My już po. Żyjemy (bałam się strasznie, że Florka się nie wybudzi). Nie mam jeszcze opisu tomografii, dostanę mejlem, bo lekarz chce dokładnie to obejrzeć. Ale wiem, co powiedział:
- na 90 procent nie ma guza nowotworowego (powiedział, że jak zobaczył, w jakim kot jest stanie, spodziewał się dużego guza, ale guza nie widać),
- widać dużo płynu po lewej stronie, stąd wyciek z nosa i z oka, właśnie z lewej, a teraz już z obu stron, bo jest go dużo,
- uważa, że to stan zapalny. Nie wiadomo, czym spowodowany (być może grzyb, ale na wynik badania mykologicznego czekam do 25 stycznia, zostało pobrane w sobotę, być może wirus, choroba autoimmunologiczna).
Florkę oddali wybudzoną, podali tlen i kroplówkę dożylnie.
I obcięli pazurki, posłali młodą osobę po coś do obcinania do lecznicy, bo przecież nie mają w tej pracowni. Ale obcięli, bo poprosiłam (zapomniałam swojego obcinacza), powiedziałam, że ostatnio miała obcinane po rinoskopii, w znieczuleniu ogólnym. Pewnie stwierdzili, że wariatka wymyśla coś, żeby kotce w znieczuleniu pazurki obciąć
