Standard standardem. Na pewno brak rybki czy wołowinki nie jest ciosem dla kocisk. Bardziej ilość kota na metr kwadratowy. Choć to też nie jest ważne jeśli o życie chodzi. Co zrobić, odwieczne pytanie, ze stworem co stanął na drodze i nie ma szans na życie? Nakarmić i zwiać bo miejsca mało? Bo ... Bo co?
Niski standard ma mój TZ nie mogąc do wyra się dopchać.

Walcząc o fotel z którego nie chcą tyłka podnieść futra. Wczoraj sobie krzesełko składane przytargał bo... Suri spała na fotelu a obiad był. Śmieszne? Tak, śmieszne.
Wczoraj przyszedł mail od Szyszki. Pamietacie szylkę Szyszkę co miała śmieszną rudą jarmułkę na głowinie? Zgarnęłam kicię spod auta w wielkie mrozy .Zasmarkaną tak, że oczu nie widziałam. Janusz tylko oczami przewrócił jak ją zobaczył. Jest w domu, szczęśliwa. Ile ludzi obok płaczącego kota przeszło nawet nie rzucając jej ochłapka. Wiem, że tacy byli bo "meldowano" mi o niej. Nikt pytany o to czy choć kota nakarmił i...zwiał ... wyraził zdziwko "jak to, on

"A ona już była u nas załapując wirusa pościelowego.
Mam refleksyjny dzionek dziś. Może wczorajsza wizyta u weta tak mnie nastroiła. Gucik ma to jajco wcale nie fajnie umieszczone. Mogą być kłopoty z jego wyjęciem. Jest w pachwinie gdzieś tam i przemieszcza się. Ciężkie miejsce do gojenia. Może źle nie będzie ale dostaliśmy opcję obuchową.
A Gutek? Błąkał się tyle dni i płakał. Gutek został dziś ze stadem. Janusz, wielbiciel słania wyra , odpuścił dziś , bo Guciek i Drops się wylegują. Gucisław rozwala się po całości i na całości. Może się nie pożrą.
Wczoraj była też Tami u weta. Zmusiłam TZ do zabrania jej bo coś się mi nie podobało. Janusz jak zwykle wrzasku narobił, że przesadzam , że choroby szukam... Ręce mi do tego kota opadają. I wetce także. Była poprawa. Jeszcze 2 dawki antybiotyku trzeba było dać i... po poprawie ponownie jest gorzej. Przytargaliśmy francę jakąś na bank od okulisty. Dziecko wygrzebać się nie może. Niby nic się nie dzieje ale z nosa znów leci a oczki ponownie załzawione. Dziś ma
przyjść nowy lek .Janusz wracając z pracy ma go odebrać. Na śniadanie mniej zjadła. Martwię się i tyle.
Dziczki były. Wyszły mi na powitanie. Pierwszy raz od wielu tygodni. Może psy opuściły kotłownię? Smutny widok. Tak mało ich zostało. Ostatnie miesiące przetrzebiły stadko bardzo.