Dokocę, ale...

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Śro lis 27, 2013 13:18 Re: Dokocę, ale...

:cry: :cry: :cry: :cry:

[*] Pituś ..
Obrazek

aannee99

Avatar użytkownika
 
Posty: 9667
Od: Wto sie 28, 2012 8:35
Lokalizacja: Lubuskie

Post » Śro lis 27, 2013 13:23 Re: Dokocę, ale...

Bardzo współczuję, nie tak miało być. :(
A z drugiej strony wzbiera we mnie złość na wetów, którzy tak rutynowo podchodzą do wszystkich przypadków.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 15244
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Śro lis 27, 2013 13:39 Re: Dokocę, ale...

Bardzo mi przykro :(
Czy kot był odrobaczany porządnie ale powoli wczesniej??

Śmiem twierdzić, ze kota zabiło to co dostał do ucha - pewnie Ivermektyna, która jest toksyczna sama w sobie dla kota.(pisałaś o ślinieniu się)
Mały pewnie był zarobaczony, lek zabił robaki zewnętrzne i wewnętrzne, a toksyny z robali również nie pomogły. Dostał jeszcze antybiotyki, bo był chory, czyli był osłabiony. Został uszkodzony układ nerwowy i dlatego mały dostał ataku padaczki i umarł.
ObrazekAnda i koty Obrazek

Anda

 
Posty: 10081
Od: Pon lut 02, 2004 14:46
Lokalizacja: Lublin

Post » Śro lis 27, 2013 13:54 Re: Dokocę, ale...

U mnie był odrobaczany dwa razy, pierwszy raz jak do mnie trafił, drugi po dwóch tygodniach, robali w kupie nie było ani za pierwszym razem ani za drugim razem, nie miał też dużego brzuszka w ogóle nie miał brzuszka był bardzo chudy z zapadniętymi bokami. Biedulek, tak mi przykro siedzę i ryczę to pierwszy,,mój,, kociak który tak szybko odszedł, umierały mi koty ale dorosłe i porządnie schorowane.
Maks[*], Gru[*], Czesiek[*]
Dusiacz, Lalun, Malizna, Fiti, Kuba

trusiaak

 
Posty: 153
Od: Pt lis 21, 2008 21:02
Lokalizacja: garwolin

Post » Śro lis 27, 2013 13:54 Re: Dokocę, ale...

Kurcze, strasznie to przykre i niesprawiedliwe, trzymajcie się Agnieszko...
Obrazek

Bagienka

 
Posty: 1298
Od: Sob paź 08, 2011 6:05

Post » Śro lis 27, 2013 14:01 Re: Dokocę, ale...

A mi odeszła zdrowa, gruba 3 miesięczna koteczka, której leczyłam świerzb i ją odrobaczałam. Było to kilka lat temu, a ja do tej pory widzę ją wychudzoną, umierającą :(

Wiem, ze ivermektynę do ucha podaje się kociakom minimalne dawki. Niektórzy wterynarze to robią, inni ostrzegaja przed tym twierdząc, ze żadne świerzby nie zrobią tyle złego co może Ivermektyna. Widziałam np podawanie leku do ucha w strzykawkach insulinówkach małym kociętom ze świerzbem.
Raz mojemu kociakowi na Dt podawano w zastrzyku, bo nie można było w żadne sposób pozbyć się wszołów ( kot rozdrapywał się do krwi a potem te rany ropiały). Wet ostrzegał mnie, ze to trucizna i wydzwaniał nawet do mnie, pytając jak kot się czuje, jaki ma brzuszek, czy go nie boli.
ObrazekAnda i koty Obrazek

Anda

 
Posty: 10081
Od: Pon lut 02, 2004 14:46
Lokalizacja: Lublin

Post » Śro lis 27, 2013 14:33 Re: Dokocę, ale...

AgnieszkaMo pisze:Pitut umarł dziś w nocy. Wczoraj dostał makabrycznego ataku padaczki, weterynarz odesłał mnie do szpitala, gdzie lekarzom nie udało się małego uratować. Najprawdopodobniej powodem i ślinienia, i złego samopoczucia, i apatii, i w efekcie śmierci Małego były robaki. Prześwietlenie w szpitalu wykazało też rozległe zapalenie płuc, bezobjawowe. Przyczyną mogła być także robaczyca. Niestety, przypuszczalnie środki, które Pitut dostał wcześniej dwukrotnie, poradziły sobie z rozwiniętymi robakami, ale nie zabił larw.
Piszę to, bo wiem, że interesowałyście się losem Małego. Ja na razie siedzę i beczę i nie wiem, co robić dalej.


