być stresem. Po szczepieniach chyba będziemy mu dawać Beta Glukan lub inne ludzkie leki na podniesienie odporności.

Po wizycie Borys jest trochę dziwny, tzn. mnie chyba się bardziej boi, bo ja go łapałem i trzymałem. Natomiast Kasi się mnie boi. Widocznie teraz ja jestem tym złym:/. Z jednej strony jest bardziej strachliwy, a z drugiej bardziej odważny:P to znaczy wczoraj wieczorem spał na naszym łóżku, zszedł dopiero jak się kładliśmy. Rano sam zaglądał do transportera i zaczął zwiedzać szafki w kuchni:P

Zastanawiam się czy zamówić już krople Bacha czy poczekać jeszcze parę dni.

szuwar333

 
Posty: 40
Od: Wto mar 04, 2014 9:31

Post » Czw mar 13, 2014 14:16 Re: 5 miesięczy kot w nowym domu

ja bym czekała...on naprawdę bardzo dobrze rokuje.
U mnie to jestem ta zła, to ja pakuję do transportera, trzymam u weta itp. Toteż banda zdecydowanie woli TŻta. :mrgreen:
Borys wybaczy Ci tego weta, zapomni....Ale zastrzyku to ja bym sie nie odważyła podać. Kroplówki podawałam, ale już do załozonego wenflonu, natomiast kłuć kota 8O 8O 8O brrr...

izka53

Avatar użytkownika
 
Posty: 16538
Od: Śro wrz 29, 2010 13:54
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw mar 13, 2014 15:30 Re: 5 miesięczy kot w nowym domu

Jeśli mogę dorzucić swoje trzy grosze...
Poprę Izkę, poczekajcie, nie oswajajcie go na siłę. Nie wykorzystujcie takich sytuacji, gdy kot się poddaje (jak przy łapaniu do transportera) do oswajania go. Jeśli będzie się tak zachowywał (padał jak szmatka), to zróbcie zastrzyk, podajcie tabletkę, ale nie przytulajcie, nie próbujcie nosić.
Bo on owszem, pozwoli na to, bo będzie mu obojętne, co się z nim dzieje (ludzie doprowadzeni do pewnej granicy, też przestają walczyć i można zrobić z nimi wszystko, bo jakby wyłączają świadomość), a w oswajaniu zwierzaka chodzi o to, aby zwierzak sam chciał kontaktu z człowiekiem. Jest ogromna różnica między kotem, który "zamyka się w sobie" i pozwala się nosić na rękach, a kotem, który chce wchodzić w interakcje z człowiekiem i sam przychodzi na kolana;]

Z waszego Borysa będzie fajny kot, ma zadatki:) Jest ciekawski, potrafi sam podejść do człowieka, docenia spanie na łóżku itd. Wymaga pewnie więcej cierpliwości i pracy niż dzikus, bo już zdążył nabyć złych doświadczeń, ale wszystko da się wyprostować.
Rada praktyczna: jak już podacie zastrzyk, tabletkę, puśćcie kota, dajcie mu przetrawić sytuację. Potem zajmijcie się czymś innym, może szykowaniem jedzenia ;), czymś co szeleści, co go może zainteresować, odwróci uwagę od "dręczenia";] Więcej zabawy i bezpiecznego kontaktu, nie dążcie za każdym razem do głaskania, dotykania. Można wyciągnąć palec, niech powącha, albo po prostu przebywać blisko. Żeby nie kojarzył każdego zbliżenia do człowieka z dotykiem, na który być może nie jest gotowy. No i tworzenie więzi przez żarcie (o tym też Jackson Galaxy pisał), kot nie może mieć ciągle pełnej miski, ma widzieć, że to człowiek jest dostarczycielem dóbr, na zasadzie matki karmiącej ;)
ObrazekObrazek

Hikiko

Avatar użytkownika
 
Posty: 1075
Od: Sob paź 30, 2010 22:27
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw mar 13, 2014 15:47 Re: 5 miesięczy kot w nowym domu

