Lidko, one nie wiedza, co sie dzieje jeszcze... codziennie jezdza do weterynarza, 3x dziennie King ma zakraplane oczy. Trudno powiedziec, czy sa teraz szczesliwe, bo sa przestraszone. One dopiero rozkwitna w swoich domach, po jakims czasie. Teraz to ja im sie kojarze tylko z transporterem i weterynarzem
Dzis bylismy ponownie, oczywiscie rowniez na syrenie

Wyjde na jakas sadystke, bo niose kosz w mialczacymi kotami, dracymi sie w nieboglosy

Weta mam pod nosem, wiec nosze je piechota, ale to jednak troche trwa i wycie jest na cala ulice
Osluchowo koty maja sie lepiej. Dostaly antybiotyk, wyczyszczono im uszy preperatem antyswierzbowym. Jak to wet okreslil "stan ich zdrowia jest ustabilizowany, ale dolecza sie dopiero w warunkach domowych, bezstresowych". Grzybek u Smutnego nie jest teraz leczony i zeskrobina nie byla brana, bo wet mowi, ze w 2 dni i tak go nie wyleczy, a nowy wet sam pewno bedzie chcial stosowac swoje leczenie. Zreszta u Smutnego ta zmiana jest miejscowa, efekt drapania uszu swedzacych od zapalenia ucha i swierzbu. Grzybek jest wtorny. Smutny u weta zostawil cale kaluze sliny i mokre slady lap, tak sie denerwowal

Oba koty sa tez lzejsze o ladne pare kg futra, tak zrzucaja siersc na widok fartucha
Droga powrotna oczywiscie na syrenie

Koty tak sie zestresowaly, ze w kontenerku zsikaly sie i nie tylko

Mialam po powrocie sprzatanie calego kontenerka i obu kotow

Teraz dostaly papu, King kropelki do oczu i dam im spokoj

Na szczescie kupka byla w miare normalna, tyle dobrze, ze nie maja biegunki

Jutro wielki dzien wymiany kotow, przyjazd NattyG i Justyny_eb. NattyG zostawia mi inna kotke na przechowanie, po ktora przyjedzie pan w poniedzialek (moj TZ jeszcze nie wie, bo chyba by sie rzeczywiscie wyprowadzil na ten czas, jak sie odgrazal przez przyjazdem Smutnego i Kinga

)