wątek wsparcia dla zasikanych - cz. 2

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro gru 04, 2013 21:59 Re: wątek wsparcia dla zasikanych - cz. 2

Może to być stres, może być sprawa hormonów a także problemy z pęcherzem. Niestety trudno stwierdzić. Spróbuj zacząć od badania moczu, a jak wyjdzie ok, to jak najszybciej kastracja. Jeżeli to nie pomoże, to znaczy, że niestety problemy behawioralne.
U nas też jest tak, że ja jestem od karmienia i sprzątania kuwety, a mąż od miziania ;)

IwonaB

 
Posty: 48
Od: Czw lis 22, 2012 10:51

Post » Czw gru 05, 2013 19:18 Re: wątek wsparcia dla zasikanych - cz. 2

nie mam już sił ;/ ciągle chodzę i sprawdzam czy się zesikał...w domu czuć moczem,a w poniedziałek znalazłam kupę obok kuwety a chwile wcześniej sprzątałam i dosypywałam żwirek, także brudno nie było! Co się z nim dzieje?! echh. Muszę złapać mocz do badania i zrobić usg pęcherza, znów zacząć leczyć,ale według weta stresowe środowisko w którym żyje będzie powodowało nawroty choroby. Było źle,ale teraz jest tragicznie! Zrobił sobie kuwetę z korytarza. Staje w kuwecie ale sika na stojąco! Agresja między nimi jest straszna, jak nie śpią to się biją,zajmuje je czym innym, bawie myszką na sznurku itp czasem pomaga,ale oni walczą o terytorium i oboje chcą dominować. Może powinnam pomyśleć o tym,aby znaleźć mu spokojny dom bez dzieci i innych zwierząt, może to by pomogło,żyłoby mu się lepiej i spokojniej...ale co jesli w innym domu będzie zachowywał się tak samo..
Ostatnio edytowano Nie sty 05, 2014 15:30 przez motylek1006, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek

Ludzie, którzy nienawidzą kotów, w swoim następnym życiu wrócą jako myszy ;)

motylek1006

 
Posty: 69
Od: Pon mar 12, 2012 19:52
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt gru 06, 2013 12:20 Re: wątek wsparcia dla zasikanych - cz. 2

Motylku współczuję... ty to masz faktycznie problem.
Z najnowszych doniesień. Spock jest zdrowy, byliśmy dziś rano u weta. Badania moczu wyszły w porządku, wet powiedział, że damy mu jeszcze parę dni na uspokojenie się (proponował leki, ale nie chciałam - jestem przeciwniczką dawania leków jeśli nie są niezbędne) jeśli nie przestanie sikać zrobimy ponownie badanie moczu i usg i costam jeszcze, wybaczcie nie zapamiętałam co, cała byłam w stresie, ale wet powiedział, że może być to problem behawioralny. Mamy kota nie stresować i zanosić po każdym spaniu i próbie sikania na łóżko do kuwety, jak będzie wyłaził odnosić go dotąd aż zrobi siusiu w kuwecie.
Od środy do czwartku popołudnia nie nasikał na łóżko ani raz. Popołudniu nasikał 1x i dziś o 5 rano jak zrobiłam mu miejsce, żeby się przy mnie położył. Całą pościel dziś rano namoczyłam w wodzie z dużą ilością octu a następnie wyprałam. Popryskałam też łóżko samym octem. Zobaczymy jak będzie dziś popołudniu i następne dwa dni.
.

Sheila86

 
Posty: 837
Od: Czw wrz 05, 2013 14:10
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt gru 06, 2013 14:26 Re: wątek wsparcia dla zasikanych - cz. 2

Sheila86 z tego co piszesz masz podobny problem do mojego i oby sikanie ustało,bo jesli to problem behawioralny może być kiepsko :/ ja też nie chce faszerować ich lekami, chciałabym żeby obaj byli szczęśliwi bez podawania żadnych antydepresantów czy innych tabletek tego typu... tracę już nadzieję,ale spróbuję go podleczyć i porobię niezbędne badania,a czy z tego coś wyniknie tego nikt nie wie,ale chce być pewna że zrobiłam wszystko co w mojej mocy nim zacznę szukac mu spokojnego domu bez zwierząt i dzieci..
Obrazek

Ludzie, którzy nienawidzą kotów, w swoim następnym życiu wrócą jako myszy ;)

motylek1006

 
Posty: 69
Od: Pon mar 12, 2012 19:52
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt gru 06, 2013 22:39 Re: wątek wsparcia dla zasikanych - cz. 2

Ostatnio w Castoramie kupiłam środek (niby do samochodu), który usuwa różne nieprzyjemne zapachy w tym również uryny, popryskałam dywan, bo w jednym miejscu było jeszcze czuć. Teraz już nie czuję, jest wyczuwalny zapach tego środka. Kotom zapach najwyraźniej nie odpowiada, bo omijają to miejsce. Kocur znowu śpi na dywanie, ale miejsce popsikane omija szerokim łukiem, ja mimo to nadal codziennie sprawdzam czy dywan suchy.

