są inni weci bliżej
ale nawet jak mają dobre opinie, to niekoniecznie jestem do nich przekonana
może być dobry gabinet, ale choć żona świetna do kotów, to mąż niekoniecznie - więc strata czasu, pieniędzy i nerwów moich i kota (a nie wiadomo na kogo się trafi)
jest inny gabinet - chodzi tam znajoma, ale ja nie znam tych wetek kompletnie - nie wiem jakie mają podejście do kotów
kolejny - to maluśki gabinecik, bez sali zabiegowej i usg; główny pan dr bardzo miły, ale niedajbuk trafić na tego przystojniaka na motorze; on ma koty gdzieś
Są weci, którzy uważają, że kot, to nie jest zwierzę
to taki większy chomik, bo chomik, to nie zwierzę, tylko taka mniejsza świnka morska
Powyższe zdanie nie ma obrażać, czy umniejszać zwięrzęcości jakiegokolwiek gatunku, tylko pokazywać, że dla niektórych wetów zwierzę = pies
Nigdy nie wiadomo na kogo się trafi
Do tamtych dalekich wetek mam zaufanie
Z drugiej strony, ciągnąć tam Lokiego, po to, żeby się okazało, że one tez nie mogą nic zrobić, poza kolejnym zastrzykiem, wydaje mi się bez sensu
Tutaj cały czas tłumaczono mi, że trzeba mu się dać wyluzować i że w końcu zaskoczy
I ja to rozumiem i się z tym zgadzam
Ale równocześnie, nie mogę machnąć ręką na to, że nie sika
Bo ocknę się, że kot nie jest zrelaksowany, tylko pękł mu pęcherz
Spróbuję podejść dziś bez Lokiego i zobaczę kto jest
Może mogłabym sama robić mu zastrzyki sterydowe, w końcu one są podskórne
On na sterydzie sika więcej
i je
i pije
Na przeciwzapalnym efekt jest taki jak po no-spie - żaden
Ja naprawdę rozumiem, że może nie być innego, specyficznego leczenia przypadłości Lokiego
Ale nie chcę już wysłuchiwać kolejnych bredni o behawioralnym podłożu, skoro behawioralnie bardzo źle na niego wpływa, że muszę tam chodzić na zastrzyki, a bez zastrzyków on nie sika
Nie chcę też słuchać o kłopotach z sikaniem kota pani wetki, który jest kotem wychodzącym, niekastrowanym, bo MUSI staczać walki z innymi wiejskimi kotami
MUSI
Gonię w piętkę
(polecony weterynarz, który obejrzał skany wyników i historię leczenia, orzekł, że nie widzi nieprawidłowości w sposobie leczenia i że rzeczywiście wyszycie cewki jest czasami jedynym wyjściem - liczę się z tym, że każdy następny weterynarz może powiedzieć mi to samo, nawet moje zaufane wetki z Balickiej; dlatego, starając się zachować rozsądek korzystam wciąż z pomocy pań z osiedla; wolałabym tylko, żeby zajęły się myśleniem, jak można jeszcze kotu pomóc, niż tłumaczeniem mi, że jak ja się stresuję, to kot nie sika)