No już piszę piszę!
Wybaczcie, że zasiałam niepokój, ale od razu od weta wzięłam Bałwankę do TŻta do domu, żeby być z nią przez noc... A net mam u mamy w domu, no i tak to wyszło...
Bałwanka ma wielki szew przez pół brzusia

Wczoraj na siłę próbowałła chodzić, wyglądało to przerażająco... Siedziałam i ryczałam- "co oni ci zrobiiiliii

!!!" A kocina biedna zataczała się na miękkich nogach i patrzyła z takim wyrzutem na mnie, że przez cały wieczór żałowałam tej całej sterylki

Potem zamknęłam ją do koszyka i poszła spać.
Teraz test
W okienku z napisem FELV jest tylko jeden pasek- ten kontrolny, czy jak się to tam zwie. Czyli białaczki na pewno nie ma.
W drugim okienku- FIV jest ten sam jeden pasek, ale w miejscu, gdzie ma być drugi pasek, jak człowiek baaaardzo wytęży wzrok, to może dojrzeć naprawdę blady i nikły ślad kreseczki
Patrząc normalnie, nie trzymając tego zaraz przy twarzy jest w ogóle niedostrzegalny

I nie jest taki gruby jak te pozostałe paseczki- wygląda, jakby to był jedynie jego brzeg...
Wet powiedział, że on by to odczytał jako- "nie ma FIVa"... Ale..?
I co teraz robić?