Jak zgarnęłam Merlina z ulicy, dziwiłam się, że kociak może być taki spokojny, bo właściwie tylko leżał. Był chudy, nie miał pękatego brzuszka.Ja go odrobaczałam dwa razy pod rząd, w kupie nie było robali. Na 10 dzień chciałam powtórzyć odrobaczenie, to był piątek. Nie zdążyłam. Kot miał wymioty, biegunkę, w kupie nie było robali. Dostał leki jak przy zatruciu. Po zastrzyku na wymioty, wymiotował. Przelewał się przez ręce. No to z powrotem do weta. Kolejne leki, we już nie miał co mu dać. Po powrocie od weta kot leżał w wannie i się nie ruszał. Pojenie glukozą, ożył. Był słaby. Poiłam strzykawką. Wieczorem w kupie pojawiły się martwe glisty, chyba trzy. W sobotę wet jakoś nie bardzo chciał wierzyć, że odrobaczałam kociaka Fenbenatem. Ubłagałam go jednak, żeby coś dał. Jednak dał mu zastrzyk z anipracitu i levamisolu. Wracałam z kotem 7 km na nogach, wymiotował mi całą drogę żywymi glistami, nie były duże. Merlina odrobaczałam co chyba sześć razy pod rząd. Po całej akcji. Niestety musiał mieć zapalenie płuc, kiedy zeszło z płuc, miał jeszcze zapalenie oskrzeli. Wtedy przestały działać leki. Kot dostał drgawek w kolejny piątek. Wyglądały jakby miał ataki padaczki. Miał też gorączkę. Dostał kolejne leki. Jeszcze na antybiotyku, w następny piątek użądliła go osa i dostał wstrząsu anafilaktycznego. Do czwartku działał steryd. Potem doszły problemy z nerkami. Minęły 3 lata jak mam Merlina na tymczasie, a że kot ma obustronne wodonercze, raczej do śmierci będzie u mnie. W zeszłym roku był reanimowany ok. 40 minut. Śmierć go lubi i co jakiś czas przypuszcza ataki. Miał też świerzba, ale jego wyleczyłam czyszczeniem uszu oliwką, uszy czyściłam kilka razy dziennie, przez ok. 3 tygodnie.

Agnieszko fajnie, że dałaś Piutkowi dom, że był szczęśliwy. Nie tak miało być, ale czasami nie jesteśmy w stanie przewidzieć pewnych rzeczy. Mój weterynarz mi opowiadał, że mieli kociaka, którego odrobaczali ileś tam razy, nie udało się i kotek umarł. Sekcja wykazała, że był tak zarobaczony, że nie dało się go uratować. Nie zawsze się uda.

dorobella

 
Posty: 5399
Od: Wto sty 06, 2009 19:52
Lokalizacja: T.G.

Post » Śro lis 27, 2013 21:57 Re: Dokocę, ale...

smutna wiadomość...
[*]
kot też człowiek...
04.06.2018 Myszunia [*]
13.08.2013 Lesio [*]

color1

Avatar użytkownika
 
Posty: 1604
Od: Czw cze 27, 2013 11:52
Lokalizacja: wawa

Post » Czw lis 28, 2013 12:26 Re: Dokocę, ale...

Wiem, ze maluch odszedł i nie można cofnąć czasu, ale może komuś się to przyda.
Małych kotów nie odrobacza się środkami które wnikaja do układu krwionosnego przez skórę, ucho itp.
Chyba że kot jest porządnie trzy cztery razy odrobaczony wcześniej i faktycznie istnieje potrzeba podjęcia takiego ryzyka. Uważam, ze warto pomęczyć się czyszcząc uszy olejem żeby pozbyć się świerzbu. Albo czyszcząc olejem czekać aż będzie można delikatnie podać stronghold.
Kilku wetów mi to mówiło. Pasożyty są bardzo niebezpieczne. Nie przebywają ciągle w układzie pokarmowym, przedostają sie do płuc, narządów wewnętrznych, mózgu. zależy to od rodzaju pasożyta i okresu jego rozwoju.
Podawanie małych dawek leków dojelitowych ( tabletki, pasty) zabija żywe pasozyty w układzie pokarmowym. Trzeba uważac na toksyny - podac węgiel medyczny olej parafinowy. Węgiel pochłania toksyny a olej powoduje przetkanie jelit, jeżeli są zapchane martwymi robalami.
Jeżeli ktoś widział dorosłą glistę to wie, ze bywa ona dosyc długa a jeżeli ejst ich dużo - jelita malutkiego kociaka bywają zapchane zupełnie tą masą.
Podanie kilka razy pasty czy tabletek powoli wytłucze pasożyty w jelitach. Te z płuc czy innych nar5ządów też kiedys wrócą do jelit.

