Ale nudy....
wszyscy śpią
no widział to kto???
nawet mój kompan Franek śpi
ten to już całkiem przywłaszczył sobie Maksiową oponkę, nawet mnie nie zawsze uda się go zwalić
a ja się mudzę!! próbowałam pisać na komputerze, ale mnie Duża przegoniła
że niby jej coś wykasowałam. Ja?? sama sobie na pewno wykasowała i teraz na kotecka zwala
to gdzie by tu jeszcze wleźć??
Huura! wujek Maksiu się pokazał, chyba mu było za gorąco pod kaloryferem
no to mamy zabawę





I tak nam płynie życie. Mimi (vel szałaputek, vel.Miśka, bo tylu ksywek się dorobiła) ma się dobrze, urosła, nie jest już taka malutka jak się u nas pojawiła. Chyba jej tu dobrze

apetycik dopisuje, je za 4 koty, wagą dorównała już Lilutkowi. Biega, świruje, dokazuje z Frankiem ile się da, asystuje mi zawsze w kuchni - nie mam prawa wejść do kuchni bez obecności szałaputka. Nawet jak śpi na końcu świata, zawsze pozna odgłos moich kroków zmierzających w kierunku kuchni i jest natychmiast

Guzy w gardziołku są już tylko wspomnieniem. Ale dość długo po operacji utrzymywała się różnica w wielkości źrenic, dopiero teraz właściwie obie źrenice się wyrównują (jeszcze widzę małą różnicę). Ale pani dr mówiła, że te zmiany mogą utrzymywać się długo, w końcu to była poważna operacja, dużo splotów nerwowych.
Maksiu dalej jest na antybiotyku, tłuczemy gronkowca, też tłuczenie długie.
Lilutek się pieści ile się da, odkąd nie ma z nami Alusi, to Lilutek nie schodzi mi z kolan. Przejęła pałeczkę po Aluni, one bardzo się obie lubiły.
Franek kumpluje z Miśką ( młodość przyciąga młodość

) Bez przerwy ją wylizuje, latają jak dwa perszingi, chociaż jak udają się na spoczynek (czasami tak bywa

) to każde idzie do swojej ulubionej miejscówki