Trójimiennych Kotek Wątek Trzeci Leci :)

Cześć Kuba

za nowy tydzień :ok:

MB&Ofelia pisze:A ja się witam poniedziałkowo. I gratuluję aż tylu adopcji kociastych!

PS. Mannej na rosołku jeszcze nie jadłam. Chyba muszę spróbować, bo mam sporo kaszki i nie mam co z nią zrobić, a na mleku jakoś mi się nie chce (gdyż albowiem nie zdołam przełknąć najmniejszego choćby kożucha i zawsze musze tą kaszkę pracowicie przetrzeć przez sitko, mieszając jednocześnie już przecedzoną - żeby kozuchostwo się nie zrobiło od nowa; a to okropecznie dużo roboty). Pomyślę, coby jeszcze dodać do tego kaszkowego rosołku.
Czytałam kiedyś o kaszce robionej na wodzie na bardzo gęsto, później się to ktoiło w kostkę i jadło jako takie kluseczki do zupy. Ale też nie robiłam nigdy.

ja lubię kożuchy :mrgreen:

Kożuchy zatrzymują mi się przy wlocie do gardła i za nic nie przejdą dalej. Zatrzymanie wywołuje od razu efekt zwany drobiem ozdobnym.
Wielkość kożucha nie ma znaczenia, może być taki milimetr na milimetr.
O dziwo, pseudo-kożuch na budynku już mi nie przeszkadza.

Ale kaszkę na rosole muszę wypróbować koniecznie. Tylko dodałabym jakieś warzywo. Albo może piure z dyni i natkę pietruszki? Pomyślę, pokombinuję.

Ale tu się smacznie zrobiło:)
Kaszkę lubię i kożuchy na niej też.
I nie mam "efektów drobiu ozdobnego" a gdybym nawet....to i tak nie oddam....mam silne poczucie własności :mrgreen:

Miłego dnia

A ja polecam placuszki z kaszy manny - bardzo są smaczne, mojej córci też smakują

Na słodko - idealne

Miłego dnia Qba

mama robiła kaszę na sztywno :wink:

wylewała taką na talerz ,zastygała ,kroiła w kostkę i do rosołku ,pyyyyyycha :1luvu:

♥ Tosia ♥ razem od 24.11.12

MB&Ofelia pisze:A ja się witam poniedziałkowo. I gratuluję aż tylu adopcji kociastych!

PS. Mannej na rosołku jeszcze nie jadłam. Chyba muszę spróbować, bo mam sporo kaszki i nie mam co z nią zrobić, a na mleku jakoś mi się nie chce (gdyż albowiem nie zdołam przełknąć najmniejszego choćby kożucha i zawsze musze tą kaszkę pracowicie przetrzeć przez sitko, mieszając jednocześnie już przecedzoną - żeby kozuchostwo się nie zrobiło od nowa; a to okropecznie dużo roboty). Pomyślę, coby jeszcze dodać do tego kaszkowego rosołku.
Czytałam kiedyś o kaszce robionej na wodzie na bardzo gęsto, później się to ktoiło w kostkę i jadło jako takie kluseczki do zupy. Ale też nie robiłam nigdy.

To jest OKROPNE!!

Mama raz to zrobiła jak byłam młodsza i do dziś pamietam to traumatyczne przeżycie...