Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Gunia1 pisze:Powiem szczerze że liczyłam na pomoc tu na wątku, na pewno ktoś miał podobny problem. Założyłam już wcześniej osobny wątek ale moderator odesłał mnie tutaj. Tylko że tutaj nie mam szans na pomoc bo chyba nikt tu już nie zagląda. A co do behawiorysty to sytuacja jest taka że wolą oni udzielać porad po obejrzeniu kotów i ich zachowań na żywo nie z opisów. Wiadomo że za poradę mailową nie zapłacę a za wizytę a jakże. Poza tym nie mieszkam w Warszawie ani w Krakowie ani nawet w Zielonej Górze więc i o specjalistę trudno. Mniejsza z tym. Wolę rady z życia wzięte. Czy ktoś mi tu może pomóc?
Gunia1 pisze:No i stało się. Majka go zaatakowała, poszarpała go i pogryzła.Nie ingerowałam choć bardzo chciałam. Teraz Maja zeszła na dół, nie no już pobiegła na górę. Młody leży dalej na łóżku, pełno sierści dookoła, buczy jak go głaskałam, pewnie go pogryzła. Nie zamknęłam drzwi, przecież w końcu musi się sytuacja wyklarować. Tylko jakim kosztem...
Rilla07 pisze:Próbowałaś może takich standardowych tricków jak np. wspólne karmienie w pewnej odległości albo wspólne dawanie przysmaków?
Np. jak rezydentka jest spokojna w pobliżu maluszka to możesz wyciągnąć coś co uwielbia (np. wątróbkę) i karmić raz ją a raz małego, tak by się widziały wzajemnie.
Wtedy ponoć koty zapamiętują i zaczynają kojarzyć siebie z czymś przyjemnym. Nie koniecznie dobrym rozwiązaniem jest zostawienie ich samych sobie. Czy kocica bawi się wędką albo piórkiem? Jak będą razem w pokoju to można zacząć bawić się z nią, by nie zwracała uwagi na malucha a potem nagrodzić przysmakiem. Może to wydają się banalne sposoby, ale ja tak zawsze robiłam (i robię nadal) jak Muszu - rezydent złości się na małego, na początku też atakował i go gryzł. Wtedy nie rozdzielałam ani nie izolowałam tylko zaczynałam się bawić, żeby rozładować złość rezydenta. Jak się uspokoił karmiłam czymś co lubi. Trwało to troszkę owszem, ale efekt wynagrodził starania.
Użytkownicy przeglądający ten dział: emill, Google [Bot] i 52 gości