Witamy z rana.
Perełka jak zwykle drze paszczę pod drzwiami i ŻĄDA wypuszczenia do kuchni, bo słyszy jak Kaśka się tam kręci.
Od przedwczoraj robię jej barfik w postaci zupki, bo odkąd to je - nie pije dodatkowo. Biedny kotałek nie wie co się z tym robi, paca łapką, próbuje mocno kombinować, ale ostatecznie zawsze wyżłopie wodę i zje.
Z kolei Śnieżek w akwarium (nie wiem jak on to zrobił) rozwalił kołowrotek. Tzn nie rozwalił, ale zdemontował. Bo to jest takie metalowe koło, z boków ma dwie obręcze z dziurkami, w te dziurki wchodzą metalowe pręty będące jednocześnie podstawką. Pan Chomik jakimś cudem wyjął pręcik z dziurki i koło nie mogło się obracać. Naprawiłam mu, ale jest w domu i ma foch forever.
Na jednej ze ścianek akwarium NASIKAŁ. Takie rozprysknięte żółte, spłynęło na dół i trociny pod tym żółte i mokre.
Lamarku czarny kotku, powiedz Ty mojej Dużej co by mi dawała normalne miąsko w kawałkach, a nie jakąś wodę
co ja wielbłont jestem żeby pić?
Perełka zbulwersowana