Moderator: Estraven
polichtanna pisze:Carmen jest z Palucha. Nie mają opcji umowy tymczasowej, więc od razu biorąc ją zaznaczyłam, że będzie wyadoptowywana dalej i czy mają taką umowę. Powiedzieli, że nie ale zamiast umowy dt można przyjść z nowym właścicielem i przepisać umowę.
polichtanna pisze:Zanim podpisałam umowę ze schroniskiem, zapytałam (tam, gdzie się podpisuje, w biurze), czy jest opcja wzięcia jako DT, bo kotka jest piękna i pewnie szybko znajdzie stały dom. Odpowiedziano mi, że nie, ale mogę po miesiącu przyjechać z osobą, na którą zostanie przepisana umowa. Więc chyba jednak miała być jedynaczką? Nawet miałam chętnego na Carmen?
polichtanna pisze:Wczoraj dowiedziałam się, że popełniłam błąd biorąc Carmen, bo rezydentka jest kotem samotnikiem i jest to dla niej ogromny stres ;(.
Ale ja nie chcę nikomu dalej oddawać tego nowego cuda do adopcji.
polichtanna pisze:Nie mogę odizolować Carmen, bo nadal nie zawsze zdąża do kuwety.
BOZENAZWISNIEWA pisze:szok i smutek,nie wiem jak to skomentować wypada/nie wypada
polichtanna pisze:Wiesz, szkoda że nie poszłaś ze mną do biura. To byś wiedziała jak przebiegała rozmowa. Na szczęście nie tylko ja tam byłam, więc będzie komu potwierdzić, bo widzę, że tu cała batalia się zbiera. Nota bene - byłam właśnie z osobą, która miała Carmen wziąć. Pamiętasz? Tak, cudo, piękna. Na innym wątku napisałam, że piękne jest rodzeństwo, które teraz jest na Paluchu oraz, że nie wiem co zrobić, bo chętnie bym je wzięła. Co nie oznacza, że wezmę.
Oj, jak już na kogoś się uweźmiecie, to każde słowo będzie świadczyło przeciwko niemu.
A na Paluch przyjechałam bo nigdy nie byłam. Patrzyłam na kociaka - bo na dokocenie chciałam kociaka. Carmen - piękna dziewczynka - miała trafić do innego domu - wiesz gdzie. Po nowym roku, bo tak ustaliliśmy. Bo takie były realne możliwości.
polichtanna pisze:Słuchajcie, przejrzałam co mi napisałyście / napisaliście jeszcze raz.
Oczywiście to, co wpisuję na forum to nie jest całe moje działanie. Nie opisuję rozmów z ludźmi, radzenia się, wizyt u weterynarza itp, więc widać tu tylko okrojoną część, ale jesli spojrzę tylko na to, co tu wpisały osoby konstruktywnie krytykujące (wielkie podziękowania dla boniedydy ale też dla innych):
rany, jak to możliwe, że wierząc iż działam odpowiedzialnie, tak to wszystko zakręciłam?
Ja na prawdę uważałam, tak, jak napisałam, ale wyszło koszmarnie!
Patrzę z Waszego punktu widzenie, od strony DT Tusi, od strony osoby, która mnie poleciła i wzięła za mnie (jako dom dla Tusi) odpowiedzialność.
Ludzie kochani (szczególnie do mojej przyjaciółki, która na prawdę jest wspaniała i mi zaufała) bardzo Was za ten cały bałagan przepraszam!
Mogę teraz spróbować działać dalej na własną rękę, ale już się boję. To znaczy - chcę dobrze, ale nie tylko sądzić, ze wyszło dobrze, ale doprowadzić to, co się da, do dobrego rozwiązania.
Wszelkie rady mile widziane.
Nie wiem, może powinnam zniknąć z tego forum i już się tu nie odzywać po takim starcie? Pewnie wiele osób tak uważa. Może to naiwne, ale wierzę, że pośród morza krytyki znajdzie się też jakieś rozwiązanie.
Dobranoc i PRZEPRASZAM SZCZEGÓLNIE ANIELĘ I EDYTĘ. Jak trzeba, to mogę osobiście.
mimbla64 pisze:Marzenia11 moim zdaniem za ostro.
Polichtanna już przyznała, że zapędziła się w swojej pomocy kotom.
Wyjaśniła też, dlaczego to uznała, że Carmen powinna zostać u niej, a Tusia pójść do rodziny na 3 miesiące.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 444 gości