Natomiast leki naskórne trują od razu wszystkie pasozyty w całym organizmie i w płucach i mózgu. Kończy się to często uszkodzeniem układu nerwowego - padaczką drgawkami, zapaleniem płuc, zapaleniem mięśnia sercowego.

20 lat temu weterynarz odrobaczył, zaszczepił i wykastrował mojego kota jednego dnia. Przeżył, bo to bardzo silny kot. Nie był maluchem i nie był bardzo zarobaczony.
Teraz moja wetka mówi, ze najbardziej obawia się odrobaczania i szczepienia bezdomnych kotów, o których nic nie wiadomo.
ObrazekAnda i koty Obrazek

Anda

 
Posty: 10081
Od: Pon lut 02, 2004 14:46
Lokalizacja: Lublin

Post » Czw lis 28, 2013 13:57 Re: Dokocę, ale...

Anda pisze:Wiem, ze maluch odszedł i nie można cofnąć czasu, ale może komuś się to przyda.
Małych kotów nie odrobacza się środkami które wnikaja do układu krwionosnego przez skórę, ucho itp.
Chyba że kot jest porządnie trzy cztery razy odrobaczony wcześniej i faktycznie istnieje potrzeba podjęcia takiego ryzyka. Uważam, ze warto pomęczyć się czyszcząc uszy olejem żeby pozbyć się świerzbu. Albo czyszcząc olejem czekać aż będzie można delikatnie podać stronghold.
Kilku wetów mi to mówiło. Pasożyty są bardzo niebezpieczne. Nie przebywają ciągle w układzie pokarmowym, przedostają sie do płuc, narządów wewnętrznych, mózgu. zależy to od rodzaju pasożyta i okresu jego rozwoju.
Podawanie małych dawek leków dojelitowych ( tabletki, pasty) zabija żywe pasozyty w układzie pokarmowym. Trzeba uważac na toksyny - podac węgiel medyczny olej parafinowy. Węgiel pochłania toksyny a olej powoduje przetkanie jelit, jeżeli są zapchane martwymi robalami.
Jeżeli ktoś widział dorosłą glistę to wie, ze bywa ona dosyc długa a jeżeli ejst ich dużo - jelita malutkiego kociaka bywają zapchane zupełnie tą masą.
Podanie kilka razy pasty czy tabletek powoli wytłucze pasożyty w jelitach. Te z płuc czy innych nar5ządów też kiedys wrócą do jelit.

Natomiast leki naskórne trują od razu wszystkie pasozyty w całym organizmie i w płucach i mózgu. Kończy się to często uszkodzeniem układu nerwowego - padaczką drgawkami, zapaleniem płuc, zapaleniem mięśnia sercowego.

20 lat temu weterynarz odrobaczył, zaszczepił i wykastrował mojego kota jednego dnia. Przeżył, bo to bardzo silny kot. Nie był maluchem i nie był bardzo zarobaczony.
Teraz moja wetka mówi, ze najbardziej obawia się odrobaczania i szczepienia bezdomnych kotów, o których nic nie wiadomo.

Mam nauczkę na całe życie. Ponieważ nie zrezygnowaliśmy z adopcji malca, bardzo ważne są dla mnie takie uwagi, zwłaszcza że prawie nie miałam do czynienia z kocimi dziećmi. Będę teraz dmuchać i chuchać na zimne, a przede wszystkim - będę się starała dowiedzieć jak najwięcej.
Lekarz, który leczył mojego starego Dudka z cukrzycy sam przyznał, że regularnie czyta wpisy na forum i uczy się postępowania od ludzi, którzy z kotami cukrzycowymi mają do czynienia na co dzień i tak naprawdę najlepiej znają swojego zwierzaka. Takich weterynarzy trzeba się trzymać. I będę.
Już zdecydowaliśmy, że adoptujemy następnego malca, ale wtedy bez względu na to, co mówi lekarz, zlecę badania krwi, które są w stanie wykazać obecność pasożytów w organizmie. I dalej będę czujna, jeśli chodzi o kocie zachowanie, bo okazuje się, że jeśli kot mi się "nie podoba", to jednak coś mu jest. To nie pierwszy przypadek.
I dowiem się, jaki preparat został Pitutowi podany dousznie, bo lekarz nie wpisał tego do książeczki, a lekarka w szpitalu mnie o to pytała, więc to może mieć znaczenie. Zwłaszcza że po śmierci Małego padło tutaj stwierdzenie, że jakiś lek stosowany w takich przypadkach może być dla malca toksyczny.
Nie zamykam tego wątku. W razie potrzeby będę Was pytać o sprawy dotyczące kolejnego adoptowanego malucha.
Dzięki temu forum mój staruszek Dudek przeżył ponad dwa lata z cukrzycą, która zresztą pod koniec życia ustąpiła. Nie ma jednak jak trzymanie się fachowców - właścicieli zwierzaków. Z pomocą sensownego weta, wyłowionego z tłumu absolwentów weterynarii.
Dziękuję i pozdrawiam wszystkich.
Są dwa rodzaje ludzi: ci, którzy lubią koty i ci pokrzywdzeni przez los