Wiecie co, ja myślę, że szkoda Waszego czasu i pieniędzy na te ciągłe badania i leczenia skoro problem tkwi w psychice, wtedy problemy zdrowotne i tak będą wracać, bo u kotów stres często powoduje chorobę. Ja bym poszła bardziej w kierunku rozwiązania problemów behawioralnych typu behawiorysta, krople, spray'e, dyfuzory, obroże itp... oczywiście wiadomo, że kota trzeba też przeleczyć jak już jakiś stan chorobowy wystąpił. Zmiana otoczenia może na kota podziałać kojąco, albo wręcz jeszcze bardziej stresująco i problem nabierze na sile. Koty są strasznie skomplikowane i na każdego działa coś innego, więc trzeba próbować różnych rozwiązań. Ja nie miałam nigdzie blisko behawiorysty, więc radziłam się przez internet, na spory kawałek czasu rady pomogły, później jednak problem wrócił. Z każdą inną próbą było tak samo, ale nie poddaję się i próbuję dalej.

IwonaB

 
Posty: 48
Od: Czw lis 22, 2012 10:51

Post » Sob gru 07, 2013 9:40 Re: wątek wsparcia dla zasikanych - cz. 2

Nie stać mnie na behawioryste. Pierwsza wizyta 150zł, każda następna 100zł. Ale Pani do której się odezwałam odpowiedziała na moje pytania mailowo i telefonicznie. Poradziła co robić i czego spróbować,ale zaznaczyla bardzo wyraźnie,ze aby zacząć diagnozować kota behawioralnie należy go w zupełności wyleczyć, skonsultowałam się jeszcze z behawiorystką w poznaniu i potwierdziła to co powiedziala ta pierwsza.chciałabym zapytać mojej siostry teściową czy mogłaby go wziąć na 3-4 tyg aby zobaczyć czy inne środowisko mu sprzyja,bo jeśli problem wtedy nie zniknie kot zostanie u mnie i będę musiała sobie jakoś radzić, jeśli jednak będzie widoczna poprawa i po zbadaniu moczu bedzie wszystko ok, to chyba lepiej dla niego aby żył gdzieś w spokojnej rodzinie,niż całe życie był otumaniany tabletkami, kroplami itp takie jest moje zdanie. NIE SKOŃCZYŁAM JESZCZE WALCZYĆ.
Ostatnio edytowano Nie sty 05, 2014 15:32 przez motylek1006, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek

Ludzie, którzy nienawidzą kotów, w swoim następnym życiu wrócą jako myszy ;)

motylek1006

 
Posty: 69
Od: Pon mar 12, 2012 19:52
Lokalizacja: Poznań

Post » Sob gru 07, 2013 21:13 Re: wątek wsparcia dla zasikanych - cz. 2

motylek jeżeli masz możliwość przeprowadzić kotka na jakiś czas, to pewnie, że tak zrób, wtedy wszystko się wyjaśni. Jak u mnie Rysiek sikał obok kuwety, to behawiorystka kazała przede wszystkim odkryć kuwetę i ją przestawić w miejsce, gdzie kot sika-pomogło. Zaobserwowałam też wtedy, że moja kotka siedziała zawsze gdzieś przyczajona i czekała jak on tylko wyjdzie z kuwety, żeby go zaatakować, tak więc to ona wtedy spowodowała u niego stres. Zmieniałaś kiedy kotom żwirek, w sensie rodzaj, firmę? U mnie behawiorystka nie była w domu, radziłam się meilowo, ale z pełną diagnozą, tzn. wypełniałam wielostronicowe testy dla każdego kota osobno i kosztowało mnie to po 50zł za kota, później jeszcze dodatkowo się konsultowałam jak problem wracał i już nie płaciłam.
Dobrze, że się nie poddajesz, chociaż doskonale rozumiem przez co teraz przechodzisz, bo ja przeszłam przez to samo. Największe problemy behawioralne były jak pojawił się mój synek.

