Jak się dokocić i nie zwariować?

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt gru 20, 2013 21:27 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

Ja mam do opowiedzenia swoją historię. Mam nadzieję, że ktoś z większym doświadczeniem poradzi mi co zrobić w takiej sytuacji.
Mam dwie koty rezydentki (5 i 3 lata), sterylizowane. Niedawno zostałam domem tymczasowym dla 8- letniej kotki, sterylizowanej. Tymczaska całe swoje życie była jedynaczką i miała rzadki kontakt z innymi zwierzętami. 21 grudnia mija 3 tygodnie, od kiedy u mnie przebywa.
Kicia ma problem z aklimatyzacją z powodu lęku przed moimi kotami.
Zaakceptowała mnie i męża, nie boi się psów.
Jednak ze strachu przed moimi kotami cały czas siedzi na szafce kuchennej i obserwuje wszystko z góry. Schodzi, kiedy ja jestem w kuchni lub kiedy zamkniemy koty w sypialni- robimy tak na godzinę dziennie, żeby mogła bez stresu zwiedzać mieszkanie. kotka chodzi sobie swobodnie i sama wraca do swojej kryjówki na szafce. Niezbędne jest także zamykanie naszych kotów na noc, aby mogła skorzystać z kuwety (jak mąż raz o tym zapomniał to nasikała sobie do posłania, które jej tam położyłam).
Bardzo boi się moich kotek. One wykazują nią zainteresowanie- od kiedy zaczęła schodzić z szafki na ziemię i zwiedzać. Cały czas ją przeganiają. Młodsza syczy, a starsza podąża za nią wszędzie namolnie. Kicia w popłochu ucieka znów na szafkę i siedzi tam parę godzin, zanim znowu nie zbierze się na odwagę i nie podejmie próby zejścia i zwiedzania. Miałam już nadzieję tydzień temu, że wszystko jest na dobre drodze do zbudowania ich wzajemnych stosunków: jadły obok siebie w bliskiej odległości, stykały się nosami. Jednak teraz "coś się zepsuło" i tymczaska znów zrobiła się wycofana i lękliwa.
Czy powinnam w takim przypadku interweniować? Powstrzymywać moje koty przed gonieniem nowej? Czy może zostawić wszystko "na żywioł", aby działo się samo? Podejrzewam, że jeżeli nie ma mnie w domu, to kicia nie może ani zjeść, ani skorzystać z kuwety, bo moje rezydentki ją gonią. Wiem, że to może krótki czas, aby cokolwiek wyrokować, jednak martwię się tą sytuacją. Podkreślę, że nie zależy mi, aby koty "padały sobie w ramiona" i wylizywały się z miłością, chcę, aby było normalnie- aby wszyscy mogli swobodnie poruszać się po mieszkaniu, bez stresu wypocząć, zjeść i skorzystać z kuwety- aby koty po prostu się tolerowały. Znalezienie domu dla 8- letniego kota może być wyzwaniem, więc nie mogę pozwolić, aby taka sytuacja- kiedy kot musi się ukrywać przed rezydentkami- trwała w nieskończoność.
Robię z nimi ćwiczenia, które znalazłam na stronach z poradami behawiorystów: wymianę pokojami, wymianę zapachami (głaskanie jednego kota, a potem tą samą ręką drugiego). Jeszcze tydzień temu przynosiły rezultat, ale teraz jak tylko tymczaska wyczuje na mojej ręce zapach innego kota ucieka w popłochu. Proszę, doradźcie, jak mam postępować. Wiem, że potrzeba zwierzakom czasu, ale chciałabym im jak najbardziej ułatwić zaakceptowanie nowej sytuacji i siebie nawzajem.

agnieszka_wroc

 
Posty: 22
Od: Pt gru 20, 2013 20:17

Post » Pt gru 20, 2013 21:48 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

