Dzwoniłam do schroniska.
Nie zidentyfikowali właściciela (na szczęście!!!) - czekają aż się zgłosi (a nie zgłosi się raczej...).
Mówią, że pies nie jest agresywny, że pewnie strach itd., ale teraz zachowuje się spokojnie.
Kwarantanna będzie trwała około 3 tygodnie i piesek będzie wykastrowany.
Napomknęłam nieśmiało, że będę się starała zorganizować mu jakiś dobry dom i będę jeszcze dzwonić (robię sobie grunt pod późniejsze przejęcie psa).
jo.anna zrobi wydarzenie i skontaktuje się też z fundacją MondoCane. Ja tej fundacji nie znam, ale dziewczyny mówią, że działa bardzo sprawnie i może uda im się pomóc w organizacji dobrego dt z opieką behawiorysty, itd.
Dziewczyny myślcie, kotkins wytężaj swoje śliczne blond mózgowie, trzeba w ciągu 3 tygodni wszystko zorganizować i przygotować.
Piszę do ulvheddin i Patmol.
Monika - masz rację. Piesek jest wyluzowany, kiedy czuje się bezpiecznie. Ale te chwile, kiedy było "bezpiecznie" były tak króciutkie....

Co chwilę była spinka, panika, wystraszone oczy, a potem agresja (bo nie wiadomo, czy zaraz nie dostanie kopniaka).
Zrobię wszystko, co mogę, bo mi leży ta psinka na sercu.
Nie mogę się pozbyć z głowy obrazu psa prowadzonego przez pijaka szarpiącego, kopiącego, drącego się do niego "ty kur**!!!"...