IwonaB

 
Posty: 48
Od: Czw lis 22, 2012 10:51

Post » Nie gru 08, 2013 15:24 Re: wątek wsparcia dla zasikanych - cz. 2

Witam, może komuś przyda się historia moich kotów.
Dla naszej kotki (3 lata) sprowadziliśmy do domu towarzyszkę (5 lat). Okazało się, że rezydentka jest na to nie gotowa. Wielki syk i rosnący stres. `Nowa` okazała się ogromną dominatorką. Na szczęście łagodną. Uzbrajaliśmy się w cierpliwość, nie interweniowaliśmy, a wszystko trwało i trwało. Po długim czasie zaczęły się "jakoś" tolerować. Potrafiły spać w tym samym łóżku, jeść z tej samej miski i korzystały z tej samej kuwety.
Sytuacja nagle się zmieniła. Rezydentka stała się agresywna, nie schodziła z mebli. Potrafiła godzinami czekać na okazję "czystego terenu", by skorzystać z kuwety. Potem było jeszcze gorzej. Z czasem zaczęła załatwiać się na podłogę. Postawiliśmy drugą kuwetę, ale znowu zaczęła załatwiać się po za kuwetą. Stosowaliśmy Feliway, pod naszą nieobecność zamykaliśmy koty by,pierwsza kotka miała swobodę. Nic nie pomagało. Zdecydowaliśmy się zmienić mieszkanie. Dziewczyny podzieliły terytorium. `Nowa` kotka szybko nauczyła się nie wchodzić do pokoju starszej domowniczki. Za to rezydentka zaczęła wracać do równowagi. Ślicznie zaczęła się bawić, ładnie jeść, z powrotem zaczęła się do nas przytulać, poprawiła jej się sierść i zaczęła wychodzić na mieszkanie, nawet zaczęła pozwalać na obcinanie pazurków. Ale problem sików trwał nadal. Postawiliśmy kolejną kuwetę w łazience ( tą, która stała u niej w pokoju nawet nie powąchała) Zaczęła sikać do nowej, ale kał ciągle lądował na podłogę. Znowu się zraziła i znowu zaczęła siusiać na podłogę. Zrozumieliśmy jedno. Rezygnowała z kuwety, gdy druga kotka miała z tą kuwetą jakikolwiek kontakt. A przede wszystkim gdy ją tam zastała. Nieważne, że kuweta była umyta octem, kropiona tylko jej zapachem. Prosiłam, płakałam, ale nie i koniec. Z kolei stawianie tych kuwet na miejsce, gdzie wcześniej nasikała nie pomagało, tak samo to, że podłoga była odkażana, gubiona zapachem octu i kładziona karma. Załatwiała się tuż obok. Gdy zasłoniliśmy dane miejsce znajdowała inne.
Badanie moczu ok.
Zamówiliśmy nową kuwetę. Dużą,wygodną, zamykaną. Zmieniliśmy rodzaj granulatu. Zanim daliśmy granulat spryskaliśmy kocimiętką i stała tak dwa dni. Kotka zaczęła tam w końcu wchodzić, nawet spała. Potem daliśmy granulat. No i stał się cud. Od tamtej pory jest ok. Załatwiając się jest schowana, bezpieczna. Nie krąży, nie szuka miejsca garbiąc się przy tym. Załatwia się, sprząta po sobie i zadowolona kładzie się na łóżko :)
Szkoda tylko, że obie kotki się unikają.
Pozdrawiam i życzę "sików" w kuwecie.

gaabi04

 
Posty: 13
Od: Pt maja 17, 2013 10:26

Post » Nie gru 08, 2013 21:54 Re: wątek wsparcia dla zasikanych - cz. 2

gaabi super, że udało się Wam rozwiązać problem :D u nas widzisz z tą kuwetą znowu odwrotnie, kocur ma stres jak jest przykryta, bo nie widzi czy kotka się na niego czai i gdzie jest, więc załatwia potrzebę w pośpiechu i wypada z kuwety jak poparzony, albo załatwi się poza kuwetą. W sytuacjach kryzysowych odkrywam kuwetę, albo ustawiam ją naprzeciwko wejścia do łazienki, żeby Rysiu będąc w środku widział co się dzieje na zewnątrz. Na stałe odkrycie kuwety póki co nie mogę sobie pozwolić ze względu na dziecko, które już w niej grzebało jak była odkryta.

