A co na to papugi?
Jak Kajtuś znosi ofukiwanie? Żeby mu nie było przykro..

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
gpolomska pisze:Zwierzaki (obce, w naturze albo wrogowie /kot-pies/, albo konkurencie o zasoby /dwa koty/) muszą sobie zawsze na początku obgadać kilka spraw - mieszkanie i mały teren to spore wyzwanie dla zwierzaków, szczególnie kotów, które na wolności zwiedzają duże przestrzenie - dajcie jej trochę czasu. Lacky jak pojechał do Krakowa, to z początku też z Pablo walczył, a teraz śpią przytuleni. Nowe miejsce, nowi ludzie - to przecież dla niej zupełnie nowa sytuacja. Wiele osób na forum przerabiało dokocenie (po czasie koty są przyjaciółmi) i raczej każdy na początku musiał trochę zdrowia stracić. Kolejny raz powtarzam: łączenie ze sobą obcych zwierzaków to jak małżeństwa aranżowane przez rodziców, gdzie 14latkę wydawano za 70latka, bo rodzicom się wydawało, że tak najlepiej, a sama zainteresowana miała guzik do gadania - nie oczekujcie, że nagle od pierwszego wejrzenia się pokochają... ale po czasie często zwierzaki są w stanie się tolerować, z czasami nawet zaprzyjaźnić. 1 czy 2 dni to za mało, żeby cokolwiek powiedzieć. Magnolia (sama, bez innych zwierzaków) dopiero po pół roku zaczęła się zachowywać jak normalny kot (czyt. nie po ciężkich przejściach, których ślady widać w postaci zrostów po złamaniach itd.). Mela też dużo przeszła - zapewne jak Magnolia będzie długo jeszcze ze sobą walczyć w kwestii "chciałabym, ale boję się, więc na wszelki wypadek nakrzyczę, bo się boję".
Czy karanie działa?
Odpowiedź na tak postawione pytanie zależy od tego, jak rozumiemy znacznie słowa „działa”. Jeśli naszym zdaniem oznacza ono chwilowe zaprzestanie zachowania, za które karzemy, to rzeczywiście możemy spodziewać się odpowiedzi twierdzącej. I właściwie tylko w przypadku takiej interpretacji karanie naprawdę daje jakiś efekt.
Jeśli zależy nam na długofalowych efektach i satysfakcjonującej nas zmianie zachowania to z całą stanowczością musimy powiedzieć: karanie nie działa. Karanie jedynie tłumi niepożądane zachowanie, a w dłuższej perspektywie może spowodować wiele negatywnych efektów ubocznych. Krótko mówiąc karanie ma o wiele więcej wad niż zalet.
Osobnik wysoce terytorialny – to kocia cecha, która dominuje jego spojrzenie na otaczający świat i miejsce w którym przebywa. Im mniejsze terytorium tym zazdrośniej kot będzie go strzegł i bronił przed wszelkimi intruzami i tym mniej chętnie będzie chciał go dzielić zwłaszcza z innym , niespokrewnionym osobnikiem jego gatunku, gdy ten niespodziewanie się tam pojawi. Z niechęcią przyjmie też wszelkie zmiany w topografii swojego terytorium (np. przemeblowanie, zastawienie dotychczasowych szlaków komunikacyjnych lub co gorsze przeprowadzka do nowego miejsca) oraz wszelkie inne zmiany także te nie dotyczące kociej populacji czyli np. pojawienie się lub zniknięcie ludzkiego współmieszkańca (np. narodziny dziecka), psa czy chomika. Dodając do tego kocie umiłowanie rutyny i przewidywalności- o ile to możliwe nie fundujmy kotu zmian nawet jeżeli sami je lubimy. Pamiętajmy – to my mieszkamy na kocim terytorium a nie odwrotnie – tak widzi to kot i choć być może trudno nam to zaakceptować warto to wiedzieć.
Kot domowy, jako osobnik elastyczny jeżeli chodzi o przystosowanie się do zastanych warunków może czasami znosić życie w grupie innych osobników i tolerować ich towarzystwo. Zdarza się , że kot żyjący w ludzkiej rodzinie rozwija z innymi kotami – współmieszkańcami ( zwłaszcza jeżeli to są koty z tego samego miotu) bliskie relacje przypominające przyjaźń. Kot jednak jest z natury typem samotniczym i mimo, że mnogość sygnałów mowy ciała wskazuje na przystosowanie do życia społecznego i komunikacji z innymi osobnikami są to jednak w większości sygnały dystansujące.
