Wcale nie mam większego doświadczenia, jeszcze 2 lata temu miałam wychodzącego kota w centrum miasta przy ruchliwym skrzyżowaniu - głupsza niż głupia byłam. Łatwo się domyślić, że kota już z nami nie ma...
Szkoda, że czasem nauka na błędach odbija się na zdrowiu i życiu innych istnień.

Wszelkie uwagi i sugestie przyjmuję z radością ogromną. Nikt nie jest wszechwiedzący, uczymy się całe życie, a ja się uczyć lubię.
Luna generalnie na ten moment uwielbia wszystko. Rzuca się na żarcie jak tygrys na krwawiącą antylopę.
Próbowałam w kawałkach butchersa, w animondzie i kawałeczkach miamor z sosikiem.
Widać, że była głodna jak byk, ale nie ruszyła.
Też dałam tylko troszeczkę, żeby się nie najadła, zostawiając przy tym kawałki z tabletką.
Uparta sztuka.
Moim tabletki daję prosto do pysia, jak nie chcą w jedzeniu, ale w przypadku Lunki nie jest tak prosto, bo w ruch idą pazury i zęby.

Do tego wetki zapomniały obciąć jej pazurki, a prosiłam, żeby to zrobiły, jak będzie spała.

No nic, mam ten sam antybiotyk w zastrzykach.
Dzisiaj założę hełm na głowę i muszę dziewczynę kujnąć.
Monika podrzuciła mi linka do producenta uzbrojenia wojennego. Może coś zamówię...