Jak się dokocić i nie zwariować?

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw lis 07, 2013 16:48 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

tego sobie wyobrazić nie mogę, wystarczy 2 koty plus 1 pies.
ObrazekObrazekObrazek

hutek

Avatar użytkownika
 
Posty: 1846
Od: Pon paź 04, 2010 17:41

Post » Nie lis 24, 2013 13:34 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

Witajcie,

jest to mój pierwszy post aczkolwiek forum obserwuję i wertuję od dawna. Wczoraj postanowiliśmy się dokocić i do naszego 6-miesięcznego kota (niewykastrowany) przygarnęliśmy 6 miesięczną kotkę (po sterylizacji). Tak więc od wczoraj nasz kot ma focha, jest obrażony na cały świat. Raczej sporadycznie pozwala się pogłaskać choć wcześniej był typowo nakolanowy. Koty na siebie fukają i prychają jednak narazie bez "rękoczynów". Na zmianę gdy jeden przejawia oznaki agresji drugi chciałby go wąchać. Właśnie z żoną przechodzimy chwile zwątpienia czy aby napewno dobrze zrobiliśmy :/.

Zastanawiamy się także czy może kastracja domownika ułatwiłaby sprawę? Jednak martwi Nas to czy nie pogłębi to jego focha na nas.

Proszę o pomoc i wsparcie.

Pozdrawiam Łukasz

Lukash

 
Posty: 4
Od: Czw wrz 05, 2013 17:35

Post » Nie lis 24, 2013 13:58 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

Kastracja powinna nastąpić przed przyjęciem kotki do domu. Teraz zaczekajcie, aż sytuacja się unormuje. TYLKO jeden dzień są ze sobą! Dajcie im czas na zaakceptowanie się, poznanie i ustalenie kto to.

aassiiaa

Avatar użytkownika
 
Posty: 8291
Od: Pt sty 20, 2006 14:13
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Nie lis 24, 2013 14:40 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

Jak przywiozlam Ryfke, to moi rezydenci bylo oczywiscie ciekawi, kto to jest. Ryfka od razu przyjmowala poze agresywno-defensywna, bo w DT gnebila ja rezdentka. Nawet sie nie mogli na spokojnie obwachac. Wyczesalam wtedy wszystkie koty, i pozwijalam klaki kazdego z osobna, w malutkie pileczki. Koty mogly na spokojnie poznac zapachy, a pilka przeciez sie nie wydziera, ani nie atakuje.
Ciastusiu i Haskellku [*]

Discordia

Avatar użytkownika
 
Posty: 11524
Od: Nie sie 12, 2007 12:34
Lokalizacja: Wabern/Szwajcaria

Post » Nie lis 24, 2013 14:43 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

Ok czyli teraz musimy zaczekać z kastracją, aż się zaakceptują. Wiem, że to dopiero jeden dzień jednak patrząc na ten cały cyrk martwimy się trochę :/.

Lukash

 
Posty: 4
Od: Czw wrz 05, 2013 17:35

Post » Nie lis 24, 2013 14:54 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

To nie żaden cyrk tylko "normalne" zachowanie przy dokoceniu.
Zapraszam do lektury tego wątku w całości by zobaczyć jak różnie to przebiega i co można zrobić, by wspomóc aklimatyzację kotów.

aassiiaa

Avatar użytkownika
 
Posty: 8291
Od: Pt sty 20, 2006 14:13
Lokalizacja: Sosnowiec

Post » Nie lis 24, 2013 17:57 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

Lukash pisze:Witajcie,

jest to mój pierwszy post aczkolwiek forum obserwuję i wertuję od dawna. Wczoraj postanowiliśmy się dokocić i do naszego 6-miesięcznego kota (niewykastrowany) przygarnęliśmy 6 miesięczną kotkę (po sterylizacji). Tak więc od wczoraj nasz kot ma focha, jest obrażony na cały świat. Raczej sporadycznie pozwala się pogłaskać choć wcześniej był typowo nakolanowy. Koty na siebie fukają i prychają jednak narazie bez "rękoczynów". Na zmianę gdy jeden przejawia oznaki agresji drugi chciałby go wąchać. Właśnie z żoną przechodzimy chwile zwątpienia czy aby napewno dobrze zrobiliśmy :/.

