Całe szczęście, że mała dostała pomoc. Podeślę parę groszy.
BTW przerażają mnie komentarze o zbawiennej mocy bicia. Nie wiem skąd pomysł, że w ten sposób można kogokolwiek nauczyć empatii czy czegokolwiek poza strachem. Owszem, na niektórych działa już tylko strach. Pytanie dlaczego, co się stało wcześniej?
Mnie raz w życiu zdarzyło się uderzyć dziecko, które złapało małego wrzeszczącego kociaka, kiedy słowne argumenty i prośby nie działały. Klaps zadziałał, bo takich "metod wychowawczych" dziecko było nauczone wcześniej przez rodziców. Wspominam to jako coś obrzydliwego i nie mam złudzenia, że dziecko wyciągnęło z tego jakiekolwiek "empatyczne" wnioski. Po prostu kociak został uwolniony i o to w tym momencie chodziło. Jeśli cokolwiek pomogło dziecku zrozumieć, że krzywdziło tego kociaka, to późniejsze rozmowy.
Czy naprawdę ktokolwiek z piszących tu nauczył się empatii wobec zwierząt dlatego, że rodzice go bili

? Serio? Czy ktokolwiek wspomina lanie jako moment, gdy ogarnęło go współczucie dla kogokolwiek?
A może jednak zaczęliście pomagać zwierzakom z innych powodów?
Tyle się pisze na forum o tym, co np. dzieje się na wsiach, jak tam bywają traktowane zwierzęta. Chyba nie jest to efekt "nowoczesnego, bezstresowego wychowania"? Proponuję spokojnie się nad tym zastanowić.
W tym opisanym tu przypadku nawet nie wiadomo, że to dzieci skrzywdziły kociaka. Wiadomo za to, że dziecko poprosiło mamę, by pomogła małej. Tego nikt nie zauważył - prewencyjnie dostało się "bachorom", które najlepiej lać po dupskach... To smutne.