ewa_mrau pisze:uważam Ewuś, że to Ty powinnaś porozmawiać z tą panią, która ma wziąć Tygryska na wieś
i może Umowa Adopcyjna?
... mry!
Zapewne masz rację ale sprawę załatwiono poza mną a ja się dziś dowiedziałam że Tygryska zabrano. Pewnie uznała że skoro ona znalazła kota, zapłaciła za pierwsze szczepienia , zawiozła nas parę razy do lecznicy i do jej mamy trafił kot to ma prawo o nim decydować.
Bo jakiesz ma znaczenie że 3 razy dziennie biegałam do kota żeby go nakarmić, pomiziać, sprzątnąć kuwetę i zakroplić uszki gdy był w zakładzie, że to ja płaciłam za żwirek, jedzenie, leczenie, odrobaczenie i kastrację z środków uzyskanych z bazarku i datków od naszych forumowych przyjaciół, że u mnie spędził tydzień doprowadzając moje kocice do nerwicy gdy dochodził do siebie po kastracji......
Przecież ja tylko pomagałam
Mam nadzieję że ta pani będzie prawdziwym miłośnikiem kotów tak jak mówiła dla której fruwająca sierść albo kot na szafce nie przyprawi o palpitację serca. W końcu miała dwa całkiem domowe, kuwetkowe koty a jeden z nich opuścił ją mając 18 lat i nie był to kot do łapania myszy.
Na szczęście i na wsiach mieszkają ludzie z bardziej ludzkim podejściem do zwierząt.