wątek wsparcia dla zasikanych - cz. 2

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt gru 20, 2013 21:05 Re: wątek wsparcia dla zasikanych - cz. 2

motylek :( wiem jaka to trudna decyzja, ale czasem nie ma innego wyjścia. Z kociakiem musi być bardzo źle w sensie behawioralnym jak tak nagminnie sika, oby w nowym domu uspokoił się. Moje uwielbiały sikać do kartonów.

sapperka kastracja może wpłynąć pozytywnie i tego Ci życzę :) uważaj z jedzonkiem, żeby kociak się nie roztył, mój Rysiek waży obecnie 9kg a był drobnym kociakiem, próby odchudzania kończyły się efektem jojo.

Nie chce zapeszać, ale u nas sytuacja wygląda coraz lepiej ;) Rysiek atakuje tylko wieczorami, zdarza się, że koty śpią razem jak kiedyś, Jadzia zaczyna go prowokować jak dawniej i łazi za mną wiecznie i krzyczy na mnie, jak to miała w zwyczaju-wg behawiorysty "neurotyczny bachorek".

IwonaB

 
Posty: 48
Od: Czw lis 22, 2012 10:51

Post » Pt gru 20, 2013 22:22 Re: wątek wsparcia dla zasikanych - cz. 2

dziekuję Wam za pocieszenie, choć wizja jednego kota w domu mnie dobija :/ nadałam już temat dziewczynie z fundacji,powiedziała że pomoże w szukaniu domu ale będzie cięzko coś znaleźć i dobrze gdyby trafił gdzies tymczasowo żeby doszedł do siebie. Z jednej strony mam czyste sumienie, ponieważ zrobiłam wiele aby poprawić jego stan, z drugiej strony czuję że to zbyt mało,bo nadal nie jest zdrowy i na pewno nie jest szczesliwy..podjęłam już decyzję.Mam nadzieję,że uda mu się znaleźć lepszy dom.

sapperka wydaje mi się,że po kastracji problem powinien zniknąć i życzę Wam abyście nie musiały stanąć przed wyborem zmiany domu dla swojego ukochanego pupila :/
Obrazek

Ludzie, którzy nienawidzą kotów, w swoim następnym życiu wrócą jako myszy ;)

motylek1006

 
Posty: 69
Od: Pon mar 12, 2012 19:52
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie gru 22, 2013 13:45 Re: wątek wsparcia dla zasikanych - cz. 2

Iwona, ciesze się, że u Ciebie lepiej i trzymam mocno kciuki za powrót do normalności :)

motylku, to strasznie trudna decyzja, ale czasami najlepsza. W tej sytuacji nikt nie jest szczęśliwy - ani Wy, ani kot. Często zmiana domu powoduje, że kot "cudownie" zdrowieje i nie sika poza kuwetę.


Dzięki za wiarę w kastrację Oriona ;) Szczerze mówiąc, ja w nią nie wierzę... To nie wyglądało na znaczenie terenu. Za rzadko się zdarza (na szczęście), no i pełne oddanie moczu w pozycji siedzącej, a nie "tryskanie" moczem w małej ilości. Do tego tylko na miękkie do ugniatania, leżące na miękkim - nie sądzę, by kastracja zdziałała tu cuda, niestety :(
Orion miauczyciel
Obrazek

sapperka

 
Posty: 80
Od: Śro lis 13, 2013 10:21

Post » Nie gru 22, 2013 14:12 Re: wątek wsparcia dla zasikanych - cz. 2

Czy sika na stojąco czy kuca myślę,że nie ma to żadnego znaczenia. Tayson rzadko tylko ostrzykiwał kąty, raczej po prostu w pozycji stojącej oddaje mocz z całej nocy zostawiając kałużę, jak był mniejszy i przed kastracją oddawał mocz kucając a jego ulubionym miejscem było łózko w sypialni, także dla Ciebie wieści raczej niepocieszające,ale może mój jest jakimś ewenementem :)

