No i Cień pokazał wyraźnie że on z tego domu nie ma zamiaru wyjeżdżać bo jemu to dobrze i koniec ! Zawiozłam go do domu państwa którzy zdecydowali się go wziąć. Byli poinformowani że kociak jest wystraszony jeszcze, zresztą mieli okazje to zobaczyć gdy przyszli go oglądać a on zwiał i się nie pokazał

Wzięłam moją kotkę do towarzystwa żeby się chłopak tak nie stresował. Otworzyliśmy im transporter. Moja wyszła od razu i zaczęła zwiedzać dom. Cień siedział w klatce, dawał się głaskać przyszłej właścicielce i chyba mu się to nawet spodobało. Ale wyjść nie chciał. W pewnym momencie Pani poszła po mojego kota który zniknął gdzieś na piętrze , kiedy tylko Pani wyszła z salonu Cień wyszedł zaciekawiony i zaczął niepewnie wąchać teren. Niestety , w tym samym momencie Pani przyszła. Gdy tylko kot ją zobaczył wpadł w amok. Cud że nie zrobił nic sobie i nic nie porozbijał. Nie miał za bardzo gdzie się schować , byłam pewna że wybierze szafę za telewizorem ale tam z tyłu był świecznik, przewrócił się i jeszcze bardziej kota wystraszył. No i zrobiła się masakra. Kot skakał od ściany do ściany po WSZYSTKIM przez jakieś 2 minuty, jakimś cudem wskoczył na 2 metrową szafę i przeskoczył na drugą taką samą która stała prawie 2 metry dalej o.O tam się na szczęście zatrzymał i schował za książką uznając że już chyba nic go nie zje. Od razu się zastanawiałam jak ja go właściwie mam go złapać... Bo to nie o to chodzi żeby kot im rozwalał dom i sam sobie krzywdę zrobił a tak by to wyglądało. ten kot jest w tym momencie nie adopcyjny. Na szczęście mnie zna i nie wykazuje do mnie agresji , bez problemu go zdjęłam z szafy i wsadziłam do transporterka...Choć przyznam że miałam już wizję kolejnych blizn na rękach. Chłopak stanowczo nie chce odchodzić. Jest niestety( dla niego stety

) duże prawdopodobieństwo że nigdy nie będzie mógł trafić do nowego domku i zostanie z nami. Bo ja kota tak wystraszonego nie oddam, zresztą kto normalny by chciał kota szatana

A kociak jest w domu super, chodzi po całym domu, zaczął nawet jakby chodzić za mną i oglądać co robię, mruka mi do ucha w nocy... Ale wystarczy że pojawi się ktoś obcy, albo jakikolwiek czynnik go wystraszy i kot wpada w totalny amok i jest na prawdę niebezpieczny wtedy i dla samego siebie i dla otoczenia... Ja już nie raz oberwałam od niego i od innych kotów też więc na mnie on takiego wrażenia nie robi

Ale każdy kto zobaczy choć jeden jego atak paniki boi się do niego potem podejść...bo trzeba przyznać że jego wyczyny robią wrażenie...a jak człowiek się boi to on to czuje i kółko się zamyka ;/ Tak więc zmieniam tytuł, i będziemy próbować jeszcze kociaka oswajać, damy mu tyle czasu ile potrzebuje,chcieliśmy po prostu aby przyzwyczajał się od małego do nowych właścicieli.... a jak się okaże że nigdy nie zwalczy lęku i tych ataków to zostanie u nas
