pinokio_

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon gru 30, 2013 18:50 Re: Pinokio - Nutka i Piasek pozdrawiają ze swojego domu

Ja jestem juz z powrotem. Mageda od razu poszła z chlopcami do weta. Nie mogłam isc razem, bo zawiozła nas soniamalutka i była z dziecmi, ktore były juz zmeczone i najmłodsza corcia marudziła, e chce do domu. Przekazałam tylko kotki i ruszylismy w droge powrotną.
Soniamalutka, dziekuje ze nas zawiozłas.
Maluchom nie jest lepiej. Dima przestał jesc i tak jak braciszek cały nos zawalony i ciezko oddycha. Czyli jakby sie pogorszyło przez dwa dni a nie polepszyło.
Jestem bardzo wdzieczna Magedzie, ze wzieła kotki pod swoja opieke. Bardzo dziekuje.
moj nr tel: 789 084 913
gg: 7163414


Obrazek
jankowska.irena@wp.pl

pinokio_

 
Posty: 1375
Od: Wto mar 09, 2010 20:49
Lokalizacja: Białystok

Post » Pon gru 30, 2013 19:00 Re: Pinokio - Nutka i Piasek pozdrawiają ze swojego domu

Wróciliśmy od weta. Trochę się tam nam zeszło.
Z tego wszystkiego zapomniałam, jak ma na imię większy a jak mniejszy, tzn. który to Gizmo, a który Dime.

Koty mają max 4 miesiące, nie więcej. Dopiero im zęby stałe wschodzą.
Waga mniejszego 0,7 kg
Waga większego 1,2 kg

Stan zdrowia zły, ale będzie ok.
Dostały całą masę leków - antybiotyki + witaminy + na odporność + przeciwbólowe.

Mniejszy dodatkowo kroplówkę, ale podskórnie póki co.
Jak nie będzie poprawy to wenflon się włoży i wtedy dożylnie kroplówki.
Mały najprawdopodobniej nie jadł tyle dni, bo ma język cały czerwony z wielkimi pęcherzami na języku, którego go przeokropnie bolą i nie da rady przełykać.
Oboje języki zaczerwienione i gardła, skrzeczą niemiłosiernie, ale to z tchawicy czy tam z krtani.
Płuca ok.
Świerzb w uszach był, ale już wyczyszczony, przez jakiś czas musimy uszy czyścić i zapuszczać lek.
Oczy kiepsko u większego szczególnie. Musimy wykupić na receptę w aptece lek i podawać przez 5 dni we wszystkie oczy obu kotom, potem tylko w te chore oczka.
Kupiłam saszetkę Royala jakiegoś tam, aby zachęcić do jedzenia bo muszę w tym podawać sconamune.

Acha, gorączki obaj nie mają na szczęście.

Przez kilka dni jestem zmuszona odizolować ich od swoich kotów, także będą póki co w łazience. Ale tam im nic złego nie będzie, jest tam ciepło, mają posłanie zrobione i kuwetę wstawiłam. Chcę im trochę nerwów oszczędzić na początek niech trochę im się polepszy.

Mageda

 
Posty: 210
Od: Pon sty 04, 2010 19:52
Lokalizacja: Białystok

Post » Pon gru 30, 2013 22:37 Re: Pinokio - Nutka i Piasek pozdrawiają ze swojego domu

Przykro mi i wstyd, ze oni w takim stanie. Nie wiem co bym zrobiła gdybys ich nie wzieła do dalszego leczenia. Bardzo dziekuje.
Widziałam Leosia. Taki spokojny, grzeczny chlopczyk. Pozwolił mi sie pogłaskac. Miło było go zobaczyc.
moj nr tel: 789 084 913
gg: 7163414


Obrazek
jankowska.irena@wp.pl

pinokio_

 
Posty: 1375
Od: Wto mar 09, 2010 20:49
Lokalizacja: Białystok

Post » Pon gru 30, 2013 23:31 Re: Pinokio - Nutka i Piasek pozdrawiają ze swojego domu

issey32 skrobniesz tekst dla trikolorki?

