» Wto lut 11, 2014 17:56
Re: Opowieści Mopika
Ciag dalszy atrakcji. Plan mialem prosty - po powrocie do domu umyc kocie poidelko (fontanne) i wymienic 2 przepalone halogeny. W praktyce - wracam do domu, zagladam do kuwety - pusto. Ale czuje zapach szczochow. Szukam i mam - pod biurkiem, to samo miejsce, co rano. No to na kolana, wycieram, wylewam Urineoff, czekajac az sie przereaguje ze szczochami biore drabinke i wymieniam halogeny. Wtedfy do drzwi stuka zona, bo jej sie klucza szukac w torebce nie chcialo. Klnac pod nosem zlaze z drabinki... i w korytarzu (ciemnym) wdeptuje w kocie rzygi, bo chyba nowa karma urynaryjna cos nie do konca Mopikowi pasuje. Oczywiscie pieknie to rozmazuje po korytarzu i swinie sobie kapcie.
Potem wiec tylko sprzatanie rzygow, mycie korytarza i kapci, zmycie Urinoffa, umycie fontanny, wymiana zarowki i mozna rozpoczac spokojny wieczor...

Ludzie, którzy nie lubią kotów, w poprzednim życiu musieli być myszami.