Lusię-Mruczannę vel Lalkę-Mruczalkę. Po domowemu Mrówka (Mrufka)

Trafiła do mnie w przedziwny sposób.
W nocy, z 6 na 7go grudnia, sama weszła na 4 piętro bloku i dosłownie zamiauczała do moich drzwi. Postanowiła wziąć los w swoje łapki i zmienić dom na lepszy.
Mrówcia nie ma jeszcze roku.
Jest zaszczepiona, odrobaczona.
Testy FIV/FELV ujemne.
27go została wysterylizowana.
Do domu
z dziećmi: Tak
z psami: Tak
z kotami: raczej Nie. Koci koledzy Ją irytują, choć może z jednym, dwoma, by się dogadała po jakimś czasie.
NIEWYCHODZĄCEGO, na działce za lasem w wakacje również (bezsprzecznie, zważając na to w jaki sposób do mnie trafiła, mogłaby znów zmienić swój dom. Kici zupełnie nie ciągnie na dwór, choć była kiedyś wychodząca, wystarczy jak nowy opiekun zapewni Jej rozrywki w obrębie 4 ścian)
z zabezpieczonymi oknami i balkonem (nie oddaje kota w miejsce, w którym się "nie otwiera na szeroko okien i nie wietrzy pomieszczenia, gdy kot jest w pobliżu"

Jest kocim aniołkiem. Słodkim dzieckiem, jak nazwała ją alix

Walczę ze sobą by założyć ten wątek, bo wiem, że BARDZO będę żałować, że Ją oddałam.
Zapraszamy do zaglądania na wątek, do oglądania zdjęć, filmów i do czytania opowieści o kociej laleczce.