» Czw lut 27, 2014 12:04
Re: Uratowany?...Nie. Przegrywam.
Wetka płynu nie badała.
Był żółty, ciągnący, więc wg niej wskazywał na fip.
Mam do Was pytanie...niełatwe.
Wojtuś na razie je, nie czuje się bardzo źle, ładnie kuwetkuje.
To prawda, jest troszeczkę osowiały, ale był taki od kiedy przywiozłam go ze szpitala, zresztą, pisałam tez o tym na wątku.
Tak więc po raz kolejny pytam Was o radę...co robić?
Czekać na koniec, czy jednak podjąc walkę?
Nie przysparzać mu wiecej stresu wizytą u weta czy jednak próbować?
Co Wy zrobiłybyście?
Ostatnio edytowano Wto mar 04, 2014 19:21 przez
vip, łącznie edytowano 1 raz
" There are people who have an extraordinary, spiritual connection with animals. And when such a man dies, it happens, that he connects with the animal that he was closest to and loved most. "