Jak to jest, bo wet twierdzi,że jak kot ma chory pecherz zazwyczaj przykuca, czasem w kilku miejscach i próbuje się wysikać, czasem tylko udaje się po kropelce, kot znaczący teren ostrzykuje miejsca/kąty moczem, a co jesli po prostu sika na stojąco i oddaje w pelni mocz, nawet stojąc w otwartej kuwecie?! echh próbuje sobie to wytłumaczyć,ale nie potrafię... dlaczego to robi :/
Obrazek

Ludzie, którzy nienawidzą kotów, w swoim następnym życiu wrócą jako myszy ;)

motylek1006

 
Posty: 69
Od: Pon mar 12, 2012 19:52
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie gru 22, 2013 16:57 Re: wątek wsparcia dla zasikanych - cz. 2

Hej próbowaliście podawać tryptofan? Jest do kupienia w internecie. Ja mam takiego sikacza i jeżeli regularnie mu podaje jest lepiej, ale to trzeba dwa razy dziennie i czasem odpuszczam. Drzwi od szafy lustrzane już dół rdzewieje. Lodówka dół drzwi rdzewieje. Masakra jakaś

Filomen

 
Posty: 3710
Od: Sob lut 10, 2007 17:20
Lokalizacja: katowice

Post » Pon gru 23, 2013 9:46 Re: wątek wsparcia dla zasikanych - cz. 2

motylku, wbrew pozorom pociesza mnie to, bo a nuż przestanie sikać. Kurczę, tyle historii słyszałam o kotach, które po prostu wyrosły z sikania lub przez zamknięcie danego miejsca (u nas sypialni) zapomniały o tym, że tam się sika, i potem już nie traktowały tych miejsc jako kuwety.

|Nie wiem, co Ci doradzić, w ogóle nie wiem... Nie pamiętam, czy pisałaś, że byłaś u behawiorysty?
Orion miauczyciel
Obrazek

sapperka

 
Posty: 80
Od: Śro lis 13, 2013 10:21

Post » Pon gru 23, 2013 14:07 Re: wątek wsparcia dla zasikanych - cz. 2

z behawiorystką jestem na "telefon", przesłałam jej maile ze zdjęciami i filmikami zachowań obu kotów, nie stac mnie na wizyty (150zl pierwsza, każda nastepna 100zł) mówiła o zrobieniu badań, o tym abym spróbowała odizolować je na jakiś czas, żebym poświecała im sporo uwagi i bawiła się z każdym osobno,zaleciła zastosować feromony do kontaktu i tabletki 5Htp. Feromony nie działają, po tabletkach wymiotują, po zabawie są tak rozbudzeni że zaczynaja się atakowac,izolacja nie przyniosła skutku... myślę jeszcze o Kalm Aidzie. Któraś z Was stosowala i przyniósł pożądany efekt? Do zrobienia mam jeszcze usg pęcherza,ale to po świętach.

sapperka wszystkie chcemy dla naszych kociastych jak najlepiej,ale ja już więcej sił nie mam, w marcu miną 2 lata odkąd się to wszystko zaczęło, wynajmuję mieszkanie (ostatnio wysikał się przy właścicielce która przyszła po czynsz, na szczęście tego nie zauważyła :/) i nie wyobrażam sobie sytuacji wypowiedzenia umowy najmu, bo jeśli coś zauważy, poczuje (a czuć!tylko nic nie powiedziała jeszcze) to kto sobie pozwoli aby kot robił mu z mieszkania chlew?! Podziwiam tu jedną z Was, która zmieniła mieszkanie ze względu na kota. Ja sobie tego nie wyobrażam,bo w tej cenie mieszkania nigdzie w Poznaniu nie znajdę,więc muszę dbac o to by było wszystko w miare ok,ale na siłę go nie uszczęśliwię, a widzę,że jest coraz gorzej...zrobiłam bląd adoptując mu towarzysza,który wydawał się spokojny i ułożony, a to 3 letni kocur wariat ;), który kompletnie go zdominował i odebrał terytorium, bo szybko poczuł się jak u siebie. Do tego doszło dziecko i kot popadł w ogromną depresję. Nie pomyślałabym,że mogą być takie tego efekty :(
Obrazek