Z tym oswajaniem na siłę, chodziło mi tylko o to że będziemy musieli podawać mu zastrzyki i krople do oczu, a żeby to zrobić to będzie trzeba go przytrzymać. Wątpię że pozwoli nam na to z własnej woli, ale co mamy zrobić.... nie leczyć go?
Nie mam zamiaru na siłę go łapać aby głaskać, przytulać itp. tylko po to aby podać lekarstwo.
Zastrzyki na szczęście co dwa dni przez tydzień, czyli około 4 dawki. Za to krople 3 razy dziennie. Wet powiedział że je śli nie zastosujemy środków zaradczych, to może rozwinąć się to w poważną chorobę.

szuwar333

 
Posty: 40
Od: Wto mar 04, 2014 9:31

Post » Czw mar 13, 2014 16:07 Re: 5 miesięczy kot w nowym domu

szuwar333, wyluzujcie i już, naprawdę.Kotu trzeba podać leki, nie ma co deliberować.Zacznijcie normalnie żyć, kot będzie Was obserwował, przyzwyczai się do dźwięków i zapachów domowych, do Waszej obecności i tyle.Zacznie też wykazywać chęć przytulenia się, będzie się ocierał o nogi, domagał pieszczot, jestem tego pewna.Znam różne teorie na temat postępowania z kotami, a i tak wiem, że każdy jest inny, ze trzeba działać instynktownie, obserwować kota, a on sam Wam podpowie, co lubi, a czego nie.Mieszkam obok szpitala, przy bardzo ruchliwej ulicy.Nowe koty zawsze na początku reagują paniką jak jedzie wielki samochód z metalowymi rurami na przykład i zahaczy o studzienkę.O wyjących karetkach pogotowia nie wspomnę.Po jakimś czasie traktują to jako rzecz najzupełniej naturalną i nawet powieka im nie drgnie.Dla Waszego malca na razie jeszcze wszystko jest nowe, na pewno targają nim różne uczucia, strach i ciekawość, chęć przytulenia się, ale i lęk przed takim czymś wielkim jak człowiek.Spróbujcie go nie zauważać, pozwolić mu wykazać inicjatywę.Tak robię z moimi tymczasami i działa.
Nowy bazarek viewtopic.php?f=20&t=217527 Zapraszam

ewar

 
Posty: 56124
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Czw mar 13, 2014 16:50 Re: 5 miesięczy kot w nowym domu

eeeee, Pietrucha jest już rok z nami, a wciąż jak startują F-16, to wpada w dziką panikę i zakopuje się w toalecie za sedesem, albo wbija pod kominek. Co dziwne - Gucio, obserwując go - zaczyna robić to samo 8O Misi to zwisa i powiewa, nic jej nie zakłóci plażingu.
Szuwar - nie wpadaj w panikę, będzie dobrze :ok: Hikiko dobrze pisze - podać lek czy zakropić oko i pozwolić kotu na odstresowanie. A po chwili zacząć robic coś , co kota zainteresuje , np zacząć kroić mięso na barfa :mrgreen:

izka53

Avatar użytkownika
 
Posty: 16538
Od: Śro wrz 29, 2010 13:54
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw mar 13, 2014 17:17 Re: 5 miesięczy kot w nowym domu

szuwar333 pisze:Z tym oswajaniem na siłę, chodziło mi tylko o to że będziemy musieli podawać mu zastrzyki i krople do oczu, a żeby to zrobić to będzie trzeba go przytrzymać. Wątpię że pozwoli nam na to z własnej woli, ale co mamy zrobić.... nie leczyć go?
Nie mam zamiaru na siłę go łapać aby głaskać, przytulać itp. tylko po to aby podać lekarstwo.
Zastrzyki na szczęście co dwa dni przez tydzień, czyli około 4 dawki. Za to krople 3 razy dziennie. Wet powiedział że je śli nie zastosujemy środków zaradczych, to może rozwinąć się to w poważną chorobę.