W przypadku agresji terytorialnej mamy na ogół do czynienia z fazą grożenia, dobrze zaznaczoną, ale dość krótką, wspomaganą syczeniem lub wręcz warczeniem, po czym następuje szybki pościg, mający na celu „przepędzenie” intruza. W lekkich postaciach pościg ustępuje w momencie opuszczenia przez drugiego kota okolicy uznanej za kluczową – ulubionej półki, legowiska, miejsca na drapaku, i w takich wypadkach stosunkowo łatwo można kotom pomóc. Gorsze są rokowania dla sytuacji, w której kot przejawiający ataki agresji terytorialnej uznaje za własność właściwie wszystko, i nie toleruje obecności drugiego kota gdziekolwiek. To stosunkowo rzadkie wypadki, ale i takie się zdarzają. W przypadku takich kotów atak nie ulega wygaszeniu z chwilą usunięcia się drugiego kota, ale jest kontynuowany. Atakowany kot jest goniony tak długo, aż zostanie zapędzony w „kozi róg”, i jeśli opiekun nie interweniuje, dostaje naprawdę solidne lanie, z użyciem zębów i pazurów. Ja osobiście nie widzę sposobu na pozostawienie kota z tak silną potrzebą zaznaczania swojego prawa do wszystkiego „tu i teraz” w grupie. Uważam też, że tego rodzaju zachowania powinny eliminować takiego kota z programu hodowlanego, nie tylko z powodu trudności z utrzymaniem dobrostanu w stadzie, ale również z powodu dużego stopnia przenoszenia się danych zachowań w potomstwie. W przypadku zwykłego posiadacza kota, należy pogodzić się z faktem, że nasz kot nie należy do osobników, które zaakceptują innego kota w swoim otoczeniu.
[...]
W przypadku agresji terytorialnej należy w pierwszym okresie koty separować, umieścić jak najwięcej osobnych miejsc karmienia, drapaków i legowisk. Ten typ agresji pojawia się najczęściej przy próbie wprowadzenia nowego kota do stada. Nie wolno pozwolić kotom „załatwiać spraw między sobą”, ponieważ walki doprowadzają tylko do eskalacji agresywnych zachowań, i możemy dojść do punktu, w którym nie będzie już możliwe ponowne wprowadzenie kotów do jednego stada. Co więcej, życie w ciągłym napięciu, czekaniu na atak, może doprowadzić do jeszcze innych zaburzeń, jak nieprawidłowa urynacja bądź defekacja. W przypadku zauważenia zachowań niepożądanych, w pierwszej fazie należy koty rozdzielić, dobrze jest, żeby mogły widzieć się i wąchać przez szparę, albo przez szybę. Jeśli w takiej sytuacji nie ma ataków, rokowania są, według mnie, dobre – można na przykład karmić koty po obu stronach przegrody, tak, żeby mogły się cały czas kontaktować czy to wzrokiem, czy węchem. Z moich obserwacji wynika, że jeśli koty atakują się uporczywie nawet przez przegrodę, nie ma raczej szansy na ich zgodne życie w jednym stadzie.
Po pewnym czasie, jeśli koty zgodnie egzystują przy takim ograniczonym kontakcie, można próbować reintrodukcji, ale należy zachować pewne zasady. W pomieszczeniu musi znajdować się kilka miejsc karmienia i kilka kuwet, jak również sporo legowisk, kryjówek i wysoko położonych półek bądź budek. Wysoko położone miejsca są kluczowe, jeśli chcemy mieć więcej niż jednego kota, musimy być przygotowani na to, że potrzebny bedzie również kolejny drapak. Nie musi to być oczywiście koniecznie kolejny dokupiony drogi mebel - kluczowa jest wysokość, wygodnie położone legowisko, będące równocześnie dobrym punktem obserwacyjnym, i drogi ewakuacji, z każdego takiego miejsca powinny być dwie. Może to więc być półka, ale tak wkomponowana w mieszkanie, żeby kot miał drogę ewakuacji, jeśli wskoczy na nią inny kot. Innymi słowy, musi być elementem jakiegoś ciągu, na przykład z drapaka na półkę, z półki na tapczan albo na komodę. Jeśli koty są gotowe się tolerować, mogą żyć na wspólnym terenie, pod warunkiem, że nie będą musiały rywalizować o atrakcyjne zasoby.
FB, 6 grudnia pisze:Nie mam jeszcze zdjec ale Gaba codziennie przysyła mi info co u Lakiego.
Dominator i zaborczy mruczek. Chce zdominować Pablo który jest niesamowicie ulozony, ,spokojny. Laky juz ma swoja wybrana osobę. To Zosia... corka Gaby. Spi z nią., ,pozwala jej się długo glaskac.Jego terytorium to Zosi wersalka, ,ktora zresztą od razu po przyjeździe sobie wybrał. Wygania z niej Pablo. Mam nadzieje ze chłopcy w końcu dojdą do porozumienia.
FB, 16 grudnia pisze:Metamorfoza Lakiego pod wpływem miłości, czułości, cierpliwości DS jest cudowna. Początki były trudne. Laky nie tolerowal Pabla, który go od razu pokochał. Chodził swoimi drogami, odrzucal pieszczoty.
A jednak MILOSC CZYNI CUDA... dziękuję Gaba za cierpliwość. Laky po 3 tyg emocjonalnej pracy tuli się fo właścicieli oraz Pabla. ...chyba jest juz na 100 procent pewny ze nikt ho nie porzuci, nie zostawi. Znowu zaufał...
Użytkownicy przeglądający ten dział: Lifter, zuza i 34 gości