Dlaczego Blusia ma na imię Blusia? Przecież jest czarna, co prawda z jasnym podszerstkiem, ale jednak czarna. Otóż nasza znajomość z Blu rozpoczęła się po zmroku, niektórzy twierdzą, że nocą wszystkie koty są czarne, ale nam się zdawało, że Blusia jest niebieska

Zmieniłam tytuł, bo przestałam się łudzić, że znajdziemy inny tymczas. Blusia szuka domu stałego.
Wśród naszych kotów Blusia odnajduje się całkiem dobrze - najważniejsza jest micha. Blu przyjęła postawę pokornej i cichej, zatem zołzowata rezydentka tylko czasem syknie na nową, ot tak, żeby Blu za wiele sobie nie myślała. Nasze paniczne obawy o to, że Milenaka zamorduje Blu nie sprawdziły się, uf. Milenka nadal nienawidzi jedynie Lei. Permanentnie od 2 lat... Co dziwne, najbardziej przyjazne stworzenie w domu - Hipolit boi się Blusi. Bo Blusia potrafi łapkami machać, z liścia przyłożyć, nafukać, żeby zagarnąć michę. Milena się nie daje, ale Hipolitek z malutkim móżdżkiem owszem.
Musicie uwierzyć na słowo, że Blu nabrała ciałka. W uszkach prawie nie ma obcych, przynajmniej gołym okiem nie widać. Oczko jest zakraplane i Blusia trochę mnie unika z tego powodu. Bo owszem, jedzenie daję, ale męczę kocie uszy i oko