Zastanawiamy się także czy może kastracja domownika ułatwiłaby sprawę? Jednak martwi Nas to czy nie pogłębi to jego focha na nas.

Proszę o pomoc i wsparcie.

Pozdrawiam Łukasz

Spokojnie, foch kota to normalna reakcja na nowego domownika a Wasze zwątpienie jest normalną akcję ludzi na sytuację. Na pierwszej stronie są opisy reakcji nowego kota, rezydenta i ludzi :wink:
Koty trzeba poznawać ze sobą stopniowo - izolacja osłabia agresję a wzmaga zaciekawienie :wink: . Zazwyczaj konflikty trwają kilka dni, do dwóch tygodni :wink: , szczególnie przy tak młodych kotach :)

alix76

Avatar użytkownika
 
Posty: 23037
Od: Nie mar 22, 2009 7:37
Lokalizacja: Wa-wa

Post » Nie lis 24, 2013 19:59 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

Witajcie ponownie,

Sama przekonałam się na własnej skórze, że dokocenie to nie taka łatwa sprawa.
Na początku radość, euforia, a potem chwile załamania. Nie ukrywam, że był moment kiedy ryczałam jak bóbr, że jednak dokocenie nie było dobrym pomysłem.
Pisałam o zapoznaniu i dziwnym zachowaniu moich kotków tutaj http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=156987
Chodzi mi o zachowanie mojego rezydenta, które z czasem jest coraz lepsze, chociaż nie ukrywam, że zmienił mu się charakter (chyba już na dobre).
Przez adopcją maluszka obserwowaliśmy naszego 3 letniego kocurka i wydawało się nam, że towarzysz jest dla niego rewelacyjnych rozwiązaniem, zwłaszcza po tym jak cudownie bawił się z psem moich rodziców i ciągnął do niego. Nowy domownik (wtedy 5 miesięczny szkrab) był przyzwyczajony do innych kotów, więc jak tylko wypadł z transporterka to od razu ogonek do góry, zwiedził wszystkie kąty, przyszedł przywitać się z rezydentem, a ten... wielkie oczy, uszy po sobie, jakby chciał powiedzieć "co to ma być???".
Teraz po ponad 3 miesiącach kocurki śpią czasem razem, bawią się, razem jedzą itd., chociaż dalej starszy ma ataki złości na maluszka i fuczy na niego.
Martwi mnie jednak jego zmiana zachowania w stosunku do nas (do mnie i męża). Kiedyś dawał się brać na ręce, przychodził do mnie codziennie rano na przytulanie i mizianie, dał się drapać, czekać, głaskać a teraz jest niedotykalski. Branie na ręce - nie ma mowy ! Często jak chce go pogłaskać to mnie ostrzega piskliwym dźwiękiem i odskakuje. O czesaniu (które uwielbiał) czy drapaniu po brzuszku też mogę zapomnieć. Reaguje tak ponieważ maluszek (czyt. "odważny ogon w górze" niczego się nie boję) często go zaczepia zwłaszcza "od tyłu", łapie za ogon itd.
Był czas kiedy nawet rezydenta nie mogłam pogłaskać. Usiadłam wtedy na fotelu i płakałam jak dziecko (aż mi wstyd) szlochając "gdzie jest mój ukochany Puchatek?".
Jednak jest lepiej z każdym dniem, widać postępy w zachowaniu i powolutku starszy kocurek zaczyna sobie przypominać dawne nawyki. Troszkę tęsknie za jego przychodzeniem na mizianie itd, ale nie mam na to wpływu, staram się bawić z nim i zapewniać, że jest najważniejszy.
Nie żałuję jednak ! Dałam dom kolejnej sierocie, która odwdzięcza się jak tylko może i mam nadzieję, że stres starszego kotka zostanie nagrodzony przez wiernego towarzysza na wiele wiele lat.
Wiem jednak, że teorie są podzielone, jeden weterynarz bardzo namawiał nas na dokocenie a za to inny był przeciwny, twierdził, że dorosłego kota nie powinno się "gnębić" i stresować, koty są samotnikami i jego kot niby dopiero odżył jak został sam (nie wiem jak to rozumieć do końca).
Mam nadzieję... albo nie... wiem, że będzie lepiej :) Pozdrawiam serdecznie
Obrazek Obrazek Obrazek
Zapraszam na ubrankowo-butkowy bazarek <3 http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=27&t=164058
"Tyl­ko dwie rzeczy są nies­kończo­ne: wszechświat oraz ludzka głupo­ta, choć nie jes­tem pe­wien co do tej pierwszej" Albert Einstein

