działkowy, wiesiaczkowy dwupak do adopcji:na wstępie muszę zaznaczyć, że
wiesiaczek pierwszy opisze swoje pannice dokładniej, jako że, bardziej dokładnie niż ja, je zna
ja natomiast pragnę jeno napisać że,
Kotka Pierwsza i
Kotka Druga,
to są siostry- to są siostry, tylko że
Kotka Druga wykorzystała prawie wszystkie geny puchatości i dla
Kotki Pierwszej wystarczyło już tylko na ogon
- to są siostry, tylko że
Kotka Druga wykorzystała wszystkie geny ruduści i
Kotka Pierwsza na rude futro już się nie załapała
Kotka Pierwsza:

Kotka Druga:


na tym zdjęcíu, niestety mało ostrym, widać dwa puchate ogony
Kotki Pierwszej i
Kotki Drugiej:

i obie, tym razem z profilu:

--------------------------
i co, ktoś chętny jest?
-----------------------------------------------Miaunowela w odcinkach pt. „L jak... koty”autor:
wiesiaczek1Odcinek 1.Działki.
Rodzinne Ogródki Działkowe w
Łodzi. A na tych działkach coś się dzieje. Różne rzeczy się dzieją, a przede wszystkim mieszkają na nich koty. Różne koty. Burasy, pingwinki, krówki, czarne, mieszane, małe i duże. Najgorzej zimą. Niewielu działkowców przychodzi karmić. Nie wszystkie mają ciepłe domki. Czasem zimno, często głodno. Smutno. Tak się zaczyna historia.
Odcinek 2.Na działkach mieszka kotka
Zosia. Jest ni stara, ni młoda. Pojawia się nagle jesienią i przyprowadza dwa kotki, dwoje swoich dzieci. Oba są jeszcze bardzo małe. Jednego nazwano
Lulejko, że niby to chłopak, drugiego
Rózia, że niby dziewczyna – pod wpływem ukochanej książki karmicielki „Pierścień i róża”. Niestety okazało się, że
Lulejko to dziewczynka więc została
Lulusią, a
Rózia to chłopak więc został
Józiem. I tu pierwszy raz wystąpiła litera „
L”... Kotki rosły, rosły, dzikie, ale zdrowe i wesołe.
Odcinek 3.Nadchodzi wiosna.
Józio jest dużym Kocurkiem, buraskiem.
Lulusia biało-burą dorodną panienką. Przychodzą i odchodzą, czasem nie ma ich kilka dni. Są dzikie. No i przychodzi maj. Widać, że
Lulusia chyba jest kotna, albo taka gruba. Nie wiadomo, nie da się dotknąć. Karmicielka jest codziennie i
Lulusia jest codziennie, ma duży apetyt. No i nadchodzi ten dzień. Dzień 20 maja 2010 roku. Ale o tem potem.
Odcinek 4.Nie ma
Lulusi rano, nie przyszła jeść. Po południu karmicielka wchodzi „po coś” do komórki. Tam jest ciemno. Powoli oczy przyzwyczajają się do ciemności... coś rusza się w skrzynce... Dużej drewnianej skrzynce, wyłożonej polarem, do spania zimą. Tam leżą maleńkie myszki, maleńkie, bezbronne cztery kotki. I przybiega
Lulusia, ma jeszcze krew na pupie. Cud narodzin, czy jest większy cud.
Odcinek 4.Rosły, rosły, płakały, miały zaropiałe oczka. Trzeba było czyścić dwa razy dziennie, zapuszczać kropelki. Mamusia karmiła, wyprowadzała na trawkę, było przecież lato. Okazało się, że to dwie dziewczynki i dwóch chłopców. Karmicielka to ja. Nadałam im imiona:
Lila,
Lola,
Lolek i
Lilak. I znów litera „
L”.
Odcinek 5.Historia jakich wiele na działkach, o działkowych kotach. O kotach na „
L”.
Lolka znalazłam martwego w komórce, miał wtedy może rok. Długo go nie było, przyszedł umrzeć tam, gdzie się urodził.
Lilak żyje , chociaż dawno go nie widziałam. Przychodzi jeść, jest bardzo dziki, ale ma charakterystyczną kropkę na nosku, więc go zawsze poznam.
Lila i
Lola mieszkają na mojej działce. Mają ciepłe domki stojące w pomieszczeniu, mają wymoszczone spanie w komórce. Mają codziennie pełną miseczkę. Są na pół dzikie, mogę je pogłaskać przy karmieniu. Są zawsze razem i muszą być zawsze razem. Gdyby znalazł się dom, który zabierze je obie? Mógłby być wychodzący. Nie wiem co będzie z działkami, mogą być zlikwidowane.
cdn
------
- koty są już wycięte [przypis redakcji]-----------------------------------------------... mry!
[edit] wstawiłam wiesiaczkowy opis