Mopik ['] Kropek i Kicia [End of story]

[AgnieszkaMo]

W efekcie kosz slzy za transporter kota (do weta) i drapak.

Igloo zostało kupione dawno temu jako transporter dla mojego pierwszego kota Dudka. Dudencjusz, kot inteligentny wybitnie, zanim wszedł do środka, odgryzł wszystkie elementy zamknięcia

[Lifter]

Mopik potrafi tyko cisnac mordka w kratke tak, ze niemal wyrywa mocujace ja elementy. Na szczescie - niemal. Tylko raz prawie mu sie udalo, ale wtedy spedzil w nim chyba 6 godzin i naprawde juz szalal, ze az musialem z drugiej strony ja dociskac...

[Irlandzka Myszka]

Igloo zostało kupione dawno temu jako transporter dla mojego pierwszego kota Dudka. Dudencjusz, kot inteligentny wybitnie, zanim wszedł do środka, odgryzł wszystkie elementy zamknięcia

Jakbym o Kicusiu czytała. Zanim kupiliśmy transporter do wożenia kota do weta służyła duża wiklinowa walizka. Po pierwszym wyjeździe do weta kicio zeżarł zamknięcia i jako zabezbieczenie służył od wieków sprawdzony skórzany pasek

[Lifter]

No, dzisiaj w koncu siurki (dwa) w kuwecie. Dla was moze to norma (ze do kuwety) ale u nas od piatku siural poza nia.

[czarnekoty123]

Szału nie ma, ale mogło być znacznie gorzej

[Irlandzka Myszka]

No, dzisiaj w koncu siurki (dwa) w kuwecie. Dla was moze to norma (ze do kuwety) ale u nas od piatku siural poza nia.

Jak przeczytałam Twoją wypowiedź to sobie w pełni uświadomiłam jak nas te małe futrzane potworki tresują Zrobił potworek siku do kuwety czyli tam gdzie wszystkie przyzwoite koty powinny a w domu święto. Ja z niedojdami teraz to mam życie jak w raju ale Kicuś to nas tresował Co nie zmienia faktu, że i tak pozostanie dla mnie najukochańszym kotem - kurcze chyba jestem masochistką

[Lifter]

Dzis rano Mopikowi w kuwecie trafila sie kupka z gatunku "bomb gazowych" - moze nie bylo to klasyczne rozwolnienie ale tak pol na pol. Mam nadzieje, ze to dlatego, ze wczoraj zjadl nieco rozy (dorwal sie w koncu) i przegryzl pasztetem, ktory przyrzadzila zona na imieniny (oczywiscie dzien przed musial nam pasc piekarnik, a jakze...) i to go tak troche pogonilo. W kazdym razie sprzatanie kuwety bylo na bezdechu.

[Roulett]

O rany, takie bomby zapachowe są najgorsze.
Kiedyś, kiedy Ruda testowała karmy kupiłam na próbę kupiłam suchego Applawsa. Kilka dni było spoko, kot jadł chętnie. Skończyłyśmy worek (małe 400g) i kupiłam drugi bo widać ta karma jej pasowała. Do czasu.

Drugie opakowanie zaczęło się właśnie takim kupsztalem. Kibel był istną strefą skażoną, bez maski gazowej nie podchodź. A dodatkowo uraczyła nas takim zapachem jak była u mnie znajoma, która rzekła: "No to ruda na koniec pobytu mojego nas podsumowała"

[Lifter]

Az sie boje do domu wracac dzisiaj. 0_0

[AgnieszkaMo]

Az sie boje do domu wracac dzisiaj. 0_0

A ja mam takie dwa....

Podzieliły się: Pimpek sadzi bobki prawie niesmrodliwe, za to parę razy dziennie. Ale Maniasty, jak już się spręży, to klękajcie narody. Mam takie maseczki kupione kiedyś w panice przed ptasią grypą przez moją Mamę. Nie powiem, że są w stanie całkowicie obronić przed tymi wstrząsającymi aromatami, ale jakoś ciut przed nimi chronią... I używam ich w najbardziej kryzysowych sytuacjach, zwłaszcza że cierpię na zdecydowaną nadwrażliwość węchową...

[Lifter]

Ja na szczescie mam od dwoch dni ciezki katar (choc wczorajsza bomba i tak sie przebila przez zatkany nos). Dzis juz duzo lepiej - mala kupka, ani klocek ani sraka, taka posrodku, a i capila znosnie.

Za to siur pozakuwetowy - jak wy idziecie do pracy,to ja wam szczam w kat, prosta sprawa.

[Lifter]

Koty po kapieli

http://demotywatory.pl/4287569/Wlasciciele-tych-kotow

[Lifter]

Chyba nazwe Mopika "Kamil".

Kamil SZCZOCH.

Rankiem sie zesiusial pod moim biurkiem (a co! Niech czlowiek CZUJE, ze ma w domu kota - to powiedzialem ja, Mopik) a potem juz do kuwety nadal dosc rzadkie kupsko nawalil.

[Lifter]

Ciag dalszy atrakcji. Plan mialem prosty - po powrocie do domu umyc kocie poidelko (fontanne) i wymienic 2 przepalone halogeny. W praktyce - wracam do domu, zagladam do kuwety - pusto. Ale czuje zapach szczochow. Szukam i mam - pod biurkiem, to samo miejsce, co rano. No to na kolana, wycieram, wylewam Urineoff, czekajac az sie przereaguje ze szczochami biore drabinke i wymieniam halogeny. Wtedfy do drzwi stuka zona, bo jej sie klucza szukac w torebce nie chcialo. Klnac pod nosem zlaze z drabinki... i w korytarzu (ciemnym) wdeptuje w kocie rzygi, bo chyba nowa karma urynaryjna cos nie do konca Mopikowi pasuje. Oczywiscie pieknie to rozmazuje po korytarzu i swinie sobie kapcie.

Potem wiec tylko sprzatanie rzygow, mycie korytarza i kapci, zmycie Urinoffa, umycie fontanny, wymiana zarowki i mozna rozpoczac spokojny wieczor...

[Lifter]

Chyba uznal, ze przesadzil, bo wieczorem i rano byly siki kuwetkowe.