
Dzisiaj przenieśliśmy z TŻ Kostka do piwnicy. Bardzo sie to jednak chłopakowi nie podobało.
najpierw chodził i plakał, potem troche przywykł, ale strasznie duzo odgłosów go płoszyło - słychac wszystkie kroki na korytarzu, szczekajace sąsiedzkie psy, wodomierz ogolny kręci sie, rurami scieki splywaja, ruch samochodowy na ulicy

Po zatkaniu trocinami okienka zrobilo sie tam cieplej,na pewno lepiej niż w komórce, ale Kostkowi bardziej opcja dziury w drzwiach pasowała i własne lokum blisko rynku.
Marzymy o domku, ale jesli mrozy przejdą, to zapewne Kostus wróci na swoje włości.
No i strasznie mi sie kot ubrudzil pajeczynami, bo wchodzi wszędzie za rury, na rury, pod regałami.