Witaj na forum :)
Faktycznie, przykra sytuacja :( . Niestety, zmiana nawyków ośmioletniego kota może być trudne. Wygląda na to, że kicia jest kandydatką na jedynaczkę.
Dobrze, że robisz ćwiczenia na integrację :ok: prawdopodobnie tydzień temu był jakiś konflikt, który zaowocował regresem zachowania tymczaski :( . Czy próbowałaś Feliwaya lub PetRemedy w kontakcie albo obróżki feromonowej dla kici?
Czy masz możliwość oddać jej jakieś pomieszczenie, przynajmniej na czas twojej nieobecności? Tak, żeby ją zamknąć z miskami, posłankiem i kuwetą?
Niestety, kocie zachowania bywają trudne - miałam tymczaskę, którą 2 x dziennie wysadzałam na kuwetę, bo bala się wyjść z kąta. Czasem trzeba duuużo czasu :(

Jeszcze jedno, czy kotka jest zdrowa? Agresja stada często jest objawem choroby ofiary - czy możesz jej zrobić badania krwi i moczu?

alix76

Avatar użytkownika
 
Posty: 23037
Od: Nie mar 22, 2009 7:37
Lokalizacja: Wa-wa

Post » Pt gru 20, 2013 22:03 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

Praktycznie od pierwszego dnia mam Feliway w kontakcie. Niedługo się skończy, więc zainstaluję nowy wkład.
Dzięki za podpowiedź z badaniami- zrobię je, jak tylko kicia zaufa mi na tyle, że da się wziąć na ręce i wsadzić do transportera, na razie nie za bardzo chce na to pozwolić.
Widać, że kotka bardzo chce już przestać żyć jak królewna uwięziona w wieży, ale na rozpoczęcie nowego etapu nie pozwala jej strach.
Też brałam pod uwagę oddanie dla kotki jakiegoś pomieszczenia, ale nie bardzo mam jak. Jedyne pomieszczenia, gdzie mam drzwi to sypialnia i łazienka. W sypialni mieszkają psy (boję się, że mogłaby się zestresować dłuższym przebywaniem z nimi w zamknięciu), a łazienka jest tak mała, że nie mam gdzie wstawić kuwety (i nie jest to żart- naprawdę nie wejdzie). Trochę jestem w kropce :(

agnieszka_wroc

 
Posty: 22
Od: Pt gru 20, 2013 20:17

Post » Pon gru 23, 2013 12:04 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

U nas niby różowo, ale zawsze jest jakieś ale... :) Co prawda zapoznanie chłopaków obyło się bez jednego syknięcia, czy prychnięcia, a nawet z polizaniem po czole, ale im dalej w las, tym się pojawia więcej kocich pytań - zwłaszcza u takiej amatorki jak ja :mrgreen: Są trzy sprawy i już je opisuję:
1. Nowy jakby obawiał się Miauczysława, choć ten już go tyle razy polizał. Nowy jednak omija go łukiem. Jednocześnie jest o mnie zazdrosny, czasem odcina Miauczusiowi drogę do mnie, a moja pierdółka siedzi i nie reaguje :( Teraz oba koty żyją każdy sobie... Jak jeden chce się bardziej poznać, to drugi akurat nie ma ochoty i na odwrót... Wiem, że czasem nawet z bardzo trudnych dokoceń w rezultacie powstaje kocia przyjaźń, ale czy myślicie, ze powinnam jakoś je do siebie przekonywać, czy jednak dać im wolną rękę - niech się sami do siebie przekonują? Wspólny front trzymają, gdy próbują mnie przekonać, że już pora na piąte śniadanie :D
2. Powiązane z 1 :) W nocy śpimy sobie z Miauczusiem na łóżku, a nowy na podłodze przy drzwiach. Jak go wołam, nie przychodzi. Raz wniosłam go na łóżko i rozmruczałam - został i spali koło siebie, ale tak sam z siebie nowy nie przychodzi na łóżko. Co prawda wczoraj wieczorem wskoczył i zaczął obwąchiwać Miauczysława, ale jak ten miauknął pytająco przez sen (często mu się takie miauknięcia zdarzają, zwłaszcza do mnie), to nowy od razu zwiał. Czy próbować trochę na siłę pakować nowego na łóżko, czy jednak niech robi co chce? Chociaż mnie się serce kraje, jak on tak na tym parkiecie leży, a my w miękkiej pościeli...
3. To chyba dla mnie największy problem, bo wpływający na zdrowie. Liczę na Wasze doświadczenie. Otóż o ile nowy jest dość uległy i raczej ustępujący Miauczusiowi, to znalazł sobie jedną rzecz i trzyma go w szachu. Kuweta. Początkowo tego nie widziałam, ale zaczęłam się temu przyglądać, jak się zorientowałam, ze Miauczuś drugi dzień siku nie robi. Nowy jakby zawłaszczył sobie kuwety (mamy dwie) - jak Miauczuś idzie, to nowy kladzie się na sfinxa w pewnej odległości i tak wbija w niego wzrok, ze sama bym się bała zacząć sikać :( Wczoraj Miauczuś się wysikał jak kucnęłam w drzwiach łazienki, jakby ich odgradzając, dziś też jak byłam w łazience (wcześniej mnie obudził miauczeniem). Bardzo Was proszę o jakieś rady, bo o ile nie chodzi o to, że to dla mnie jakieś uciążliwe, to bardziej o to, ze nie mogę być z chłopakami w domu cały czas, a takie przetrzymywanie przez Miauczusia nie jest raczej zdrowe :( Pomóżcie!

