Koty nie mają ludzkich zachowań - z jednej strony są twardsze (inaczej by nie przeżyły), a z drugiej strony mają gorzej, bo wielu rzeczy nie potrafią zrozumieć (brak wyobraźni abstrakcyjnej) i dlatego potrafi ich przerażać np. czarna skarpetka leżąca na podłodze (autentyczny przypadek - cała historia
tutaj).
Mela jak Magnolcia - twarda baba: ale to dość typowe np. dla kotek wysterylizowanych w późniejszym wieku, gdy już nabiorą cech osobniczych (zwykle zaczyna im się kształtować ta twardość pomiędzy 18 miesiącem /1,5roku/ a 4 rokiem życia, bo wtedy mają pełną dojrzałość - to coś jak u ludzi: mnożyć się mogą zwykle już w wieku 12-14 lat, ale dorośli są znacznie później) - dlatego jeśli chce się mieć miłego kotusia, to trzeba sterylizować raczej dość szybko (a przy okazji wtedy ryzyko nowotworu listwy mlecznej u kotek spada prawie do zera - nie mówiąc o braku konieczności przeżywania rujek, co nie tak dawno Alienor ćwiczyła z Fioną), bo inaczej ma się "kota dla koneserów"; z kocurami często przy późnej kastracji znaczenie (słabsze ale jednak) zostaje na całe życie.
Dlatego charakter Meli (czy Magnolki) jeśli już taki mają, na pewno się nie zmieni - ale kot jest biznesmenem: patrzy, czy coś mu się opłaci i jeśli jakieś zachowanie jest opłacalne, to będzie je powtarzał (to się wykorzystuje przy tresurze psów metodą wzmocnienia pozytywnego). Może jeśli będzie gonić, to stanąć nad nią i zdecydowanym tonem powiedzieć NIE WOLNO - jeśli posłucha, to pogłaskać, jeśli nie - na chwilę odseparować, żeby ochłonęła (bo kot jak wpadnie w szał, to traci rozum i działa na oślep /tak samo w panice - wtedy wchodzi na drzewo, z którego sam już nie umie zejść/), a potem z pół dnia ignorować w sensie jak przyjdzie po głaski, to pokazać, że jeśli chce być zołzą, to OK, ale coś za coś. Z Magnolcią pomogło - na początku dostawałam łomot za byle co (nawet jak jedzonko było jej zdaniem niedobre, to podeszła, osyczała, zdzieliła mnie łapą i poszła obrażona - więc pół dnia ją ignorowałam: nawet jak podeszła po głaski, to mówiłam do niej "najpierw mnie bijesz, a teraz chcesz głasków?" /koty nie rozumieją słów, ale idealnie łapią nasz ton głosu i mowę ciała/ - teraz już mnie nie bije - nawet jak ząbki orozyme smaruję, bo trzeba popracować jeszcze nad pozostałościami z czasów gotowych karm; z początku mnie gryzła /raz palec na wylot/, drapała /nawet w twarz mi przylała pazurami/ - teraz to anioł a nie kot: bez feromonów, leków, karcenia itd.). Poza tym kot musi być wymęczony zabawą - wtedy jest grzeczny i spokojny - tak jak dzieci: jeśli się nudzą, to zaczynają broić, bywają marudne itp. - jeśli się wybawią, wybiegają, to istne aniołki. Kiedyś czytałam, że kot to jak 2-3 letnie dziecko z tym, że po ludzku nie mówi, ale wyobraźnia i zapędy podobne.
Jeśli chodzi o miejsca wyżej położone, półki itp. -
tutaj też podkreślałam (to taka moja "praca u podstaw" w ramach próby dotarcia ludzi mniej kocio zakręconych niż użytkownicy miau czy innych "kocich" forów):
W przypadku posiadania większej liczby kotów trzeba pamiętać, aby dla każdego z nich był dostępny przynajmniej jeden „punkt widokowy” – w przeciwnym razie będą rywalizować o miejsce powyżej podłogi.
ale tyczy się to generalnie nie tylko większej liczby kotów, a ogólnie stworzeń, które mogą rywalizować o legowisko, krzesło itp. (dla kotów my też jesteśmy kotami tylko większymi - dzieci mniejszymi, więc można powalczyć o fotel). Tak jak u ludzi są osobniki, które "machną ręką", tak i u kotów się zdarzają, ale jeśli kot ma silny charakter, to będzie się zachowywał po kociemu i koniec. Po co walczyć z kocią naturą, skoro można wykorzystać jej specyfikę? Kot nie lubi sobie utrudniać życia - jeśli widzi, że jakieś działanie daje lepszy efekt niż inne, to wybierze to pierwsze (dlatego też koty nie czują swojego kalectwa - po prostu znajdują inny sposób na robienie pewnych rzeczy).
Na niektóre rzeczy po prostu potrzeba czasu o ile mają naprawdę się zmienić a nie tylko sprawiać chwilowe wrażenie, że jest lepiej. Dobrze będzie - zobaczycie. Wierzę w Melę - to rozsądny kot, ale wiadomo, że próbuje wywalczyć jak najwięcej dla siebie na początku i zdobyć "swój teren". Poza tym jeśli za kilka dni nie będzie poprawy, to zawsze warto skorzystać z pomocy dobrego behawiorysty - piszę "dobrego", bo są i tacy, którzy działają metodą "cel uświęca środki" i zalecają rzeczy, które może i dają efekt, ale kotu szkodzą - jak w tej bajce Krasickiego:
Dwaj portretów malarze słynęli przed laty:
Piotr dobry, a ubogi. Jan zły, a bogaty.
Piotr malował wybornie, a głód go uciskał,
Jan mało i źle robił, więcej jednak zyskał.
Dlaczegoż los tak różny mieli ci malarze?
Piotr malował podobne, Jan piękniejsze twarze.
...