Ludzie, którzy nienawidzą kotów, w swoim następnym życiu wrócą jako myszy ;)

motylek1006

 
Posty: 69
Od: Pon mar 12, 2012 19:52
Lokalizacja: Poznań

Post » Pon gru 23, 2013 14:33 Re: wątek wsparcia dla zasikanych - cz. 2

Ja sie nie wyprowadzilam bo kot, tylko bo sasiedzi. Wrzaskliwa rodzinka sie sprowadzila wrzaskliwe dzieci z rownie wrzaskliwa mamusia, co mieli gleboko ze na klatce schodowej (de facto mi pod drzwiami) nie wypada drzec ryja. A nowe mieszkanie wybieralismy pod kota, to fakt. Tak samo jak i meble, takie jakby zasikal zeby sie dalo latwo umyc. Poprzednia kanapa wyladowala na smietniku, gdyby nie smrod, moznaby ja sprzedac ja kilka tysiecy frankow (ze dwa na pewno). Kot mi lal na lozko, raz nasikal nam na glowy jak spalismy, sikal na stol w jadalni, wszystkie szafki, dywan w sypialni, kosz z praniem to jego ulubione miejsce bylo zaraz po kanapie. Ewentualnie swiezo z pralni przyniesione, jeszcze cieple od suszarki reczniki. Albo patrzyl mi w oczy i lal na sciane pod biurkiem.

Przezylismy. Teraz mu sie zdarza obeszczac kosz z brudnym praniem, lub jak ktos walnie gdzies ubrania bez sensu i robi sie balagan. Jakis miesiac temu zaszlam do sklepu przed zajeciami, szukac prezentu dla tesciowej, dopiero jak sie schylilam, zeby zrobic zdjecie to sie kapnelam ze smierdze. Mialam obsikane albo kurtke, albo swetr, albo szalik. Nie wiem co, bo zdazylo wszystko przesmierdnac. Jak wychodzilam z domu to mialam zatkany nos (mam alergie na koty). Teraz zanim sie w cos ubiore, to daje TZtowi do powachania, czy aby moge to ubrac.

Do tej pory mam stres, jak kot mi chodzi kolo poduszki, mimo ze na glowy nalal nam "tylko" raz. Tez plakalam po katach, wywalalam mnostwo kasy na wetow, feliway chodzil 24/h przez pol roku, w kazdym pokoju, TZ sie wsciekal. Ale do glowy mi nie przyszlo go oddac.
Ciastusiu i Haskellku [*]

Discordia

Avatar użytkownika
 
Posty: 11562
Od: Nie sie 12, 2007 12:34
Lokalizacja: Wabern/Szwajcaria

Post » Wto gru 24, 2013 11:16 Re: wątek wsparcia dla zasikanych - cz. 2

podziwiam po prostu, ja nie potrafie byc obojetna na zapach kociego moczu..kupię Kalm Aid i spróbuję go trochę wyciszyc. Poza tym zdania już nie zmienię. Szukam nowego domu bez dzieci i innych zwierząt. Łatwo mi nie jest,ale też uważam że tak będzie najlepiej. Po co ma się męczyć, stresować, zrobił się apatyczny, smutny, nie jest juz takim zwariowanym kotem jak kiedyś..chce żeby był szczęsliwy mimo wszystko..
Ostatnio edytowano Nie sty 05, 2014 15:12 przez motylek1006, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek

Ludzie, którzy nienawidzą kotów, w swoim następnym życiu wrócą jako myszy ;)

motylek1006

 
Posty: 69
Od: Pon mar 12, 2012 19:52
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw sty 02, 2014 14:28 Re: wątek wsparcia dla zasikanych - cz. 2

Discordia takiego sikania jak u Ciebie bym chyba nie zniosła, żeby mi kot na głowę nasikał?!