Trikolorka ze wsi Augustowo

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
ObrazekObrazekObrazek

sylwia1982

 
Posty: 2101
Od: Pt wrz 03, 2010 22:15
Lokalizacja: Warszawa/Bielsk Podlaski

Post » Wto gru 31, 2013 7:25 Re: Pinokio - 2 chore maluchy u Magedy

to teraz żeby się chłopakom szybciutko polepszyło Obrazek

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 28731
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Wto gru 31, 2013 8:41 Re: Pinokio - 2 chore maluchy u Magedy

Wiem, ze niejedna z Was mysli sobie, ze nabiore tych kotow i potem sa skutki. Zaczynaja sie choroby, nie leczone wszystkie jednoczesnie, nie odrobaczane na czas i w takim zageszczeniu to jak ma byc? I zdałam sobie sprawe, ze to jest prawda. Nie pierwszy juz raz koty u mnie choruja. Warunki nie sa niestety na taka ilosc. Koty wychodzace przynosza wirusy i sie zaczyna. Jezdzac po wsiach czesto nie ma mnie calymi dniami i wtedy na czas nie maja posprzatane, a w syfie, wiadomo, wirusy szybciej szaleją. Nie powinno tak byc i z tego wszystkiego zdaje sobie sprawe. Tylko, jesli mieszkam na wsi i mam stara chałupe, w ktorej nic nie ma juz do zniszczenia, a sytuacje sa takie, ze jesli bym nie zabrała, to ich zycie skonczyloby sie w osamotnieniu od chorob, glodu i chlodu. Na pewno nie wszystkie koty byly w beznadziejnym stanie i byc moze źle zrobilam ciagnac je do domu, ale zawsze mam swiadomosc, ze jestescie tutaj ze mna, sa ogloszenia i mase kotkow udalo sie wydac do dobrych domow. Przyzwyczailam sie do takiego zycia. Jednak moglam sobie pozwolic, bo oprocz oczywiscie pomocy od forumowiczow, ogromnego wsparcia w karmie, w sterylizacjach, najwieksza pomoc mialam od mojego meza, ktory jakos to wszystko znosił i nie pytał mnie gdzie sa pieniadze. Stała sie jednak ostatnio rzecz, ktorej nie przewodzielismy, a mianowicie brak pracy. Zaczeło sie dziac zle od stycznia tego roku, kiedy posypał sie moj kregosłup i tz musiał czesciej przyjezdzac do domu. Brał urlopy bezpłatne i siedzial ze mna, bo nie dalam rady opiekowac sie zwlaszcza psami. Od mojej operacji w kwietniu, kiedy byl w domu prawie dwa miesiace, po powrocie do pracy niestety jego miejsce zostało zastapione innym pracownikiem, a on przerzucany z miejsca na miejsce, co wiazało sie rowniez z mniejszym zarabianiem. Tracił godziny, ale jakos to bylo. A kiedy jesienia znowu przyjechał do domu, na normalny, nalezacy sie urlop, po powrocie do pracy okazalo sie, ze nie ma znowu miejsca. Po 2 tygodniach wrocil do domu nie pracujac ani jednego dnia i znowu czeka. Sytuacja staje sie zła i oswiadczył mi, ze nie moze mnie wspierac w mojej dzialalnosci. Nie wiem co teraz bedzie i jak mam to ciagnac dalej? Kto z Was ma zwierzaki to wie, ze do kuwet trzeba cos sypac, ze ciagle potrzebne sa srodki czystosci, ze trzeba prac, gotowac, idzie prad, gaz. Trzeba leczyc, do weta dojezdzac. Auto sie psuje, opłaty, eksploatacja, olej, plyn, zawieszenie. Wszystko to wymaga nakładow pieniedzy, ktore mialam i nie patrzyłam na nic. Na szczescie mamy sucha karme, rozne witaminy, koce, łóżeczka. Ale sa koty i psy, ktorym nie wystarczy suche jedzenie. Trzeba gotowac ryz, kurczaki, potrzebne puszki. Potrzebne na to pieniadze i to nie malo, na prawde.Mamy wsparcie, moge sterylizowac, moge jezdzic i wozic kotki do sterylizacji i na to sa dobrzy ludzie i przysyłaja pieniadze. Jednak te zwierzeta ktore mam w domu, kiedy zadzwoni telefon, trzeba sprawdzic dom i czesto jade sama . Tak samo psy, czesto trzeba dowiezc, do lekarza, leczyc, szczepic, odrobaczac. Nie wiem jak teraz poradze, nie wiem co robic. Jestem spanikowana i boje sie. Auto wymaga wymiany oleju, a ja nawet na to juz nie mam. Nie moge jechac, bo zatre silnik. Trzeba wymienic tarcze i klocki hamulcowe, a ja nie mam za co.
Kochani, od meza juz nie dostane. Po prostu nie ma pracy. Pracował i w wolne dni lapał hałtury, ale juz zdrowie nie pozwala, juz koniec. Siedzi w domu i czeka na telefon, ale on milczy, a kiedy sam dzwoni to mowia ze oddzwonia. Nie wiem czy chciałby zebym pisała co robil, gdzie jest zatrudniony, wiec nie pisze. Ostatnie kilka lat pracował zagranicą. Na szczescie nie został zwolniony, ale musi czekac. Ma zal do mnie, ze nie mamy odłozonych pieniedzy, ze nic nie mamy. Bo my na prawde nic nie mamy. Nie przeszkadza nam to, bo kochamy zwierzeta i mielismy na podstawowe zycie. Tylko, ze zawiesiło sie i jest tragedia.

