Te 300 ml krwi, które dostała od mojego buraska Antosia, wsiąknęło w nią jak w gąbkę, właściwie bez żadnego efektu.
Nie wiem, czy coś tak agresywnie niszczy krwinki, czy może narządy są już tak zniszczone, że nie podejmują swoich funkcji?
Kotka nie ma siły stać. Nie chce jeść. Chwilami ciężko oddycha.
Dzisiaj rano tak ostro protestowała przeciw podaniu leków, że się prawie dusiła. Odpuściłam.
Teraz leży cichutko – przysypia albo obserwuje świat ze swojego śpiworka...
Nie wiem, co robić. Czy karmić na siłę i czekać jeszcze?
Kochani, serdecznie dziękuję wszystkim za życzenia i wspieranie na duchu.
Szczególne podziękowania składam Asi (forumowa Fundacja KOT).
Wczoraj z powodu niedoborów kadrowych w przychodni wykonanie transfuzji stanęło pod znakiem zapytania,
bo przy przetaczaniu krwi z żyły do żyły potrzebne są trzy osoby, a wet został sam.
Dzięki Asi, która poświęciła swój czas, udało nam się to zrobić. A potem jeszcze Aśka odwiozła nas do domu!
Dziękuję bardzo
