Są jakieś wieści od Białasków może? Czy mój kochany Atomiś długo siedział za kanapą czy wylazł od razu jak tylko pojechałam?

Ech, nie mogłam ucałować łebka "na do widzenia".
U mnie Melisa z Anyżkiem nie wiedzą, że są felvikami.

Śmigają po wannie, parapecie, wylegują się w wiklinie. Nawet udało im się zrobić saunę nocną.

Dzieciaki podbiły wajchę od kranu nad wanną i troszku wody poleciało... Nie wiadomo jak długo... Dowiem się przy spisywaniu licznika.
Melisa wylizuje człowieka ile się da, Anyżek miłośnie podgryza. Wyjątkowe sposoby okazywania uczuć mają te dzieciaki.

Obydwoje są strasznymi gadułami, każde wejście do nich oznacza konieczność konsersacji, nawet w czasie mycia zębów.
Hobbitka, Arnika i Aurora na kwarantannie. Też smutne z powodu izolacji, przytulają się na wyścigi, jak wchodzę do nich to na ogół siedzę z całą trójką na kolanach. Aż któraś spadnie, wykorzysta chwilę na podjadanie chrupek i znów wróci na kolana i tak ciągle, na zmianę wędrują.
Wielkie stado
na ogół grzeczne, czasem Pablo znowu pogoni Wilczycę, czasem Lesiek osika podłogę, czasem Venta pozrzuca towarzystwo z jej kanapy (właściwie jej i jej pańci

), czasem Bolka zastąpi Ventę.
Bolcia coraz bardziej pozwala się dotykać. Jest pierwsza przy drzwiach jak wracam do domu, ociera się o nogi nieprzyzwoicie, nie toleruje głaskania po głowie, ale już "tylną połowę kota" mogę głaskać. Trochę jej się odmieniło po zamknięciu na kwarantannie?
Ulryś robi wszystko, żeby zdobyć moje serce. Właściwie, to nie musi się starać, po prostu jest sobą. Kot idealny - grzeczny, miziasty, ale nie namolny, nic nie broi, nie psuje, nie zrzuca. Dostała mu się łazienka po Obłoczkach, trochę za mocno ogrzana (ciągle nie mam jeszcze wymienionego zaworu

), ale temu kotu nic nie przeszkadza, jemu jest wszędzie i zawsze dobrze. Kochany bardzo.