Motylek kalm aid na jednego mojego kota podziałał lekko usypiająco, ale po ładnych kilku godzinach od podania i do podwójnej dawki, na kotkę zestresowaną nie zadziałał wcale. Wiem, że się upieram, ale spróbuj obroży, kosztuje tyle samo co kalm aid. Moje koty nadal obroże noszą, pierwsze pomogły na tydzień tylko, teraz już normalnie na miesiąc i wróciły moje dawne koty, więc z obroży nie zamierzam przez jakiś czas na pewno rezygnować, bo to jedyne co pomogło na prawdę.

IwonaB

 
Posty: 48
Od: Czw lis 22, 2012 10:51

Post » Nie sty 05, 2014 22:23 Re: wątek wsparcia dla zasikanych - cz. 2

czesc ;) jak sytuacja u Was? Ja utworzyłam Taysonowi wydarzenie na facebooku z prośbą o dom tymczasowy, chciałabym sprawdzić czy podjęte leczenie poza stresogennym srodowiskiem przyniesie jakiś skutek... tak jak myślałam nie wszyscy mnie popierają,ale spodziewałam się tego. Jedni uważają,że nie obchodzi mnie jego los i pytają czy jak zachoruje mi dziecko to też się go pozbędę, inni ( jakaś fundacja!) piszą,abym karciła Sambu gdy atakuje Taysona cytuję"trzy szybkie na tyłek,może w końcu załapałby że robi żle" 8O 8O 8O co to za rady w ogóle? Większośc jednak mnie rozumie i próbuje pomóc za co jestem ogromnie wdzięczna.

3 dni temu robiłam mu usg. Z pęcherzem i nerkami było wszystko dobrze, wątroba jednak wetce sie nie spodobała, powiedziała że jest otłuszczona, musze zrobic badanie krwi i podjąc leczenie,bo to nie błaha sprawa.
Pozdrawiam wszystkich zasikanych ;)
Obrazek

Ludzie, którzy nienawidzą kotów, w swoim następnym życiu wrócą jako myszy ;)

motylek1006

 
Posty: 69
Od: Pon mar 12, 2012 19:52
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro sty 08, 2014 14:38 Re: wątek wsparcia dla zasikanych - cz. 2

U nas w miarę ok, dwa razy Ryśkowi zdarzyło załatwić się na wycieraczkę przed kuwetą, ale póki co nigdzie nie sika. Obawiam się, że znowu zacznie sikać w łazience, bo Jadzia nabrała pewności siebie i znów go straszy diablica jedna :twisted:

Motylku o tej chorobie i oddaniu dziecka napisał na pewno ktoś, kto dziecka nie ma i nie potrafi pewnych kwestii rozróżnić, nie przejmuj się takimi głupimi wpisami.