PaniKot

 
Posty: 623
Od: Pt sie 30, 2013 19:32
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon gru 23, 2013 12:09 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

A te kuwety sa w tym samym pomieszczeniu? U mnie byly epizody je jakis kot odganial drugiego od kuwety, ale wtedy ten odgoniony szedla do innej. Mam 4 kuwety w tej chwili i 4 koty.
Ciastusiu i Haskellku [*]

Discordia

Avatar użytkownika
 
Posty: 11524
Od: Nie sie 12, 2007 12:34
Lokalizacja: Wabern/Szwajcaria

Post » Pon gru 23, 2013 12:17 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

Jedna była w przedpokoju, a druga w łazience - sytuacja była gorsza, bo Miauczuś chodził do tej w przedpokoju, a nowy miał większe pole do obserwacji. Dziś obie w łazience i przynajmniej Miauczuś nie bał się wejść i w nich pogrzebać, choć zrobił dopiero za drugim razem i to nie do swojej :). I nie zagrzebał - nie wiem, na ile to istotne, ale zawsze bardzo dokładnie po sobie zagrzebuje i usypuje równiutką górkę ze żwirku, a dziś nie...

Ogólnie Miauczuś pod względem kuwety jest bardzo przewrażliwiony. Nawet jak był sam, to nie mogłam mu przeszkodzić, nie daj boże jakbym weszła do łazienki i mu przerwała - od razu wychodził.

PaniKot

 
Posty: 623
Od: Pt sie 30, 2013 19:32
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon gru 23, 2013 13:11 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

Kot dominujacy po sobie nie zagrzebuje. Jak Morgan byl sam, wszystko elegancko zasypywal. Nawet skarpetkami TZ jak ten porozrzucal :twisted: Od czasu jak ma towarzystwo (z ktorym sie swietnie dogaduje, Tinka poza nim swiata nie widzi, ciagle by sie tulila i nadstawiala lebek do mycia) po sobie nie zakopuje. Inni po nim chodza i sprzataja ;)
Ciastusiu i Haskellku [*]

Discordia

Avatar użytkownika
 
Posty: 11524
Od: Nie sie 12, 2007 12:34
Lokalizacja: Wabern/Szwajcaria

Post » Pon gru 23, 2013 21:05 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

Sytuacja kuwetowa się chyba poprawia z godziny na godzinę :) Jak dziś wróciłam do domu, Miauczuś poszedł do kuwety i walnął pięknego kupala :mrgreen: Z kotami jak z dziećmi - każda kupa cieszy :lol:

Poza tym dziś przy jedzeniu parę razy polizał nowego po głowie i nawet nie spotkało się to z jakimś wielkim sprzeciwem, więc chyba na siłę nie będę im pomagać :)

PaniKot

 
Posty: 623
Od: Pt sie 30, 2013 19:32
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon gru 23, 2013 21:12 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

Sikanie-do-kuwety-obcego to ważny element kociej integracji a obwąchiwanie odchodów, choć nieapetyczne, to bezpieczny sposób poznania zapachu drugiego kota. Czasem trzeba więcej kuwet, ale skoro sytuacja się normuje, to :ok: sikanie na krzyż to dobry znak :ok:
Daj im się integrować w swoim tempie. Nowego możesz wziąć delikatnie na łóżko, żeby go ośmielić :wink: ale za pierwszym razem pewnie zwieje :wink:

alix76

Avatar użytkownika
 
Posty: 23037
Od: Nie mar 22, 2009 7:37
Lokalizacja: Wa-wa

Post » Pon gru 23, 2013 21:19 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

No właśnie za pierwszym razem chyba był w szoku, bo nie zwiał :) za to za drugim już tak. Ale trafić za nim nie mogę, bo w nocy nie przychodzi (teraz np. śpi oddzielnie na kanapie w drugim pokoju), za to jak leżeliśmy rano w łóżku, przyszedł, rozwalił się koło Miauczusia i spali tak aż do mojego wyjścia koło 13... stwierdzam, że chyba nic na siłę - będzie głaskanie w ciągu dnia, gadanie do obu i to chyba póki co wystarczy - niech się obaj oswajają w swoim tempie z nową sytuacją...

PaniKot

 
Posty: 623
Od: Pt sie 30, 2013 19:32
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob sty 18, 2014 19:46 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

Witajcie! Proszę o poradę. Ok. 2 miesiące temu adoptowałam kotka z fundacji. Jest to kocurek, już wykastrowany w wieku ok.9 m-cy. W domu mieszkają dwie kotki mieszanki persa z dachowcem. Jedna z kotek zaakceptowała nowego, toleruje go, bez wielkiej miłości ale mogą np. siedzifć razem na parapecie i patrzeć przez okno. Natomiast druga kotka( ma 3 lata) atakuje nowego niemiłosiernie. W tej chwili je izoluję, bo jak tylko kotka dojrzy nowego od razu rzuca się na niego. On potem leży poturbowany w miejscu gdzie został napadnięty i boi się ruszyć. Szkoda mi go bardzo dlatego pół dnia on jest zamknięty w pokoju a pół dnia kotka. Feeliwey niewiele tu pomaga, mam włączony.
Poradźcie jak postępować czy dalej izolować czy pozwolić na męczenie nowego?(bardzo bym tego nie chciała)
ObrazekObrazekObrazekObrazekObrazek

KACPER[*]22.05.2009-24.04.20011 ...JENNY[*] 25.07.2000-10.09.2013 .... LENKA-22.05.2009 ............... MAJA-13.06.2011 .............................ETNA- 30.01.2010
........................... Kocham Cię Jenny - wróć do mnie !

Gunia1

 
Posty: 238
Od: Pt lip 12, 2013 22:06

Post » Sob sty 18, 2014 19:49 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

Oj, to już dość długo trwa :( . Czy ta kotka jest wysterylizowana? Jest zdrowa, jej agresja nie wynika np. z bólu?
Czy próbowałaś wciągać je do wspólnej zabawy, głaskać jednocześnie?

alix76

Avatar użytkownika
 
Posty: 23037
Od: Nie mar 22, 2009 7:37
Lokalizacja: Wa-wa

Post » Sob sty 18, 2014 21:53 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