AgnieszkaMo

 
Posty: 372
Od: Pt sty 01, 2010 22:53
Lokalizacja: Urle

Post » Czw lis 28, 2013 15:22 Re: Dokocę, ale...

Bardzo ci wspolczuje, trzymaj sie jakos...

czarnykapturek

 
Posty: 1389
Od: Pt wrz 21, 2012 18:54
Lokalizacja: Madryt (Hiszpania)

Post » Czw lis 28, 2013 18:23 Re: Dokocę, ale...

AgnieszkaMo szkoda,ze tak sie stalo:( :( Ja tez kiedys za bardzo kiedys zufalam weterynarzowi,bo myslalam ze to jest w pelni kompetentna osoba,ktora leczy i sterylizuje zwierzeta...i to byl moj blad...,bo oddalam suke na sterylke i potem juz jej nie zobaczylam :(

Czarna puma

 
Posty: 1363
Od: Pt cze 28, 2013 21:46
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Czw lis 28, 2013 18:41 Re: Dokocę, ale...

Dobrze Agnieszko, że dacie dom jakiemuś potrzebującemu malcowi :)

Niestety zarobaczone kociaki mają ciężko. Nie wiem czy zawsze wychodzi w badaniu krwi podwyższony poziom eozynofilii przy zarobaczeniu, chodzi mi o rozmaz krwi obwodowej, a konkretnie o sposób, bo wiem, że w rozmazie ręcznym wychodzą, a w mechanicznym podobno nie zawsze.

Mój Merlin dostał anipracit w iniekcji (tasiemce) i levamisol w iniekcji co zabiło larwy. Przy odrobaczeniu trzeba uważąć. Cholerne robale się uodparniają i nie zawsze są skuteczne.

Biedny Maniek może myśli, że ma moc sprawczą i wysłał małego out z domu.

dorobella

 
Posty: 5399
Od: Wto sty 06, 2009 19:52
Lokalizacja: T.G.

Post » Pt lis 29, 2013 22:10 Re: Dokocę, ale...

Agnieszko,

strasznie mi przykro z powodu śmierci Pitusia.

        Pitusiu, żegnaj Maluszku...

      Obrazek

Aga, czy pamiętasz jeszcze, jaki wtedy został podany antybiotyk? Jeśli nie wiesz, to proszę dowiedz się/zapytaj o jego nazwę.

Pozdrawiam ciepło
Tinka
Disclaimer: Nie jestem lekarzem weterynarii i moje porady na forum miau.pl nie zastąpią konsultacji ze specjalistą.

Tinka07

 
Posty: 3798
Od: Pt lut 09, 2007 15:31
Lokalizacja: Passau/Wenecja Północy

Post » Sob lis 30, 2013 11:02 Re: Dokocę, ale...

Dzięki Wam wszystkim za słowa pocieszenia...

Tinko, witaj, nie spodziewałam się, że spotkamy się znowu z powodu kolejnego kociego nieszczęścia..
Mały dostał wtedy shotapen i tolfine. No i to coś do uszu. Dowiem się, co to było, kiedy pójdę zaszczepić Mańka, bo na razie musieliśmy go profilaktycznie odrobaczyć i czekamy na efekty.
Są dwa rodzaje ludzi: ci, którzy lubią koty i ci pokrzywdzeni przez los

AgnieszkaMo

 
Posty: 372
Od: Pt sty 01, 2010 22:53
Lokalizacja: Urle

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: muza_51 i 14 gości