» Sob gru 28, 2013 14:35
Re: Huciane koty,ale nie tylko.Częśc II.Koty z działki.Psy s
Dobrze, że dzisiaj piękna pogoda, bo nie wiem jak bym sobie poradziła.Zakupy, gotowanie, jazda pod hutę i jeszcze na działki, ale po kolei.
Muszę zostawiać dużo jedzenia w domku burasi.Na pewno przychodzi tam kilka kotów.Dzisiaj zauważyłam, że wchodzi coś do domku.Ponieważ jestem idiotką, chciałam zobaczyć co to jest.Próbowałam więc zrobić zdjęcie przez brudną szybę i wystraszyłam jakieś czarne cudo.Nieduże, błyszczące, czarne jak heban.Płochliwe bardzo, ale mam nadzieję, że przyjdzie potem coś zjeść.
Sowy nie było, zostawiłam jedzenie w budzie i kiedy wróciłam po około pół godzinie wszystko oprócz suchej karmy było zjedzone.Sowa? Nie wiem.
Pod hutą były tylko trzy czarnuszki, głodne, ale spragnione mizianek.Ja ich nie oswajałam, po prostu łaszą się i proszą, aby je głaskać.Długo dzwoniłam dzwonkiem, ale żaden krówek się nie zjawił.Pewno będą jutro.Jakaś pani tam była, mówiła mi, że przyjechała nakarmić koty na kuźni, to wydział dość daleko od bramy.Przyjechała rowerem tak jak ja.Koty dały się jej głaskać.Mówiła, że są śliczne.U niej tylko jedna kotka wysterylizowana.Była też tam jakaś sunia, ale po czterech latach się wyniosła na inny teren.
P.Iza jest przeziębiona, pojechałam więc jeszcze na działki nakarmić koty.One się mnie boją, nie znają mnie dobrze.Jak p.Iza wydobrzeje zaniosę tam domek styropianowy.Będzie pod dachem tej ażurowej altanki, jest dość spory, kilka kotów powinno się w nim zmieścić.oprócz tego mają tam budkę, a na dole też coś w rodzaju domku.Na razie ciepło, nie ma dramatu.Kotki wyglądają ładnie, są puchate, chyba zdrowe.Nie robiłam zdjęć, bo się bały, a chciałam przede wszystkim, aby zjadły jeszcze coś ciepłego.Dostały puszki, słoninę, trochę rosołu i suchą karmę dla kociąt.Głodne być nie powinny.
A ja jestem głodna, zmęczona i w ogóle mam dosyć na dzisiaj.