Tak, kotka jest wysterylizowana, ta druga też. Nic mi nie wiadomo o jakiejkolwiek chorobie czy niedogodnościach fizycznych. Bardzo kocham swoje koty i dbam o nie. Ten nowy kotek był na początku bardzo długo bo ok. miesiąca całkowicie izolowany. Bo po pierwsze miał operację brzuszka( zrobił mu się ropień po usuwaniu jajeczka z brzuszka przy kastracji, dlatego potem miał powtórną operację już u mojego weta), a po drugie nie miałam pewności czy nie jest czymś zarażony( przebywał parę dni w schronisku dla psów) więc bałam się o moje kotki.
Tak więc w zasadzie kotki go poznały może od 3-4 tygodni.
Z tym głaskaniem to próbuję, ale nowy leży wtedy bardzo spięty, boję się żeby nie przyszło mu do głowy spróbować uciec bo wtedy po nim. Maja go dopadnie i pogryzie. Ona jest cały czas skoncentrowana na nim, chodzi go szuka, jak zostawię np. otwarte drzwi od pokoju i siedzę z nowym na łóżku, drapię go, ona robi podchody jakby tu się do niego dostać, potrafi czekać godzinami pod drzwiami pokoju w którym on przebywa. Jak głaszczę jego i ją to owszem łasi się ale wystarczy że tamten kotek tylko uniesie głowę to ona natychmiast kładzie uszy na boki i już wiem że jest gotowa do ataku. Wtedy coś do niej zaczynam mówić i znowu się łasi ale jest cały czas czujna. Znajomy mi radził puścić ich na żywioł,żeby sobie ustaliły hierarchię, ale mi szkoda młodego.Dodam że kotka jest dość duża, dla ludzi jest delikatna. Moja niespełna 2 letnia córka kładzie się na niej, miętoli ją z kotka to toleruje, nie ucieka i nigdy jej nie ugryzła ani nie podrapała. Nigdy bym się nie spodziewała że będzie taka agresywna w stosunku do innego kota.
ObrazekObrazekObrazekObrazekObrazek

KACPER[*]22.05.2009-24.04.20011 ...JENNY[*] 25.07.2000-10.09.2013 .... LENKA-22.05.2009 ............... MAJA-13.06.2011 .............................ETNA- 30.01.2010
........................... Kocham Cię Jenny - wróć do mnie !

Gunia1

 
Posty: 238
Od: Pt lip 12, 2013 22:06

Post » Sob sty 18, 2014 23:54 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

Napisz do Julii, zoopsychologa z Pet Bon-Ton. Na jej stronie internetowej jest telefon i mail, warto spróbować zapytać.

Szalony Kot

 
Posty: 23304
Od: Pt wrz 24, 2010 13:01
Lokalizacja: Grodzisk Maz./ Warszawa

Post » Nie sty 19, 2014 21:46 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

Powiem szczerze że liczyłam na pomoc tu na wątku, na pewno ktoś miał podobny problem. Założyłam już wcześniej osobny wątek ale moderator odesłał mnie tutaj. Tylko że tutaj nie mam szans na pomoc bo chyba nikt tu już nie zagląda. A co do behawiorysty to sytuacja jest taka że wolą oni udzielać porad po obejrzeniu kotów i ich zachowań na żywo nie z opisów. Wiadomo że za poradę mailową nie zapłacę a za wizytę a jakże. Poza tym nie mieszkam w Warszawie ani w Krakowie ani nawet w Zielonej Górze więc i o specjalistę trudno. Mniejsza z tym. Wolę rady z życia wzięte. Czy ktoś mi tu może pomóc?
ObrazekObrazekObrazekObrazekObrazek

KACPER[*]22.05.2009-24.04.20011 ...JENNY[*] 25.07.2000-10.09.2013 .... LENKA-22.05.2009 ............... MAJA-13.06.2011 .............................ETNA- 30.01.2010
........................... Kocham Cię Jenny - wróć do mnie !

Gunia1

 
Posty: 238
Od: Pt lip 12, 2013 22:06

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 54 gości