IwonaB

 
Posty: 48
Od: Czw lis 22, 2012 10:51

Post » Pon sty 20, 2014 9:56 Re: wątek wsparcia dla zasikanych - cz. 2

13 stycznia, wracając od rodziców, usłyszałam miauczenie dobiegające z kontenerów na śmieci. Okazało się, że w jednym z kubłów był mały kociak. Szybka akacja, kociak został wyciągnięty i zabrany do domu. Przez pierwsze godziny nie ruszał się, nie jadł, siedział w koszyku przerażony i tylko obserwował wszystko przerażonymi oczami. Weterynarz ocenił kota na około 3 miesiące, wydaje się mniejszy, bo jest strasznie wychudzony i zabiedzony. Dostał środek na robaki i na pchły. Ludzi się boi, jednak coraz mniej, już nie zrywa się i nie chowa przy każdym naszym ruchu, jednak jak się do niego schylamy to ucieka. Bawi się z nami, jest żarłoczny, z początku zaniosłam go do kuwety kilka razy i załapał. Najpierw miał swoją małą, następnie dokupiliśmy duża prostokątną miskę i została postawiona obok kuwety naszego kota. No bo właśnie, do tej pory mieszkaliśmy w kawalerce w trójkę - ja, chłopak i nasz kot, ośmiomiesięczny, wykastrowany. Kot dogadały się szybko, mały się już nie boi naszego, chodzi za nim, naśladuje, bawią się, czasami śpią obok siebie.
Cały tydzień było ok, jednak wczoraj mały załatwił się dwa razy poza kuwetą - raz się zesikał na fotel no i z rana zrobił kupę do łóżka. Dzisiaj zesikał się na łóżko.
Nasz kot jest bardzo czysty, pierwszego dnia u nas zesikał się na podłogę, ale był malutki i wystraszony, miał jeszcze jedną wpadkę jak był mały i to wszytko, od pół roku nigdy się poza kuwetą nie załatwił.
Dziwne jest to, że znajda na początku się załatwiała tylko do kuwety, a od wczoraj przy nas takie coś. Może przyczyną jest to, że się jeszcze nas boi a kuwety stoją w łazience, więc jak ktoś tam jest to on się boi wejść? Ale dlaczego na łóżko, na którym śpi często drugi kot i on sam też? W tygodniu nie ma nas przez 8 godzin w domu i dotychczas nie było żadnych szkód. Zamówiłam już nieprzemakalne prześcieradła do przykrycia. Na łóżko wrzuciłam zabawki którymi się bawił, postawiłam miskę z karmą, położyłam jego kocyk.
Wczoraj pozą poranną akcją załatwiał się już do kuwety. Może go stresuje ten poranny chaos jak wychodzimy do pracy? Jutro jedziemy z nim znowu do weterynarza. Czy to jest możliwe, żeby taki mały kot znaczył teren? Czy to stres, czy choroba? Drugi kot na pewno go tak nie stresuje jak my, nie odgania go nawet jak mały mu z miski wyjada, sam wtedy odchodzi i pozwala mu zjeść. Nie mamy możliwości zamknięcia go poza sypialnią, bo mieszkamy w kawalerce. Na zdjęciu nasz inwentarz.

Obrazek
Fred Raster i Ejzo Obrazek Obrazek
nasz wątek http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=160218

osha

 
Posty: 54
Od: Sob lis 17, 2012 8:18

Post » Sob lut 01, 2014 21:42 Re: wątek wsparcia dla zasikanych - cz. 2

motylek co u Was?

IwonaB

 
Posty: 48
Od: Czw lis 22, 2012 10:51

Post » Sob lut 01, 2014 22:49 Re: wątek wsparcia dla zasikanych - cz. 2

Hej, nie wiem czy było o tym coś wspomniane, bo muszę przyznać, że przemknęłam przez kilka stron wątku, trochę jednak dużo czytania tutaj macie:). W moich kursach była wspomniana taka metoda, żeby wyczyścić miejsca porządnie, oczywiście czymś bez amoniaku, a następnie umieścić tam pojemniki z karmą, najlepiej zamknięte, tylko ze zrobionymi otworami. W ten sposób kot będzie wyczuwał w tych miejscach zapach jedzenia, no, a koty jako stworzenia wybredne co do pożywienia niechętnie oddają mocz w pobliżu swojego jedzonka. Raz spróbowałam taką metodę, w połączeniu z innymi to fakt, ale podziałało. Ponoć jest to dość skuteczny sposób i któremuś z Waszych kotków może akurat coś pomoże. Reszta możliwości jakie znam została już wspomniana. Pozdrawiam i trzymam kciuki:).

Arliii

 
Posty: 42
Od: Czw sty 30, 2014 19:10

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 473 gości