Oj, tak bardzo ciepło to dzisiaj nie było, chociaż świeciło słońce, ale wiatr był zimny.Balkon jest jednak bardzo nasłoneczniony, osłonięty i koty już w tym miesiącu wiele razy "opalały" się na leżaczkach powieszonych na barierce.W lecie nie da się na balkonie wysiedzieć, koty wychodzą dopiero po południu, a Bohun spędza tam całą noc.
Amika6, w lecznicy nie zauważyłam, aby traktowali inaczej kota bezdomnego niż domowego, wiedzą, że każdy jest mój.Prawdę mówiąc to Czarusia dopiero teraz poznali.Nosiłam głównie tymczasy.Wetce wszystkie bardzo się podobały, bo przemiłe, łagodne, rozmruczane.Zawsze opowiadam o domkach, jakie znalazły i co się z nimi dzieje.Wetka nawet dzwoniła do mnie i pytała o Dudusia chociażby, kiedy dłużej mnie nie było w lecznicy.Najbardziej chyba jednak polubiła Bohuna, jakoś dla niej jest kotem wyjątkowym.
Lecznicę prowadzi małżeństwo, ale to z p.Kasią mam najczęściej do czynienia.Ona jest rano, a ja nie lubię chodzić tam po południu, w ogóle rano jestem najbardziej aktywna.Jest jeszcze młoda, bardzo miła wetka, dzisiaj ona zajmowała się Czarusiem.Nie mogę złego słowa powiedzieć, naprawdę.Wiem, że liczą mi i tak trochę mniej, za co jestem wdzięczna.Długów w lecznicy nie mam, na to sobie nie pozwalam, w banku owszem
Ostatnie dni są dla mnie koszmarne, źle też śpię, ale jakoś spokojniejsza jestem dzisiaj wiedząc, że Czaruś jest zaopiekowany.Liczę, że odbiorę go w dobrym stanie.Ja naprawdę budziłąm się wiele razy w nocy i sprawdzałam, czy żyje, jak oddycha, z domu wychodziłam dosłownie na chwilę, tylko w sobotę i niedzielę nie było mnie dłużej, bo byłam u hucianych kotów.