solarie pisze:A tak w ogóle podzielę się z Wami jednym problemem, który mnie ostatnio męczy i nie wiem, czy uznać go za poważny.Otóż tak obserwuję Malagę i zauważyłam, że od jakiegoś czasu nachodzi go chęć na "pokrycie" Pinka.
![]()
Dzieje się tak zawsze tylko w jednym miejscu, na fotelu, który mam wyłożony dla nich do spania takim ekstra-miękkim, puszystym kocem. Jak Pinelli sobie tam śpi, to Malaga zaraz tam wskakuje, zaczyna najpierw ugniatać ten koc, co mu wyraźnie sprawia przyjemność (iykwim) - zresztą jak Pinka tam nie ma to też tam czasem przychodzi samotnie pougniatać
, po czym zaczyna ugniatać grzbiet Pinka i na niego wchodzi. Pinelliego to wyraźnie denerwuje i chce wiać, a Malaga go wtedy zaczyna gryźć w kark albo po łapach, żeby nie uciekł.
Nie wiem, to chyba nie jest normalne, że wykastrowany kot ma względem drugiego kota taki popęd? Że w ogóle ma jakikolwiek popęd? To niby jest nieszkodliwe, bo wiadomo, że nic sobie nie zrobią, ale sam fakt mnie zastanawia.
Tak ogólnie to się nie znam, ale widzę, że mój Leoś usiłuje czasem popodgryzać Dorę po karku i szyi, czasami ją kąsa po portkach, goniąc ją.
Z kolei Smilka lub Waluś lubią domownikom ugniatać kolana i brzuch (bez podgryzania) a nawet zwykłe legowiska, jeśli są puszyste po wypraniu. Albo rzucony gdzieś sweter

Może to nie są zachowania seksualne?
Pamiętam, gdy Dorcia się ze mną się oswoiła =przestała się panicznie bać - i zaczęła lubić głaskanie, to myślałam, że dostała rujki, tak mruczała i wyprężała pupę do góry. Potem dowiedziałam się, że to taki odruch bezwarunkowy przy dotknięciu u nasady ogona.
Reasumując, warto zapytać weta o co chodzi, bo prawdopodobnie zachowanie Malagi nie ma nic wspólnego z kopulowaniem, skoro już nie produkuje hormonów.
Z innej jeszcze strony to zdarza się, choć niezmiernie rzadko, że kot ma trzecie jąderko, które gdzieś zostaje ukryte mimo wycięcia dwóch oczywistych.
A może udowadnia swoją przewagę Pinkowi, ustalając hierarchię? Stawanie na nim, przechodzenie przez niego mogłoby być dowodem na traktowanie go jako niższego w hierarchii.
Pamiętam jak miałam psa, trener zabronił mi przekraczanie go, gdy tarasował drzwi leżąc. Musiałam go dotknąć lekko nogą, by się przesunął, dając mu do zrozumienia, kto przed kim musi ustąpić
