kotkins pisze:casica pisze:kotkins pisze:Wieści: MAMY 300g więcej Leosia.
Który to Leoś od poniedziałku dostaje interferon.
Doustnie, ma działać miejscowo w dziobie.
Na razie odstawiamy leki poprawiające odporność.
No to Ci powiem, że mnie zaskoczyłaś, duże ryzyko.
A nie możesz mu zrobić porządku w paszczy?
Decyzja jego dentysty (weterynarza).
Wiem jak działa interferon.
Leoś ma ciągle stan zapalny, mimo braku uzębienia (usunięto w sierpniu).
Napisz Casico coś więcej , znam teorię, praktyki nie mam.
Dentysta z jednej fiolki kociego interferonu zrobił 100 insulinówek do podawania miejscowo.
Ma kilkuletnie doświadczenie, gwarantuje poprawę niemal.
Dlaczego uważasz to za takie ryzyko?
On twierdzi ,że niewielka dawka gwarantuje małe ryzyko, droga podania bardzo bezpieczna. Konsultowane z moimi wetami- mówią ,że powinno być ok.
Od początku dostaje leki podnoszące odporność, jednak ma stale stan zapalny w dziobie.
Dlatego postanowiliśmy zmniejszyć stężenie wirusa.
Weterynarz mówi ,że to bezpieczne.
Nie jestem specjalistka od interferonu, ale mnie się on kojarzy z FELV albo FIV. Akurat się tak składa, że się z nim musiałam zetknąć właśnie
Odradzono koci (już pomijam, że dla takiego kota jak Buranio - 7 kg, kuracja to koszt powyżej 2,5 tys), odradzono w zastrzykach. Za najbezpieczniejszy uznano ludzki, podawany dopyszcznie (więc tu by się zgadzało, że najbezpieczniej). Jednak cały czas leki immunostymulujące dostaje, ze względu na dramatycznie niski poziom leukocytów. No ale nie sprzeczam się, to w końcu białaczka, nie zęby.
Uprzedzono mnie też, że jest ryzyko pojawienia się nowotworów, głównie chłoniaka, no i po jakimś czasie organizm zacznie wytwarzać przeciwciała.
Jest dokładnie monitorowany, miał badania przed podaniem interferonu, kolejną morfologię, w poniedziałek następną.
I podajemy - 7 dni, 7 dni przerwa i tak dalej.
I to tyle z praktycznego zastosowania. Moim zdaniem zareagował na leczenie, ale przed nami długa droga. Jeszcze niewiele wiem (w praktyce) jak to się w ogóle przełoży na kota. Jesteśmy na początku drogi. Ale nie ukrywam, że boję się tych ewentualnych skutków ubocznych, no ale wyjścia nie mamy.
Tak sobie pomyślałam, że atakowanie zębów interferonem jest strzelaniem do muchy z armaty, jednak nie wiedziałam, że Leoś jest już po usunięciu ząbków, a stan zapalny trwa. Skoro tak, i skoro wet stwierdził, że jest szansa na pomoc, no to trzeba. Tylko musi być dokładnie i systematycznie badany.
O i widzę pytanie dalii. Moja Rysia miała usunięte wszystkie ząbki ze względu na plazmocytarne właśnie. Bralismy wycinek. U niej z tego właśnie powodu wszelkie leki immunologiczne sa wykluczone.