Przepraszam, ze to napisałam, ale boje sie i jestem załamana. Ani pracowac nie mam jak, bo ledwo łążę, a i zwierzakow bym wtedy nie dala rady dopatrzec, ani pozyczac nie ma u kogo. On czeka i pewnie wkrotce pojedzie, ale nie bedzie mi juz pomagac. Powiedzial mi, ze musze z tym skonczyc. Tylko jak ja mam to zrobic?

Prosze nie zrozumiec mnie zle. Wiem, ze sama jestem sobie winna i wiem, ze musze z tego jakos wyjsc. I do nikogo nie mam pretensji. Ot, tak po prostu podzieliłam sie z Wami sytuacja w jakiej sie znalazłam. Moze i troche ku przestrodze innym, aby zastanowili sie do czego moze doprowadzic milosc(głupia miłosc) do zwierzat. Nie wolno chciec ratowac za wszelką cene, bo mozna sie przecenic.
moj nr tel: 789 084 913
gg: 7163414


Obrazek
jankowska.irena@wp.pl

pinokio_

 
Posty: 1375
Od: Wto mar 09, 2010 20:49
Lokalizacja: Białystok

Post » Wto gru 31, 2013 9:57 Re: Pinokio - 2 chore maluchy u Magedy

Pinokio_, wyjście jest jedno. Nie brać więcej zwierzaków i wyadoptować te, które są obecnie u Ciebie. Niech się pogłowie zmniejszy, to i Tobie będzie łatwiej. Trzeba liczyć się z tym, że czas biegnie do przodu i nie młodniejemy niestety, sił będzie ubywać, a nie odwrotnie. Może to czas na zdystansowanie się dla swojego własnego dobra i zajęcie się sobą? Może to czas na zebranie funduszy na potrzebne remonty i modernizacje lub zainwestowanie w nowsze auto.
Pinokio_ nikt nie kwestionuje ogromu pracy, którą włożyłaś i wkładasz w ratowanie zwierzaków, ale pomyśl, czy można robić to mniejszym kosztem? Potrzeb jest dużo, wiem, ale nie da się pomóc wszystkim, choć bardzo by się chciało.
Nie wiem, co mądrego mogę wymyśleć. Chciałabym jakoś pomóc, ale nie mam złotej rady...
Ech... życie...

issey32

 
Posty: 3621
Od: Śro maja 18, 2011 9:39

Post » Wto gru 31, 2013 10:06 Re: Pinokio - 2 chore maluchy u Magedy

Sylwia, pamiętam o ogłoszeniach, tylko mam poślizg ze wszystkim, ze względu na sprawy osobiste. Postaram się ze wszystkim uporać do końca tygodnia. Przepraszam, że nie mogę od ręki.

I korzystając z okazji składam Wam wszystkim życzenia, aby ten paskudny rok się już skończył, a przyszły przyniósł nam wszystkim lepsze dni, więcej słońca, uśmiechu i podsunął same dobre rozwiązania.
Do Siego Roku!

issey32

 
Posty: 3621
Od: Śro maja 18, 2011 9:39

Post » Śro sty 01, 2014 9:40 Re: Pinokio - 2 chore maluchy u Magedy

Obrazek
Milusia spoza szyby…
Milusia to pełna spokoju, ogromnego uroku i gracji koteczka, której życie nie układało się najlepiej. Ale kocie anioły nie pozwoliły, by dłużej była nieszczęśliwa, głodna i zabiedzona.
Dziś Milusia to piękna kocia dama, o puszystym futerku i hipnotyzujących zielonych oczach, które niesamowicie kontrastują z jej umaszczeniem.
Milusia lubi towarzystwo człowieka, chętnie spędza czas w jego towarzystwie i jest świetną obserwatorką domowego życia.
Koteczka tęsknie wyczekuje domu, w którym będzie najważniejsza, będzie czuła się kochana i doceniona.
Milusia jest wysterylizowana, w domu zachowuje czystość, korzysta z kuwety. Może mieszkać z innymi spokojnymi kotami.

Edit: literówka
Ostatnio edytowano Śro sty 01, 2014 10:34 przez issey32, łącznie edytowano 1 raz

issey32

 
Posty: 3621
Od: Śro maja 18, 2011 9:39

Post » Śro sty 01, 2014 10:04 Re: Pinokio - 2 chore maluchy u Magedy

Wszystkiego dobrego w Nowym Roku dziewczyny.