IwonaB

 
Posty: 48
Od: Czw lis 22, 2012 10:51

Post » Pon gru 09, 2013 8:27 Re: wątek wsparcia dla zasikanych - cz. 2

Hmm a ja nie chcę jeszcze chwalić dnia przed zachodem słońca, ale Spock od 2 dni nie sika na łóżko. Zmieniliśmy żwir na silikonowy, bo kiedyś testowaliśmy go i kot chętnie się w nim załatwiał, tylko się baliśmy go używać wtedy, bo Spock go podjadał (teraz tego nie robi). Z resztą muszę przyznać, że jak mieliśmy kłopoty finansowe to Spock załatwiał się też do bentonitu, nigdy wcześniej nie było, żadnego problemu z kuwetą. Tak czy owak, sama nie wiem co mogło pomóc, bo zmian było kilka. Na wizycie u weta w piątek, Spokuś został odrobaczony (bo pan Doktor stwierdził, że zarobaczenie także może być przyczyną i on osobiście zna takie przypadki), zmieniliśmy żwirek i mnie przez ostatnie 2 dni prawie nie było w domu. Jako, że weekend pomikołajkowy musiałam spełnić "ciociany" obowiązek i do wszystkich "moich" dzieci pojechać :) Tak więc kot był sam z TŻtem praktycznie i podobno był bardzo grzeczny, tylko TŻ mówi, że latał i każdą jedną kupkę wywalał a Spock robi około 2-3 dziennie :) więc może po prostu w tym była przyczyna, że stres i kuweta z cbe+, który nie chłonie tak zapachów jak silikon opróżniana tylko 2x dziennie wcześniej. Dziś też tak spróbuję - poranna qpa już wywalona - i dam znać jakie rezultaty jutro.
.

Sheila86

 
Posty: 837
Od: Czw wrz 05, 2013 14:10
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon gru 09, 2013 11:07 Re: wątek wsparcia dla zasikanych - cz. 2

Podejrzewam, że nasza rezydentka (od kociaka chodząca kupa trzęsącego się futra) nic by w swoich przyzwyczajeniach nie zmieniła, gdyby nie to, że w końcu poczuła, że w sypialni jest bezpieczna. Trwało to naprawdę długo. Zanim zaczęła zmieniać poziomy ( z najwyższego punktu, przez komodę, łóżko , podłogę) i swobodnie się poruszać nas ogarniała czarna rozpacz. Jeden weterynarz powiedział, widząc oba koty w jednym pomieszczeniu, w gabinecie, że na naszym miejscu zastanowiłby się nad zmianą domu dla frustratki. Ale jak moglibyśmy oddać nasze dziecko, które mamy od małego dlatego, za to że nierozsądnie wzięliśmy sobie drugiego kota??
Powinniśmy się byli domyśleć, że skoro nasza jedynaczka jest od małego źle zsocjalizowana, i wiecznie się wszystkiego boi to nie potrzebuje towarzystwa. Postanowiliśmy, że nie podejmiemy takiej decyzji, póki nie wyczerpiemy wszystkich możliwości.
A zostały nam karmy , krople Bacha, behawiorysta , perspektywa zmiany mieszkania, podręczniki, ostatecznie psychotropy. Niepotrzebnie odrzuciliśmy Feliway po pierwszym opakowaniu, podobno widać efekty przy drugim. I musimy zacząć od początku. Zmieniliśmy mieszkanie, podokładaliśmy półki, kosze, zabawki. Codziennie musimy pilnować, by dominatorka nie wkraczała na nie swój teren , a wszystkie drzwi były przy tym pootwierane. Codziennie musimy znaleźć czas na poświęcanie im czasu z osobna. Kombinacje z kuwetami prawie-że wyczerpały nadzieje, że będzie lepiej. Ale to już kolejne sygnały poprawy. Z czasem wrócimy do żwirku sylikonowego, mam nadzieję że kotka zrozumie, że jest dla nas najwygodniejszy. Do tego od kilku dni podajemy karmę Calm RC. I od kilku dni rezydentka na widok nielubianej siostry reaguje obojętnie...Potrafi wychodzić gdy ta nie śpi. Warto było walczyć, bo każdego dnia jest lepiej. Jeśli bym nie spróbowała tego wszystkiego nie wybaczyłabym sobie, a wizyt u behawiora i środków farmakologicznych nie było. Do kropli Bacha również nie dotarliśmy jeszcze. Mam nadzieję, że wasze kocie sprawy się rozwiążą :) Trzymam kciuki.