Rilla07

Avatar użytkownika
 
Posty: 4223
Od: Wto lip 30, 2013 17:49
Lokalizacja: małopolska

Post » Nie lis 24, 2013 22:38 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

Alix76 dziękuję za pocieszenie :) u Nas przebiega to dokładnie tak jak na 1 stronie. Ale z tego co zaobserwowałem domownik chciałby się zapoznać jednak nowa kotka na niego prycha i syczy. Pewnie jeszcze nie czuje się bezpiecznie w nowym miejscu. No zobaczymy co będzie dalej :) Nadzieja jest...

Lukash

 
Posty: 4
Od: Czw wrz 05, 2013 17:35

Post » Sob gru 14, 2013 11:14 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

Dzień dobry :D W poniedziałek do mojego Miauczusia dołączy Sambo. Przez kilka dni koty zamierzam izolować, ale strasznie się boję, że popełnię jakiś błąd i przekreślę powodzenie całej akcji dokocenia, wiec trzymajcie kciuki :)

Czy macie jakieś pomysły, jak zminimalizować stres obu kotów? Jest to o tyle ważne, że oba są fivkami, więc stres im nie służy... Oba kocury wykastrowane, w podobnym wieku - już bardzo dorosłe (około 6 lat). Miauczuś ogólnie pokojowo nastawiony do innych kotów, bawiący się bez szaleństw, a Sambo - z obserwacji - zaczepiające do zabawy żywe srebro, raczej też bez agresji, choć podgryzające profilaktycznie głaszczące ręce ;). Jak to rozegrać, żeby nie zaszkodzić ich zapoznaniu, żeby Miauczuś nie poczuł się zamęczony zabawami, no ogólnie żeby im było razem dobrze? Bardzo mi na tym zależy, bo właściwie Sambo brany jest na kompana Miauczusia, żeby się kocio nie czuł samotny, gdy nie ma mnie w domu. A mnie się marzy kocia przyjaźń - może wymagam za dużo i się bardzo rozczaruję, ale nie chcę przynajmniej na wstępie zaszkodzić tej przyjaźni...

PaniKot

 
Posty: 623
Od: Pt sie 30, 2013 19:32
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob gru 14, 2013 11:26 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

Na początek chyba proponowałabym obserwację i ewentualną izolację w razie konfliktu czy zmęczenia któregoś z kotów. Niech powoli się poznają, przechodzą swoim zapachem, ale też niech każdy ma czas odpocząć w swoim azylu. Wszystko zależy, jak koty na siebie zareagują :wink:
Niestety, nie znam się za bardzo na FIV-kach :oops: czy można im podać coś na wzmocnienie odporności?

alix76

Avatar użytkownika
 
Posty: 23037
Od: Nie mar 22, 2009 7:37
Lokalizacja: Wa-wa

Post » Sob gru 14, 2013 11:40 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

