Broszka pisze:felin, jak tam podróż? mam nadzieję że udało się bez nieprzyjemnych przygód?
Powiadomienia nie dostałam
Podróż w miarę ok. To znaczy pogodowo nie było źle, ale dostawczy wan to jednak nie wygodny suv - ciasno i od drzwi piździło, miejsca na nogi stanowczo za mało, a ogrzewanie w wersji 0/1 (czyli albo nic albo na full). No ale my twardziele starej daty i nie takie rzeczy przerabialiśmy
W Bydgoszczy zimno: -12 prawie w środku dnia. Ale też przeżyliśmy, tylko w łapy zimno przy załadunku było.
Do pianina stawiła się bardzo fachowa ekipa; znieśli i załadowali w 10 minut, choć patrząc na nich nie dałoby się głowy czy potrafią odróżnić pianino od organów
We Wrocławiu stawili się zaś dwaj wspólnicy brata oraz trzech znajomych z siłowni jednego z nich. I od razu było widać, że muły to nie wszystko

Szkód, na szczęście, niewiele - pianino przeżyło w całości - ale pewnie w ciągu całej swojej historii nie usłyszało tylu bluzgów co przez te 20 minut
Mamy nadzieję, że po wizycie stroiciela nie okaże się, że wymaga jednak napraw, do których trzeba je będzie gdzieś zabierać