gaabi04

 
Posty: 13
Od: Pt maja 17, 2013 10:26

Post » Pon gru 09, 2013 22:40 Re: wątek wsparcia dla zasikanych - cz. 2

Sheeila może Twój TŻ ma zbawienny wpływ na kociaka :D :D u nas silikon się nie sprawdził, przy dwóch kotach bardzo szybko się zużywał i po 3 dniach już niechętnie wchodziły do kuwety, poza tym do szału doprowadzały mnie walające się po całym mieszkaniu kryształki, którymi bawił się kocur. U Was przy jednym kociaku jak najbardziej może się sprawdzić i dobrze, że już nie podjada :wink: Trzymam kciuki, żeby już było dobrze!

gaabi a kotka jak była sama nie sprawiała problemów? Moja neurotyczna nawet jak była sama przez rok, to sikała nam, w sumie wtedy najbardziej dawała w kość, jak pojawił się kocur (młody, po wypadku) to zajęła się nim jak mama i sprawa ucichła aż do czasu narodzin naszego dziecka.

A u mnie klapa... Rysiek znowu nasikał na dywan, a raczej na ścierkę, która na dywanie leżała... mój synek przez weekend był chory, zwymiotował na dywan, wyszorowałam go i spryskałam środkiem usuwającym zapachy, położyłam ściereczkę, żeby nie chodzić po tym mokrym i właśnie tam Rysiek nasikał :roll: dywan już wyprany profesjonalnie maszyną, suszy się, jak znowu mi nasika, to chyba zrezygnuję z posiadania dywanu... no, a teraz gamoń jeden miejsca nie może sobie znaleźć do spania, bo całe dnie na dywanie się wylegiwał, sam sobie na złość zrobił :wink:

IwonaB

 
Posty: 48
Od: Czw lis 22, 2012 10:51

Post » Pon gru 09, 2013 23:34 Re: wątek wsparcia dla zasikanych - cz. 2

Witam :)
Otóż moja kochana kotka, gdy mieszkała sama to jako tako problemów nie sprawiała. Nawet jak zwymiotowała to nam zawsze pokazała i oczywiście na powierzchniach, które łatwo było wyczyścić. Jednak zawsze była indywidualistką, i trzeba było mieć na nią poprawkę, że to nie jest kot do miziania, i że czeka się na jego łaskę. No i płochliwa zawsze była. Ale agresywna nigdy. Uwielbiała transporter, wycieczki, zabawę w berka.
A gdy pojawiła się druga Dzidzia (kot rzecz jasna!) -siedzenie na szafie, agresja, stres, i sikanie na kapcie, albo na podłogę... :(
Teraz na szczęście mogę z powrotem myśleć o dywaniku łazienkowym czy dywanie w sypialni. No dam jej jeszcze trochę czasu, bo może jeszcze jej się spodoba ten dywan... ;)
Czy nie myślałaś, żeby już teraz zrezygnować z dywanu i wszystkiego co miękkie na podłodze? Zauważyłam ,że moja kotka szła na logikę- ważne by zachować czystość. Jeśli coś chłonie wodę , mocz tzn. , że będzie czyściej... :D Bardzo się moje dziecię starało, żeby jak najmniej szkód wyrządzić :)

gaabi04

 
Posty: 13
Od: Pt maja 17, 2013 10:26

Post » Wto gru 10, 2013 12:54 Re: wątek wsparcia dla zasikanych - cz. 2

Nie chcę jeszcze rezygnować z dywanu, bo przy dziecku jest bardzo wygodny, no i niedawno go dopiero kupiliśmy :roll: na poprzedni dywan nigdy nie sikały, na kanapę też nie, kiedyś dawno na kołdrę męża, ale to kotka, a teraz sika kocur. Od dawna jest z nim problem z tym sikaniem, ale zawsze sikał mi w łazience na matę podłogową, na samą podłogę czy na wycieraczkę przed kuwetą, co nie było tak kłopotliwe. Dziwi mnie bardzo, że sika na dywan, skoro na nim śpi, uwielbia się miziać, bo to taki wysoki, kudłaty dywan, więc czemu sika tam, gdzie śpi? Totalnie tego nie rozumiem...

IwonaB

 
Posty: 48
Od: Czw lis 22, 2012 10:51

Post » Wto gru 10, 2013 21:33 Re: wątek wsparcia dla zasikanych - cz. 2

Wybacz, że dokładnie nie wczytuję się w Twoje wszystkie poprzednie posty, chyba szybciej będzie jesli zapytam czego próbowałaś?

gaabi04

 
Posty: 13
Od: Pt maja 17, 2013 10:26

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, egw, Google [Bot], Talka i 448 gości