Jeśli chodzi o kwestie "techniczne", to są opanowane - podwójne szczepienia, wzmacnianie odporności - ogólnie obaj po przeglądzie technicznym ;) Bardziej się martwię psychiką, bo to bardziej złożone zagadnienie.
Ogólnie zainwestowałam w feliway - od miesiąca Miauczusia nim relaksuję ;) mam nadzieje, że na drugiego kota również podziała. Obawiam się tylko izolacji - mam takie mieszkanie, że właściwie miejscem izolacji nowego może być tylko łazienka. Nie chciałabym go tam jednak trzymać zbyt długo, bo ani to dla niego miłe, ani dla mnie. Nawet ograniczona przestrzeń do zabawy - tym bardziej, że Sambo od miesiąca, jak nie dłużej, siedzi w klatce w fundacji, bo ze względu na fiv jest izolowany od innych kotów, i aż płacze, żeby go wypuścić...

PaniKot

 
Posty: 623
Od: Pt sie 30, 2013 19:32
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob gru 14, 2013 12:02 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

No niestety, w wielozakoconych domach trudno jest opiekować się FIVkami :( , dobrze, że dałaś mu szansę. Feliway pomoże :wink: , przemyśle ewentualne zastosowanie obróżki :wink:
Nie proponuję trzymania kota w łazience tygodniami, to raczej kilka dni takiej częściowej izolacji - zamykać go kiedy będzie taka potrzeba, przygotować się na to.
Może tez być, ze koty się zgrają bez parsknięcia :wink: a największy stres przeżyjesz Ty :mrgreen: . Postaraj się nie nakręcać i nie panikować, to nasze emocje udzielają się kotom - skoro "mama" w stresie, to dzieje się coś strasznego :twisted: . Podejdź do sprawy na luzie, jak dasz radę, zdenerwować zawsze się zdążysz :wink: - o ile będzie czym :wink:

alix76

Avatar użytkownika
 
Posty: 23037
Od: Nie mar 22, 2009 7:37
Lokalizacja: Wa-wa

Post » Sob gru 14, 2013 12:05 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

Oj z tym moim stresem to święta prawda :mrgreen: też mi się wydaje, że to ja mogę być najbardziej zestresowana nową sytuacja ;) No cóż - będę obserwować i na bieżąco reagować, albo pisać na forum błagalne prośby o rady ;)

PaniKot

 
Posty: 623
Od: Pt sie 30, 2013 19:32
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro gru 18, 2013 8:56 Re: Jak się dokocić i nie zwariować?

Sambo już od poniedziałku okupuje łazienkę :) Sytuacja chyba nie wygląda źle - jak postawiłam transporter z Sambo w przedpokoju, zaraz po wejściu z nim do mieszkania, Miauczuś bardzo się zaciekawił i zaczął intensywnie wąchać przez kratkę. Żadnych prychów nie było, nic po prostu. Potem pomiauczeli sobie przez drzwi. Miauczuś prychnął tylko raz, jak uchyliłam drzwi i Sambo pchał się do wyjścia. Wczoraj jadły przy uchylonych drzwiach, Miauczuś skończył pierwszy i zaczął obwąchiwać intensywnie Sambo, a potem syknął mu przy głowie. Ogólnie mój Miauczysław jest strasznym zazdrośnikiem :) a ja jestem towarem deficytowym - gdzie bym nie była (czy w łazience, czy poza nią) zawsze któryś miauczy nieszczęśliwy.

No i tu prośba o pomoc - planuję je sobie oficjalnie przedstawić w pt i mam stresa - czy już czas, co robić, jak Miauczuś będzie intensywnie prychał? Może potrzymać Sambo odizolowanego dłużej (choć on aż się rwie do wyjścia). Jak złagodzić sytuację, żeby przy wypuszczaniu Sambo odwrócić trochę uwagę Miauczysława od niego i żeby nie było jakiegoś ataku... Nie myślałam że mój przytulasek ma taki charakterek :1luvu: Choć wolę tę wersję, że to Miauczuś rządzi, niż miałby zostać stłamszony we własnym domu przez nowego intruza :)

PaniKot

 
Posty: 623
Od: Pt sie 30, 2013 19:32
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Beanie, Blue, Google [Bot], kasiek1510, Szymkowa i 71 gości