Strasznie za nia tęsknimi. Taki promyczek z niej. Nasze Uszi kochane.
Mimbli64 dziękujemy za zrobienie wizyty pa.
Czas na czerwony dywan.

Późno go rozwinęłam

Serdecznie dziękujemy za wpłaty Iwonami, welinie , Piotrowi568 i Nas troje.

Zakupiłam pakę żwiru (25 l) + 72 puszki Cetssów+ 24 saszetki tej samej marki 210zł. Uregulowaliśmy naszej wetce zaległe wpłaty tj 280 zł za leki Tami i Suri (Betamox) , nowy antybiotyk Tami, badania (morfologia z biochemią) , częściową kastracje Gucika, kroplówkę.
Iwonie66 serdeczne dzięki za mega pakiet pokarmowy z wkładką



OKI serdeczne dzięki za hamaczki .

Jokotowi wielkie dzięki za żarełko i żwirek.

Piotrowi568 dzięki za tacki. W dobie wywalania misek kotom wyjątkowo się przydają.

Mikus źle się czuje.Mniej je i mniej się bawi. Zła jestem sama na siebie, że tak późno przeforsowałam zabranie go do weta. Uległam gęganiu TZ-ta ,że ja to zawsze...Dziś kupiłam dzieciakom kolejną dawkę flory bakteryjnej by przy antybiotyku dostawały.
Śniadanie było mega wypasione ale koty kręciły osami. Wątróbka nie bo chyba wczorajsza, nerki za mało sparzone, kuraka brak, serduszka też nie dzisiejsze... Miałam nerwy na gady i myjąc gar po dzikunowym wikcie wychlapałam wodę na blat. Z baltu raczyła była spłynąć za lodówkę i pod szafki. Szlag by to trafił. Pracowiecie ,klęcząc ścierałam plamy siegając jak najdalej pod szafki. Musiałam odsunąc lodówkę, wyjąć podesty... Klęłam na czym świat stoi a raczej płynie. Koty co uciekły w początkowym popłochu wróciły i siedząc wianuszkiem gapiły się rozbawione.Jak w horrorze usadziły tyłki na blatach i podłodze wytrzeszczając gały. Mając głowę pod szafka nie kontrolowałam góry .Diabły zabrały się za torbę dzikunową i dopiero nagły trzask mnie wyprostował równie nagle. Miałam szczęście ,że poza spdem szafek byłam .A to Chip wywlókł słoik z chrupami i raczył zbić. Koty spierniczyły znów i znów wróciły. Znów musiałam świat postawić niecenzuralnie na nogi. I znów zgięłam grzbiet by pozbierać wszystko. Jak się wreszcie wyszykowałam do wyjścia w mrok obładowana garami to mnie powaliła scena co ją zobaczyłam. Osłabłam. Sasza rozwalona na boku z miski, na lkeżaka, jedną łapka wybierałą sobie kawałek żarcia i do pysia wkładała. Wyszłam pędzikiem bo by ją za takie jedzenie ubiła.