Quo vadis "ludzie"?!
Temat karpia nie mija. Sytuacja opisana kilka postów wyżej to tylko wierzchołek góry lodowej...
Kapie podskakujące w reklamówkach będą standardem, a im bliżej do świąt, tym bardziej standardowy standard to będzie...
O kwestii rozpieprzania kociej budki pod blokiem nie chce mi się już pisać...
Bo mi nerwów szkoda...
Dzisiaj idę ze styropianem i wkrętami naprawiać budkę, a niech mi ktoś przeszkodzi, to pogryzę, podrapię, a i po mordzie dać mogę!
Ale pieprzoną wisienką na torcie są dzisiejsze wieści z drugiego piętra!
UWAGA!
Sąsiadka z drugiego piętra w zeszłym roku wzięła z podwórka małą kotkę, albowiem miała już w domu starą grubaskę i chciała jej życie umilić kocią towarzyszką.
Mała za bardzo rozrabiała, więc została oddelegowana na strych (kotkins zna temat - dzwoniłam wtedy z płaczem...).
Po moich dociekaniach sąsiad orzekł, że kotka jest w domu i w ogóle on nie wie o co chodzi z tym strychem.
Koteczka dostała rujki.
Łaziła po klatce, miauczała pod naszymi drzwiami, śpiewała dzień i noc.
Prosiłam sąsiadkę, żeby ją wysterylizowała i prosiłam, i prosiłam, i jeszcze prosiłam....
Po pół roku udało się.
Kotka spaceruje po balustradzie balkonu, po parapetach, po dachu, a sąsiadka skacze z radości jaki to kotek zgrabny i powabny i w ogóle "hihihihi"
Po jakimś czasie stwierdziła, że ona jej już nie chce, bo za bardzo szaleje i czy ja bym jej nie wzięła...
Odrzekłam, że nie, ale jak mi M. (syn jej) wyśle na maila jej zdjęcia (kotki rzecz jasna - nie sąsiadki)

i opisze charakter, to zrobię ogłoszenia i znajdę jej dom.
Potem jeszcze kilka razy mnie nagabywała, za każdym razem prosiłam o zdjęcia i opis.
Aż w końcu kiedyś usłyszałam: "niech pani zabierze ode mnie tego kota!"
Po ostatniej rozmowie (średnio miłej) sprawa ucichła.
Dzisiaj małż spotkał pod klatką syna sąsiadki i przyniósł wieści, że chcą nam oddać kotkę.
Ale nie małą.
Tym razem tą starą.
Bo nasikała na kapcie....
Nie chce mi się komentować. Ręce mi opadły, rzuciłam kilkoma epitetami przy dziecku, nie mogę się uspokoić do tej pory...
Quo vadis ludzkości, kur** mać, quo vadis?