Sylwestrowe fajerwerki i cierpienie psa. Pomyśl, zanim odpaliszhttp://zielonagora.gazeta.pl/zielonagor ... zanim.htmlGorzowianka trzymała swojego psa na rękach, gdy kilka metrów dalej wybuchła petarda. Piesek zerwał się i wpadł do klatki, tam umarł na zawał. Czy dorośliśmy już do ograniczenia prawa do sylwestrowego strzelania?
Ostatni piątek, późny wieczór. Maciek, 26-latek z Zielonej Góry, próbuje oglądać film. Nie da rady, za oknem trwa kanonada petard. Maciek dzwoni na policję. Gdy zajeżdża radiowóz, grupy strzelców już nie ma. - Policjanci zdążyli wylegitymować dwóch - opowiada.
Sobota, kilka minut po godz. 18. Starsza pani wraca ze spaceru do domu na gorzowskim Zawarciu, nieopodal stadionu żużlowego. Kundelka trzyma na rękach. Wchodzi już do klatki, gdy kilka metrów od niej wybucha petarda. Piesek zrywa się właścicielce, wbiega do klatki i upada. Zwierzę dostaje zawału i umiera.
Na policję dzwoni jej koleżanka. - Policjanta bardziej interesowało, jak się nazywam i gdzie mieszkam. Powiedziałam tylko, że na imię mam "czynnik", a na nazwisko "społeczny" i się rozłączyłam - opowiada mieszkanka Zawarcia.
Kobieta opowiada, że radiowóz pojawił się po 10 minutach. - Widziałam z okna, że sprawdzili papiery temu sprzedawcy spod marketu i pojechali. Piromanów nie złapali - podkreśla.
Takich historii co roku są tysiące. Nie pomagają apele policji ani obrońców praw zwierząt. Sylwester w Polsce zaczyna się tydzień przed 31 grudnia. Dla zwierząt to czas cierpienia.
Myśliwiec startuje ciszej
Psi słuch jest o wiele wrażliwszy niż ludzki. Czworonogi szybciej usłyszą nadchodzącą burzę niż my zdążymy zobaczyć niewinną chmurę. Sylwestrowa kanonada petard ma natężenie ok. 160 decybeli. To większy huk niż start myśliwca (ok. 140 dB). Wirnik helikoptera z odległości 5 metrów to "tylko" 120 dB.
Wiele krajów wprowadza czasowe zakazy używania fajerwerków, niektóre nawet całkowite. Szczególnym przykładem są Włochy. Materiałów pirotechnicznych nie można używać w Turynie, Wenecji, Bari, Modenie, Palermo i Pesaro. Zakazy wydano w 800 gminach i miejscowościach, w tym w 300 całkowite. Wszystko po to, by chronić zwierzęta.
- U nas też coraz więcej się mówi o ograniczeniu strzelania w sylwestra, ale nie ma jeszcze takiej woli politycznej - opowiada Darek Gzyra ze stowarzyszenia Empatia, która prowadzi akcję "Nie strzelam w sylwestra". Rozpoczęli ją na Facebooku w 2010 r. W tym roku internauci szykują rekord. Na dwa dni przed sylwestrem udział zgłosiło ponad 25 tys. ludzi.
- Ludzie sądzą, że odpalenie petard pozornie nie ma wpływu na nic. Tymczasem nasi pupile cierpią w łazienkach, pod stołami i w szafach. A co z dzikimi zwierzętami i bezdomnymi? Grozi im śmierć - dodaje Gzyra.
Gdy Empatia ruszyła z promocją akcji, ruszyła lawina listów. Od trzech lat stowarzyszenie otrzymuje setki własnoręcznie robionych plakatów apelujących o ograniczenie kanonady. Ludzie dzielą się też historiami skrzywdzonych zwierząt.
Gzyra: - To nie jest wydumany, abstrakcyjny problem. Takie historie poruszają bardziej niż statystyki.
Kanonada przy schronisku
Sylwestrowe strzelanie to problem także dla schronisk. - Były takie lata, że po świętach i sylwestrze trafiało do nas nawet 15 psiaków. Zwierzęta były przerażone, całe drżały na odgłos wybuchu petard - opowiada Krzysztof Skrzypnik, kierownik schroniska dla bezdomnych zwierząt "Azorki" w Gorzowie.
Jednocześnie przyznaje, że gorzowskie schronisko jest dla psów "sylwestrową oazą spokoju". Mimo tego, że niedaleko jest duże osiedle, a z samego schroniska blisko na bulwar, gdzie co roku jest miejska impreza i wielkie strzelanie. - Tu nie ma problemu z hałasem, choć przygody mieliśmy. Kiedyś jeden pies, zupełnie jak kot, wbiegł na drzewo ze strachu - zaznacza Skrzypnik.
Uważa, że ucieczek zwierzaków w sylwestrową noc można uniknąć. - Ten trudny dla psiaka wieczór trzeba dobrze zaplanować. Na spacer, odpowiednio dłuższy, warto wybrać się jeszcze wtedy, gdy jest jasno. Choćby przed godz. 15 - mówi kierownik "Azorków".
Co zrobić, gdy pies już uciekł? - W pierwszej kolejności zadzwonić do nas. Zagubionego psa prędzej znajdziecie w schronisku niż na osiedlach. Warto wejść na naszą stronę
http://www.sioz.pl, tam wrzucamy fotki, gdy tylko piesek do nas trafi - podkreśla pan Krzysztof.
500 zł za petardę
Zgodnie z prawem zakaz używania fajerwerków obowiązuje przez cały rok, ale jest egzekwowany tylko po zgłoszeniu o zakłócaniu ciszy. Za wystrzeloną petardę grozi nawet 500 zł grzywny. Zakaz nie obejmuje firm zawodowo zajmujących się pokazami.
Łamiących zakazy trudno złapać. - Nie wyobrażam sobie, żeby policja stała pod każdym blokiem i szukała winnych. To tak, jakby zatrzymywać wszystkich, którzy pokażą język. Jeśli policjanci są świadkami tego typu zdarzeń, będą interweniować - komentuje Sławomir Konieczny, rzecznik lubuskiej policji.
- Rok temu zatrzymaliśmy kilka osób, które za pieniądze na papierosy lub piwo kupowały niepełnoletnim fajerwerki. Jak widać, z odpowiedzialnością bywa różnie - kończy.