No to git;] Jasne, że trzeba kota leczyć i to się rzadko odbywa za zgodą kota ;)
Mieliśmy półdzikie tymczasy, którym zakraplaliśmy oczy, nosiliśmy do weta na zastrzyki i też trzeba je było łapać, wyciągać z jakiejś dziury itp. i baliśmy się, że całą socjalizację diabli wezmą. Ale jakoś mimo wszystko oswoiły się i to w dość krótkim czasie. Koty są dziwne i tyle;]
Tak na pocieszenie: dobrze, że jest was dwoje, łatwiej wam będzie ogarnąć te wszystkie zabiegi. Nawet jeśli jedno z was będzie tym złym, to i tak jest z tego korzyść, bo to "lepsze" będzie mogło nawiązywać nadal kontakt z kotem. Ja po trzech latach jestem ta gorsza, a mój Tżet jest ulubionym pańciem naszej kotki. Za to druga kocica jest bardziej przywiązana do mnie:P Jak by co, to zawsze możecie wziąć drugiego "dla ciebie" ;)
ObrazekObrazek

Hikiko

Avatar użytkownika
 
Posty: 1075
Od: Sob paź 30, 2010 22:27
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw mar 13, 2014 19:22 Re: 5 miesięczy kot w nowym domu

Ważne, żebyście wszystkie niezbędne zabiegi robili szybko i pewnie, tak aby jak najkrócej go stresować.

Ja z kroplami Bacha bym nie czekała, one powodują poprawę nastroju, wyciszenie złych emocji, wspomagają odwagę itd.
Obrazek Obrazek
Klarunia [*] 06.2004 - 10.02.2013 czekaj na mnie za TM BARF-ujemy od września 2013r.

ab.

 
Posty: 8557
Od: Pt kwi 12, 2013 21:10
Lokalizacja: Koszalin

Post » Czw mar 13, 2014 23:09 Re: 5 miesięczy kot w nowym domu

Ale tu nie ma złych emocji....jest kot, który nie jest pewien, czy to ten dom, ale nie jest wycofany i są Duzi zdeterminowani na uszczęsliwienie kota...Wspomagacze to juz ostatni etap, jak kot się ukrywa, odmawia współpracy wszelakiej...

izka53

Avatar użytkownika
 
Posty: 16538
Od: Śro wrz 29, 2010 13:54
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt mar 14, 2014 14:26 Re: 5 miesięczy kot w nowym domu

Tak jak myślałem, Borysowi nie podobają się kropelki:/
Po trzecim zakraplaniu mamy już to trochę opanowane. Nie jest to jednak zbyt miłe.
Najpierw próbowaliśmy po dobroć, czyli czekaliśmy aż sam podejdzie, jedna osoba go brała na ręce i trzymała, a druga miała za zadanie wkroplenie. Skończyło się to ucieczką w popłochu pod łóżko, spod którego nie chciał wyjść przez ponad 30 minut, dopiero skusił się gdy zobaczył mięso.

Teraz czekamy aż wyjdzie z sypialni, zamykamy pokój. Jedna osoba go łapie (oczywiście kot od razu wie o co chodzi i nie daje się złapać całkiem po dobroci :/, podchodzi jak się ma mięcho, ale z dużym dystansem).
Po złapaniu jest stawiany na stolik, jedna osoba go przytrzymuje a druga wkrapla.
Po tym zabiegu kot jest przestraszony, nie chce nawet nic zjeść przy nas, dopiero jak odejdziemy to zjada pozostawiony smakołyk i czmycha pod łóżko. Wczoraj po zakropleniu był "obrażony" przez jakieś 20-30 minut. Później przyszedł do pokoju ,w którym pracowałem na komputerze, podszedł do fotela i zamiauczał do mnie kilka razy, obszedł pokój i wyszedł. W sumie to nie wiem o co mu chodziło:P.

szuwar333

 
Posty: 40
Od: Wto mar 04, 2014 9:31

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: lucjan123, luty-1, Marmotka, Nul i 31 gości