Pipi bardzo mi przykro, ale chyba podpisuję się pod słowami issey, pod tym co napisała, innego wyjścia chyba nie ma jak pozmniejszać liczne towarzystwo i po prostu ograniczyć dalszą pomoc. Wiem, że to łatwo napisać, gdyż w Twoich okolicach jest trudno i co rusz coś znajdujesz. Nie wiem co mogę jeszcze napisać.

U kociaków kiepsko. Wczoraj oboje byli znowu u weterynarza bo nie jedzą wcale. Dostali kolejny antybiotyk + przed wczoraj convenię, która działa 2 tygodnie. Dzisiaj powtórka tego wczorajszego antybiotyku, Biotyl chyba. Od wczoraj też mają założone wenflony, gdyż obaj dostali dożylnie kroplówki.
Im dosłownie bańki lecą z nosa, takie baloniki... Tragedia.
Gorączki na szczęście nie mają. Najgorzej, że nie chcą jeść. Kupiłam takie paszteciki na rekonwalescencję z Royala specjalnie, miałam podawać ze sconamune - nie zjadły ani odrobinki.
To wczoraj kupiłam z Royala taką saszetkę, którą się z wodą rozpuszcza i to taka kasza manna powstaje. Od wczoraj na siłę karmimy, 4 strzykawki małe takie 2 ml udało się wstrzyknąć każdemu. Do tego 2 razy krople do oczu każdemu. A i maść do uszu od świerzbu.
Powiem Wam, że wczoraj z pracy to pędem leciałam do domu, bo bałam się, czy żyją. Przez 2 dni, które są u nas wydaliśmy na nie już 100 zł. Pierwszego dnia 50, drugiego dnia 12 i w aptece 30 zł.
W lecznicy wszyscy zgodnie powiedzieli, że są piękni, ale w tej chwili wyglądają paskudnie.
Dziś po południu znowu do lecznicy na antybiotyk i kroplówkę.
Muszą zacząć jeść, bo inaczej będzie tragedia.
Zdjęcia zrobiłam, postaram się wstawić tutaj, lub jak nie tu, to na pewno dzisiaj utworzę wydarzenie na fb.
Jeszcze co do zdjęć to kiepskie są, bo w łazience robione (muszę je izolować na razie od moich) no i one non stop ruszają głową, bo kichają.

Edit: Kilka zdjęć zrobionych przed sekundą:
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Ostatnio edytowano Śro sty 01, 2014 10:45 przez Mageda, łącznie edytowano 1 raz

Mageda

 
Posty: 210
Od: Pon sty 04, 2010 19:52
Lokalizacja: Białystok

Post » Śro sty 01, 2014 10:32 Re: Pinokio - 2 chore maluchy u Magedy

Kurcze, kiepskie wiadomości.
No, chłopaki, nie róbcie sobie żartów w nowym roku, tylko szybciutko do zdrowia proszę powrócić. Jak was Mageda odpicuje, to się domki będą bić o was.

issey32

 
Posty: 3621
Od: Śro maja 18, 2011 9:39

Post » Śro sty 01, 2014 12:04 Re: Pinokio - 2 chore maluchy u Magedy

Śliczne i takie biedniutkie, po oczkach widać.Mageda jesteś wspaniała,że zgodziłaś się im pomóc...mam wielką nadzieję że wyjdą z tego choróbska.Trzymam mocno kciuki.
ObrazekObrazek

Sonia93

 
Posty: 533
Od: Sob lis 20, 2010 23:19

Post » Śro sty 01, 2014 12:12 Re: Pinokio - 2 chore maluchy u Magedy

Jakie biedy, ale one będą pięknymi łabędziami jak dojdą do siebie.
Chłopaki, kciuki za was!

issey32

 
Posty: 3621
Od: Śro maja 18, 2011 9:39

Post » Śro sty 01, 2014 12:22 Re: Pinokio - 2 chore maluchy u Magedy

Nie dziękujcie mi dziewczyny, na prawdę nie ma za co. Inaczej nie mogłam postąpić, nie żałuję tej decyzji ani trochę. Wiedziałam, że są chore.

Zapraszam na wydarzenie:
https://www.facebook.com/events/4309129 ... /?source=1

Proszę bądźcie na nim i udostępniajcie.

Mageda

 
Posty: 210
Od: Pon sty 04, 2010 19:52
Lokalizacja: Białystok

Post » Śro sty 01, 2014 12:36 Re: Pinokio - 2 chore maluchy u Magedy

:cry: :cry: :cry: :cry: :cry: dziekuje.
moj nr tel: 789 084 913
gg: 7163414


Obrazek
jankowska.irena@wp.pl

pinokio_

 
Posty: 1375
Od: Wto mar 09, 2010 20:49
Lokalizacja: Białystok

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 362 gości